Tomasz Markowski - poseł PiS w poprzedniej kadencji Sejmu - został uniewinniony przez warszawski sąd od zarzutu poświadczenia nieprawdy i oszustwa przy pobieraniu od Kancelarii Sejmu ryczałtu na mieszkanie w stolicy. Wcześniej proces cywilny w tej samej sprawie przegrał - i pieniądze musi oddać.
Sędzia Michał Kowalski - uzasadniając poniedziałkowy wyrok karny - zaznaczył, iż stan faktyczny sprawy jest bezsporny, a korzystanie z ryczałtu było uprawnione.
Sąd uznał, że poseł złożył oświadczenie, iż nie jest zameldowany w Warszawie i faktycznie nie dysponował warszawskim mieszkaniem, ani też nie czerpał z niego żadnych korzyści. - Oskarżony nigdy nie czuł się właścicielem tego mieszkania, a jego wyjaśnienia w tej sprawie są spójne i logiczne - mówił sędzia.
Śledczy chcieli więzienia i grzywny
Prokuratura domagała się dla byłego posła PiS dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat oraz wnioskowała o karę grzywny, twierdząc, że Markowski wyłudził pieniądze wprowadzając pracowników kancelarii Sejmu w błąd.
Tomasz Markowski bronił się, twierdząc, że pracownicy kancelarii wiedząc o jego sytuacji, instruowali go, że może zwrócić się o przyznanie ryczałtu.
Mówił, że odkąd się usamodzielnił w wieku 22-23 lat, mieszka w wynajętych mieszkaniach w stolicy, zaś mieszkanie przy ulicy Francuskiej jest wprawdzie na niego zapisane od 1986 r., ale wyłącznie formalnie. Faktycznie dysponuje nim dożywotnio jego ojciec, o czym świadczy porozumienie, jakie z nimi wtedy zawarł – podkreślił.
Przegrał, zapowiedział apelację
Wyrok sądu rejonowego w sprawie karnej nie jest prawomocny. Po jego ogłoszeniu Markowski powiedział, że jest zadowolony z decyzji sądu i że ma nadzieję, że taki sam wyrok ostatecznie zapadnie w sprawie cywilnej.
W połowie sierpnia w innym procesie - cywilnym - Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał Markowskiemu zwrot Kancelarii Sejmu 138 tys. zł wraz z odsetkami uznając, że pobierane od 2001 r. pieniądze zostały wyłudzone. Markowski zapowiedział apelację.
Skreślony z listy
We wrześniu 2007 r. lokalne media w Bydgoszczy ujawniły, że Markowski - ówczesny lider PiS w tym mieście i wiceszef klubu parlamentarnego PiS - od sześciu lat pobiera z kasy Sejmu comiesięczny dodatek 2 tys. zł na pokrycie kosztów pobytu w Warszawie podczas prac w parlamencie.
Jednocześnie poseł był jednak formalnie właścicielem mieszkania w stolicy, a pod adresem stałego zameldowania w Bydgoszczy nie mieszkał. Wkrótce potem szef PiS, ówczesny premier Jarosław Kaczyński, zdecydował o skreśleniu Markowskiego z listy wyborczej do Sejmu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24