Położenie na jednej płaszczyźnie Rosji i Stanów Zjednoczonych uważam za dyplomatyczny błąd - powiedział w programie "Horyzont" w TVN24 europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski. Skomentował w ten sposób oświadczenie, jakie Donald Tusk wystosował w tym tygodniu do szefów 27 państw i rządów. Szefa Rady Europejskiej bronił Janusz Zemke. - Zrobił to, co należało zrobić - tłumaczył eurodeputowany SLD.
Tusk uważa, że w fundamentalnych sprawach UE powinna mówić jednym głosem
We wtorek Donald Tusk wystosował oświadczenie do szefów 27 państw i rządów przed szczytem UE na Malcie. Szef Rady Europejskiej wskazał w liście m.in. obszar zagrożeń związany ze wzrostem nastrojów antyunijnych, nacjonalistycznych i ksenofobicznych we Wspólnocie.
Apel szefa RE
Zaapelował też m.in., by wykorzystać protekcjonistyczny zwrot Stanów Zjednoczonych na korzyść UE przez intensyfikację prac nad porozumieniami o wolnym handlu z zainteresowanymi partnerami. Zaznaczył też, że UE musi bronić godności zjednoczonej Europy niezależnie od tego, czy rozmawia z Rosją, Chinami, Stanami Zjednoczonymi czy Turcją. W ocenie szefa RE dezintegracja UE będzie prowadziła do zależności krajów członkowskich od wielkich supermocarstw: Stanów Zjednoczonych, Rosji i Chin.
Apel Tuska skrytykował wiceszef MSZ Konrad Szymański. - Chcemy zahamować proces rozjeżdżania się Europy i Stanów Zjednoczonych, dlatego sceptycznie podeszliśmy do niektórych elementów listu przewodniczącego Rady Europejskiej sceptycznie podchodzimy do tych, którzy chcieliby budować jedność Europy w oparciu o antyamerykanizm europejski - powiedział.
"Ta fala jest niebezpieczna"
W programie "Horyzont" w TVN24 eurodeputowany PO Jacek Saryusz-Wolski, odnosząc się do oświadczenia Tuska przypomniał, że w polskiej racji stanu leży sojusz z USA, niezależnie od tego, kto jest ich prezydentem. - Ameryka jest tym krajem, który na naszą prośbę ma dziś wojska w naszym kraju i który w razie czego będzie nas bronił jako członka NATO. Rosja jest tym krajem, z którego strony obawiamy się inwazji. W związku z czym położenie na jednej płaszczyźnie i Rosji i Stanów Zjednoczonych uważam za dyplomatyczny błąd - powiedział.
Jak podkreślił, fala antyamerykanizmu, która przetacza się przez Europę, jest bardzo niebezpieczna, a wtrącanie się w wewnętrzne sprawy amerykańskie grozi rewanżem, a "tego byśmy sobie nie życzyli".
- Uważam, że to co się dzieje w Ameryce jest oczywiście bardzo ważne, to jest najważniejszy nasz sojusznik. Natomiast stawianie Chin, Rosji i Ameryki w jednej płaszczyźnie jest niedobre, zarówno z punktu widzenia całej Europy, która w zasadzie bez Ameryki jest bezbronna jak i z punktu widzenia Polski. Ameryka jest głównym gwarantem naszego bezpieczeństwa - dodał Saryusz-Wolski.
Z kolei Janusz Zemke uważa, ze Tusk "zrobił to, co należy zrobić". - Dylemat Unii Europejskiej polega na tym, czy Stany Zjednoczone będą prowadziły różne polityki względem różnych państw. Z tego co widać, nowy prezydent Trump, tak to sobie wyobraża. Problem polega na tym, czy Unia w pewnych fundamentalnych rzeczach, chociażby dotyczących rynków, gospodarki czy finansów potrafi wobec Stanów Zjednoczonych występować jako jedna siła. Donald Tusk jest tym politykiem, który uważa, że lepiej występować w fundamentalnych dla Unii sprawach razem. Ja odczytuje jego apel w taki sposób: "panowie, albo będziemy działali razem, albo Stany Zjednoczone będą nas rozgrywały" - powiedział eurodeputowany SLD.
Tusk na drugą kadencję szefa RE
Goście programu "Horyzont" komentowali też deklarację Tuska dotyczącą gotowości do kontynuowania pracy jako przewodniczącego Rady Europejskiej, gdy w połowie roku zakończy się jego pierwsza kadencja na tym stanowisku.
Agencja Reutera zwraca uwagę na to, że na razie "jedynym krajem, który otwarcie sprzeciwia się przyznaniu Tuskowi drugiej kadencji jest jego rodzinna Polska, w której u władzy od 2015 r. jest jego odwieczny polityczny rywal".
- Sądzę, że na końcu polski rząd powie "tak". Zrobi to oczywiście z niechęcią no, ale stwierdzi, że skoro inne państwa uważają, że Donald Tusk powinien pełnić tę ważną funkcję dla Unii to oczywiście Polska nie może być jedynym państwem na "nie" - powiedział Zemke.
Według niego, nie widać poza Polską innego państwa, które by wyraźnie pokazywało swoją niechęć (do kandydatury Tuska - red.). - Polski rząd będzie wybrzydzał cały czas po to, żeby za jakiś czas mówić: "no dobrze, myśmy też ten mandat zaufania dali, ale zobaczcie, co się tutaj dzieje w Unii. Donald Tusk nie daje sobie rady". Polski rząd będzie ciągle miał przed oczami to, co się może stać za trzy lata, czyli wtedy, kiedy Donald Tusk może wrócić do Polski i może starać się odgrywać ważną rolę w polskiej polityce. To będą takie działania, żeby pozycję Tuska osłabiać - dodał.
Saryusz-Wolski przytoczył cytat brytyjskiego deputowanego do Parlamentu Europejskiego, Andrew Duffa. - On powiedział, że brak poparcia z Warszawy znakomicie zwiększa szanse Donalda Tuska na drugą kadencję. Bardzo logicznie to uzasadniał, mówiąc, że nawet tym, którzy byliby niechętni, w tej sytuacji trudno będzie nie być "za" (jego kandydaturą - red.) - powiedział europoseł Platformy.
Autor: ToL/adso / Źródło: tvn24