Pod Przełęczą Iwanicką w Tatrach półtoraroczny niedźwiedź stanął na drodze sześciorgu turystom. Wyciągnęli słodycze i zaczęli go karmić. Jednak, według ich relacji, łagodny dotąd miś w pewnym momencie zaatakował. Turyści, po szamotaninie, wrzucili zwierze do potoku i utopili. Ale leśnicy twierdzą, że niedźwiedź został ukamienowany.
Pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego znaleźli martwe zwierzę w nocy z soboty na niedzielę. Leżał w potoku. Według Zbigniewa Krzana, wicedyrektora TPN, przyczyną śmierci niedźwiedzia mogły być liczne obrażenia wewnętrzne, a nie podtopienie. - Jest to jednak tylko jedna z hipotez. Wszystko będzie wiadomo po sekcji zwłok, którą przeprowadzi biegły lekarz weterynarz - wyjaśniał portalowi tvn24.pl Krzan.
Policja przesłuchała już czworo uczestników zajścia. Są to osoby w wieku od 20 do 30 lat, pochodzą z województwa warmińsko-mazurskiego. Turyści twierdzili początkowo, że zwierze rozszarpało ich plecak z jedzeniem i zaatakowało. Dyrektor Krzan w rozmowie z tvn24.pl powiedział jednak, że po informacjach o obrażeniach wewnętrznych niedźwiedzia, turyści zmienili swoje zeznania. Przyznali, że sami postanowili go nakarmić, a potem rzeczywiście rzucali kamieniami w jego kierunku. Twierdzą jednak, iż działali w obronie własnej.
- Badamy tę sprawę, bo wciąż jest wiele niejasności i wykluczających się relacji zdarzenia. Na pewno powołany zostanie biegły lekarz weterynarii, który ustali co było bezpośrednią przyczyną śmierci niedźwiedzia - powiedziała nam aspirant Monika Kraśnicka-Broś, rzecznik komendy powiatowej policji w Zakopanem. Dopiero wtedy zapadnie decyzja o tym, czy turystom postawione zostaną zarzuty. - Jeżeli okaże się, że ci ludzie przekroczyli granice obrony koniecznej, może im grozić do dwóch lat pozbawienia wolności - dodała Kraśnicka-Broś.
Do zdarzenia doszło w sobotę ok. godziny 17. Policjanci o sprawie dowiedzieli się ze szpitala w Zakopanem, do którego zgłosiła się dwójka młodych ludzi, którzy opowiedzieli o starciu z drapieżnikiem. Mieli małe obrażenia, m.in. otarcia naskórka.
Źródło: tvn24.pl, TVN24