Sylwester R. przyjął telewizor od kolegów z pracy, bo miał imieniny, za pobyt w hotelu częściowo nie zapłacił, bo jego właścicielka w celach marketingowych naliczyła mu wysoki rabat - w taki sposób obrońca byłego prezesa ZUS odpowiada na zarzuty korupcyjne, jakie usłyszał jego klient.
Były prezes ZUS Sylwester R. usłyszał sześć zarzutów korupcyjnych. Według śledczych przyjmował różne łapówki. Chodzi m.in. o telewizor (o wartości 3,5 tys., dostał go od podwładnych), przyjęcie pobytu w hotelu, wypoczynku w jednym z miast nad morzem, materiałów budowlanych o wartości 10 tys. zł i różnego rodzaju prac w prywatnym domu o wartości 11 tys. zł, a także korzyści związanych ze sprowadzeniem samochodu z zagranicy (wchodzi w to zorganizowanie odprawy celnej, zapłacenie podatków, przyjęcie 10 tys. zł na opłatę akcyzy).
Miał się rozliczyć, ale go zatrzymali
Do każdego z tych zarzutów odniósł się obrońca Sylwestra R. Marek Mikołajczyk. Według mecenasa, jego klient rozliczył się z przyjęcia materiałów budowlanych na remont poszycia dachu domu pod Warszawą, a także robocizny. Były prezes ZUS nie zdążył - jak twierdzi Mikołajczyk - rozliczyć się za samochód, bo został zatrzymany przez ABW.
Odpowiadając na zarzut przyjęcia korzyści majątkowej w postaci wyjazdu do Berlina, mecenas stwierdził, że Sylwester R. został zaproszony przez Tadeusza D. (dyrektor szczecińskiego oddziału ZUS, również usłyszał zarzuty korupcyjne - red.). I był to jego prywatny wyjazd.
Nie ma żadnego związku między tymi świadczeniami - nawet jeśli byłyby one przyjęte - a pełnioną przez pana Sylwestra R. funkcją publiczną. Pan Sylwester R. bardzo wyraźnie oddzielał sprawy zawodowe od życia prywatnego
Podobnie obrońca tłumaczył się z przyjęcia przez jego klienta telewizora. - Był to prezent imieninowy, który otrzymał od kolegów z pracy - stwierdził Mikołajczyk.
Z kolei odnosząc się do zarzutu przyjęcia korzyści w postaci pobytu w hotelu, mecenas oznajmił, że "Sylwester R. częściowo rozliczył się z hotelem, a częściowo z opłaty tej został zwolniony, gdyż właścicielka w celach marketingowych naliczyła mu wysoki rabat".
Do zarzutu przyjęcia 10 tys. zł na opłatę akcyzową za sprowadzony za zagranicy samochód Sylwester R. się nie przyznał.
"Tylko nieszczęśliwe się złożyło"
Adwokat cały czas podkreślał, że działania Sylwestra R. nie miały żadnego związku z jego działalnością w ZUS. Poza tym Tadeusz D. był serdecznym, wręcz familijnym przyjacielem byłego prezesa ZUS-u, dlatego nie ma co się dziwić, że działała reguła wzajemności.
- Nie ma żadnego związku między tymi świadczeniami - nawet jeśli byłyby one przyjęte - a pełnioną przez pana Sylwestra R. funkcją publiczną. Pan Sylwester R. bardzo wyraźnie oddzielał sprawy zawodowe od życia prywatnego, a tu nieszczęśliwie tak wyszło, że te sprawy się na siebie nałożyły: zażyły stosunek prywatny zbiegł się z podległością służbową - powiedział Mikołajczyk.
I dodał, że Sylwester R. przyjął zarzuty korupcyjne ze zdumieniem i "był porażony tym, że można takie zarzuty w ogóle sformułować".
Zatrzymania w ZUS
W miniony wtorek ABW na polecenie prokuratury zatrzymała ówczesnego prezesa ZUS Sylwestra R., dyrektora szczecińskiego oddziału ZUS Tadeusza D. i trzech innych podejrzanych w sprawie. W trakcie przesłuchań w Prokuraturze Okręgowej w Szczecinie tylko zastępca dyrektora szczecińskiego oddziału ZUS Jan A., któremu postawiono zarzut wręczenia korzyści majątkowej, przyznał się do winy. Pozostali złożyli obszerne wyjaśnienia, ale do zarzutów się nie przyznali. Sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla tej czwórki. Nie zastosował aresztu tylko wobec Jana A.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP