Trzeba ustalić źródło pogłosek o skażeniu radioaktywnym, jakie obiegły Polskę. Mogą mieć one bowiem wpływ na bezpieczeństwo państwa - uważa poseł PO Krzysztof Brejza. Polityk Platformy skierował w tej sprawie interpelację do szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza.
Pod koniec lipca pojawiła się plotka, iż za wschodnią granicą Polski - na Ukrainie bądź w Rosji - doszło do wybuchu reaktora atomowego.
Zawrzało na internetowych forach i portalach społecznościowych. Internauci zaczęli pytać, czy mamy do czynienia z kolejną katastrofą atomową. Pojawiły się sugestie, że w polskich szpitalach gromadzony jest płyn Lugola, a ludzie w jego poszukiwaniu rzucili się do aptek.
Dementi
W końcu jednak, Polska Agencja Atomistyki, w wydanym komunikacie zdementowała doniesienia o rzekomym skażeniu radioaktywnym. "Nie zanotowano odchyleń od normy" - ogłosiła PAA.
Według Brejzy, trzeba wyjaśnić, skąd wzięły się pogłoski o wybuchu atomowym, bo mogą mieć one wpływ na bezpieczeństwo państwa.
W opinii posła PO, trzeba podjąć próbę ustalenia i wyjaśnienia źródeł tej nieprawdziwej informacji, jak również przeanalizować wszystkie procedury podejmowane m.in. przez Państwową Agencję Atomistyki związane z informowaniem społeczeństwa i dementowaniem tego typu pogłosek.
Poseł PO wskazuje na taką konieczność w interpelacji poselskiej do szefa MSW.
"Panika na ogólnopolską skalę"
Pyta w niej m.in. o to, czy MSW będzie próbowało ustalić źródło rozprzestrzeniającej się fałszywej informacji, a także czy odnotowany został wzrost sprzedaży płynu Lugola.
Poseł PO przypomina w piśmie do szefa MSW, że nie jest to pierwszy przypadek "paniki na ogólnopolską skalę", do której doprowadza rozpowszechnianie nieprawdziwej informacji o wybuchu atomowym.
M.in. w czerwcu 2008 r. podobna pogłoska o rzekomej awarii elektrowni na Ukrainie, doprowadziła do paniki, zwłaszcza na terenie Lubelszczyzny.
Autor: MAC/rs / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock