Pewien radny z Gloucestershire nie chciał dłużej walczyć z wadliwym - jego zdaniem - systemem lecznictwa w jego kraju. Polityk postanowił więc, co wydaje się nieprawdopodobne, skorzystać z pomocy stomatologicznej nad Wisłą - o wszystkim poinformował lokalną prasę i poskarżył się władzom nadzorującym działanie opieki medycznej w hrabstwie.
64-letni Ray Apperley z Sheepscombe przyleciał za 50 funtów samolotem tanich linii Ryanair do Warszawy. Za trzy wypełnienia zapłacił u polskiego stomatologa około 100 funtów. Po powrocie na Wyspy opowiedział historię swojej walki z NHS (National Health Service - czyli państwowa słuyżba zdrowia). - Moje doświadczenia ze stomatologią w wykonaniu NHS nie są zbyt miłe – przyznał przed Komitetem ds. Służby Zdrowia w Gloucestershire.
Historia jak z Polski
Radny samorządu Stroud chodził do tego samego dentysty przez ostatnie 25 lat. Kiedy ten wypowiedział umowę z NHS ze względu na postawione mu warunki, Apperley udał się do innego stomatologa. Po pierwszej wizycie dostał list, w którym informowano go, że nie może być dłużej leczony ze względu na zbyt dużą liczbę pacjentów, przyjętych ponad limit zakontraktowany w NHS. Wtedy cierpliwość pacjenta się skończyła i postanowił, że o stan uzębienia zadba w Polsce.
Miał rację
Przedstawiciele służby zdrowia przyznają, że z leczeniem stomatologicznym w Gloucestershire jest źle. Primary Care Trust, odpowiedzialny za podstawową opiekę medyczną ujawnił, że stomatologia w ramach NHS dostępna była tylko dla 45 proc. pacjentów z hrabstwa.
Skarga radnego jest teraz szczegółowo badana.
Źródło: goniec.com
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu