Premier oddaje żonie, minister gospodarki straży pożarnej, minister finansów - dzieciom, a rzecznik rządu i tak nie wierzy, że wygra - tak przedstawiają się pomysły na wydanie 40 milionów złotych, które są do zgarnięcia we wtorek w kumulacji totolotka. Wyczerpanych poprawianiem budżetu polityków wypełnionymi kuponami lotto obdarował jeden z dziennikarzy.
Jeden z dziennikarzy obecnych na konferencji przyniósł dla polityków... kupony totolotka. - Panowie pracowali cały ranek, więc przyniosłem dla panów wypełnione kupony - powiedział. Potem zapytał, na co premier i ministrowie wydaliby 40 milionów złotych (36 po odliczeniu podatku), gdyby trafili w loterii "szóstkę".
Premier Donald Tusk nie chciał deklarować, co zrobiłby z wygraną, dopóki nie dostał kuponu do rąk własnych. - Bo na gębę to... - ocenił premier. Można domyślać się, że na gębę to wierzyć nie można.
Ale gdy Donald Tusk dostał już kupon, nie przedstawił żadnych szalonych pomysłów. - Oddałbym pieniądze żonie - powiedział. - Bo, szczerze powiedziawszy, nie miałbym pewnie innego wyjścia - dodał.
Na cele społeczne
Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak przeznaczyłby pieniądze na czyn społeczny. - Nie mam wyjścia, organizacja pożytku publicznego, straż pożarna - zadeklarował. Ten pomysł sala nagrodziła salwą śmiechu.
Potem przyszła kolej na ministra finansów Jacka Rostowskiego. - Jestem po wyczerpujących rozmowach budżetowych z panią Jolantą Fedak, więc bez wątpienia wydałbym pieniądze na dzieci. Dołożyłbym się do budżetu pani minister - oświadczył.
Ostatni odpowiadał rzecznik rządu Paweł Graś. Niestety minister nie wierzy w szczęście. - Moje numery i tak nie wygrają - ocenił.
- Pan redaktor się zapłacze, jak to będzie któryś wygrany kupon - żartował Pawlak. - Szczerze powiedziawszy to wy się zapłaczecie, bo będziecie musieli oddać te pieniądze - tu są świadkowie. A ja jestem wygrany - żartował Tusk.
A Ty? Na co przeznaczyłbyś wygraną z loterii? Zagłosuj w naszej sondzie!
Źródło: tvn24