Sejmowa Komisja Regulaminowa nie zajęła się wnioskiem o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze. Powód? Zdaniem przewodniczącego komisji Jerzego Budnika (PO) prace uniemożliwiło ponad 100 posłów PiS, którzy zjawili się na sali. - Mieliśmy prawo przyjść i zadać pytania. Budnik po prostu nie zapanował nad sytuacją. To skandal - grzmieli z kolei posłowie PiS.
Przewodniczący Jerzy Budnik (PO) przerwał obrady sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich po krótkiej rozmowie ze Zbigniewem Ziobrą. Poinformował, że wnioskiem komisja zajmie się na następnym posiedzeniu.
Przyszli blokować, czy pytać?
W małej sali sejmowej, gdzie obradowała komisja zebrało się ponad 100 posłów Prawa i Sprawiedliwości. Przyszli - jak twierdzili - po to by poznać uzasadnienie wniosku o uchylenie immunitetu Ziobrze i wyjaśnienia, jakie komisji złożyć mieli przedstawiciele prokuratury.
- Nie mieliśmy okazji żeby zadać pytania prokuratorowi okręgowemu. Nie mieliśmy nawet możliwości żeby chwilę porozmawiać. Przewodniczący przerwał posiedzenie, bo komisja była nieprzygotowana. Mieliśmy tu do czynienia ze złamaniem zwyczajów sejmowych, ze złamaniem przepisów regulaminu - irytował się przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Przemysław Gosiewski. Dodawał, że "nie było tajemnicą, że na komisji zjawią się posłowie PiS", a poseł Budnik mógł po prostu zorganizować posiedzenie komisji w większej sali.
- Mamy bardzo poważne podejrzenia, że wniosek o uchylenie ma charakter polityczny, a nie merytoryczny. Po zapoznaniu się z nim nabrałem jeszcze więcej wątpliwości co do jego podstaw prawnych. Moje odczucie jest takie, że nie ma tam żadnych podstaw prawnych żeby Sejm uchylał immunitet - podkreślał Gosiewski.
Obrażano posłów PiS?
Jak zaznaczył, podczas posiedzenia Komisji Regulaminowej posłów PiS "spotkały różne inwektywy". - Żałujemy, że z powodu winy przewodniczącego nie mieliśmy możliwości dyskusji z panem prokuratorem i zawnioskowania o to, by akta całej sprawy zostały przesłane do Sejmu. Ze smutkiem przyjmujemy fakt, że wokół sprawy uchylenia immunitetu Zbigniewowi Ziobrze dzieją się bardzo dziwne rzeczy - przekonywał poseł PiS.
Gosiewskiemu wtórował jego partyjny kolega Arkadiusz Mularczyk, który zwracał uwagę, że "coraz więcej faktów wskazuje, że w sprawie immunitetu Ziobry mamy do czynienia z próbą fałszywego oskarżenia". - Wniosek jest wewnętrznie niespójny, sprzeczny. W wielu elementach tezy są przekłamywane. (...) Opinia publiczna musi poznać miałkość argumentów zawartych we wniosku o uchylenie immunitetu byłemu ministrowi sprawiedliwości - zaznaczał Mularczyk.
PO: Ziobro zasłonił się armią koleżanek
Platforma odrzuca jednak argumenty posłów PiS, jakoby ich pojawienie się w ciasnej sali nie miało na celu sparaliżowania wtorkowych prac komisji. Wiceszef klubu parlamentarnego Grzegorz Dolniak w odpowiedzi na zarzuty, jakie padły podczas konferencji Prawa i Sprawiedliwości ocenił, że mimo wcześniejszych szumnych zapowiedzi, że PiS chce jak najszybszego wyjaśnienia sprawy, dziś posłowie tej partii skutecznie temu zaprzeczyli.
Poseł Dolniak zaatakował też personalnie samego Zbigniewa Ziobrę, stwierdzając, że "nie zachował się jak mężczyzna". - To wstyd, że zasłania się pan armią kolegów i koleżanek z Prawa i Sprawiedliwości. To nie licuje z pana osobą, by odwlekać wyjaśnienie tej sprawy w bliżej nieokreśloną przyszłość - przekonywał poseł Platformy.
SLD: Koniec!
Jeszcze ostrzej zareagowało SLD, które obiema rękami podpisuje się pod wnioskiem o odebranie immunitetu byłemu ministrowi sprawiedliwości. Ryszard Kalisz mówił wprost, że najwyższy czas by Zbigniew Ziobro skończył z podchodami i "zastosował się w końcu do swoich wcześniejszych słów składając immunitet".
- Niech Ziobro ma odwagę i dzisiaj niech powie, że gotowy jest się oddać pod osąd niezależnego, niezawisłego sądu! Panie były ministrze Zbigniewie Ziobro, niech pan się stosuje do własnych slów - apelował poseł SLD.
Zawiózł prokuratora do szefa PiS
O uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze wnioskowała płocka prokuratura. Wniosek ten związany jest ze śledztwem w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego poprzez rozpowszechnianie informacji z innego postępowania prokuratorskiego.
Chodzi o postępowanie dotyczące mafii paliwowej. Informacje z tego śledztwa zreferował prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu krakowski prokurator Wojciech Miłoszewski (do sądu dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym skierowano wniosek o uchylenie mu immunitetu prokuratorskiego), a w całej sprawie pośredniczył ówczesny minister sprawiedliwości, prokurator generalny, Zbigniew Ziobro.
Źródło: RMF FM, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24