Burmistrz Stawisk (Podlaskie) nie zgadza się z wnioskami służb wojewody podlaskiego z kontroli w miejscowym Ośrodku Pomocy Społecznej. Placówkę tę sprawdzono w związku ze śledztwem ws. wielokrotnego dzieciobójstwa w Hipolitowie. Burmistrz Stawisk uważa, że kontrola przeprowadzona była "na potrzebę chwili i pod presją czasu". Do jej wyników ma złożyć swoje zastrzeżenia.
Kontrola doraźna w tym ośrodku miała związek z tragedią we wsi Hipolitowo, której 41-letnia mieszkanka, od lat pozostająca pod opieką socjalną gminy Stawiski, podejrzana jest o zabójstwo pięciorga swoich nowo narodzonych dzieci. Miało to miejsce w ciągu kilku lat, a rodzina w tym czasie była objęta pomocą i kontrolą socjalną, a także nadzorem kuratora sądowego. Nikt jednak nie zauważył kolejnych ciąż i faktu, że w rodzinie nie przybywa dzieci. Dopiero w czerwcu tego roku pracownik socjalny przekazał policji notatkę o możliwości popełnienia przestępstwa.
Co wykazała kontrola?
Według kontrolerów z Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku, w ośrodku w Stawiskach m.in. był brak należytej staranności przy załatwianiu spraw, niewłaściwie stosowano obowiązujące przepisy, brak było udokumentowanej współpracy ze szkołą czy policją. Tymczasem burmistrz Stawisk Marek Waszkiewicz nie zgadza się z tymi wnioskami, dlatego zapowiedział, że nie podpisze protokołu kontroli. Chce też w ustawowym terminie 7 dni na piśmie złożyć swoje zastrzeżenia do wyników kontroli.
"Ogólnie kontrolę odbieram jako wykonaną w pośpiechu i na potrzebę danej chwili. Moim zdaniem prokuratura i policja zabezpieczyły już większość śladów i materiałów. Dlatego sądzę, że potrzebny nam jest przede wszystkim czas i spokój, aby rzetelnie ocenić zaistniałą sytuację" - napisał w oświadczeniu.
"Nieobiektywny obraz" ośrodka
Zdaniem burmistrza, protokół służb wojewody "odzwierciedla obraz pracy ośrodka przede wszystkim na potrzebę danej sytuacji i chwili". Według niego, kontrolerzy stworzyli "nieobiektywny obraz" pracy ośrodka, nie zweryfikowali m.in. wyjaśnień kierownika ośrodka czy pracownika socjalnego. Burmistrz zwraca m.in. uwagę na fakt, że z dokumentów wynika, iż od 2008 roku średnio raz w miesiącu pracownik socjalny odwiedzał tę rodzinę. "Biorąc pod uwagę nadzór kuratora sądowego, który miał obowiązek sprawdzania rodziny raz w miesiącu, a pracownik socjalny ewentualnie raz na kwartał, to przesadzono ze stwierdzeniem, że w dokumentacji ośrodka są duże braki w rzeczonej sprawie. Natomiast pracownik socjalny najwyraźniej pracował z rodziną często, nie zważając na kuratorów sądowych" - napisał burmistrz Stawisk. Przypomniał też, że wcześniejsze kontrole problemowe różnych instytucji kontrolnych nie wykazały "szczególnych nieprawidłowości" w działaniu ośrodka oraz pracy pracowników socjalnych.
Praca z ludźmi, brak dokumentacji
W ocenie burmistrza Stawisk, kontrolerzy zwrócili uwagę na niewystarczające opisy działań socjalnych wobec rodziny z Hipolitowa. "To znaczy, że pracownik socjalny ma przede wszystkim skupiać się na dokumentowaniu działań, zamiast pracować z ludźmi" - napisał burmistrz. Zapewnił, że rodzina korzystała z różnych form pomocy. Zwrócił uwagę, że liczba podopiecznych pracowników socjalnych nie tylko w jego gminie, ale i w całym kraju, jest tak duża, że "chcąc pracować z ludźmi, a to jest podstawą pracy socjalnej, nie sposób zapisywać swojego każdego kroku".
Autor: MON / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24