Niemiecka skrajna prawica na polskiej granicy głośno demonstruje swoją wrogość do sąsiadów zza Odry. Strasząc rodaków obcokrajowcami, domaga się jej uszczelnienia. Neonaziści, manifestujący we Frankfurcie nad Odrą napotkali jednak na znaczny opór organizacji lewicowych, kościelnych, studentów oraz przedstawicieli władz. Do protestu dołączyli także Polacy.
Lewicowi przeciwnicy neonazistów biją na alarm - skrajna prawica szerzy nienawiść do sąsiadów zza Odry. - Hasło wyjścia z Unii i uszczelnienia granicy gra na antypolskich stereotypach i niestety znajduje posłuch u części społeczeństwa - ostrzega Janek Lassu z sojuszu "Frankfurt nad Odrą nie jest miejscem dla nazistów".
Antyfaszyści już od kilku dni nawoływali do zablokowania sobotniego marszu, który określali jako nazistowski. Przeciwko stu demonstrantom z NPD, radykalnej niemieckiej partii oskarżonej o neonazim, udało im się zmobilizować kilkaset osób. Jednak zorganizowana przez nich pokojowa blokada przerodziła się w prawdziwą bitwę. Jak twierdzi Olga Kopciuch, uczestniczka kontrmanifestacji, niemiecka skrajna prawica "nigdy nie była silna we Frankfurcie nad Odrą", a teraz antypolskimi hasłami chce zbić polityczny kapitał i walczy o głosy w przyszłorocznych wyborach.
Dwie strony medalu
Wobec tego neonaziści szukają pretekstów - lęk przed obcymi ma ponoć potęgować obecność zagranicznych, nie tylko polskich studentów na miejscowym uniwersytecie. Rodaków straszą również obcymi, którzy tu pracują i zajmują opuszczone domy we Wschodnich Niemczech. Jednak jak uważa pani Ryszarda, która 10 lat temu tu się przeprowadziła, i która każdego dnia z okien mieszkania widzi polski brzeg Odry, Polacy nie są we Frankfurcie traktowani jak rywale, lecz jak sąsiedzi.
Z kolei miejscowa policja przyznaje, że po otwarciu granic wzrosła przestępczość, szczególnie przybyło włamań do mieszkań. - Mamy też więcej kradzieży samochodów ciężarowych, a podejrzanymi są tu oprócz Niemców, Rosjanie, Białorusini, Litwini a także Polacy - tłumaczy Peter Salender z frankfurckiej policji. Jednocześnie zastrzega jednak, że takie manifestacje nie są na to lekarstwem.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN