Już nie tylko opozycja i związkowcy krytykują rząd za decyzję o przeniesieniu szczytu przywódców podczas obchodów rocznicy wyborów czerwcowych do Krakowa. - Jeśli pan premier będzie trwał w tym uporze, to będzie to bardzo zły znak dla naszego koalicyjnego rządu - powiedział TVN24 poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. - To niepoważne stwierdzenie w ustach premiera wielkiego, europejskiego państwa - krytykował wcześniej szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki.
Premier przeniósł obchody z Gdańska do Krakowa ze względu na planowaną demonstrację związkowców pod pomnikiem Poległych Stoczniowców.
- To wszystko zaczęło się przed 20 laty w Gdańsku. Jeśli część obchodów zorganizuje się tam, a część w Krakowie, to ulegną rozmyciu - uważa Eugeniusz Kłopotek. - Jestem tylko jednym z 460 posłów, ale w moim przekonaniu, to bardzo zła decyzja - dorzucił polityk koalicyjnego PSL.
"Lepiej się skonfrontować"
Pomysł na szczyt w Krakowie nie podoba się byłemu marszałkowi Sejmu i założycielowi Platformy Obywatelskiej Maciejowi Płażyńskiemu.
Senator w rozmowie z TVN24 stwierdził: - Uważam, że to dowód na słabość, no bo do czego to doprowadzi? Tam spotka się elita, będzie być może transmisja, będą jacyś premierzy, wszyscy będą mówili, że jest świetnie - 20-lecie. A tu spotka się kto? No spotkają się stoczniowcy, którzy jakby symbolizują tą wolność i powiedzą swoją prawdę. Pewnie dołączą do tego politycy. I to - według Płażyńskiego, nie byle jacy politycy. - Prezydent, pewnie dołączą się politycy PiS-u. Będziemy mieli przekrzykiwanie się zamiast święta. To może lepiej się już skonfrontować - proponuje Płażyński.
"Na Słowację!"
Do inicjatywy Tuska krytycznie odnosi się także kolejny z dawnych trzech tenorów.
- Kocham Kraków, ale co on ma wspólnego z kolebką "Solidarności" - pytał w TVN24 dawny lider PO Andrzej Olechowski. I dodał: - To może przenieśmy obchody na Słowację, bo tam na pewno będzie spokojnie. Olechowski krytykuje decyzję, ale jest przekonany, że nie jest ostateczna. Według niego, premier Tusk prowadzi "publiczne negocjacje" i w końcu zdecyduje o organizacji obchodów 20-lecia wyborów czerwcowych w Gdańsku.
"Niepoważne"
Mocniej Donalda Tuska krytykuje człowiek prezydenta, Piotr Kownacki.
- To niepoważne stwierdzenie w ustach premiera wielkiego, europejskiego państwa. Demonstracje są normalną rzeczą. Palenie opon, a nawet samochodów to normalka. Choć, oczywiście, nie popieram tego typu działań - powiedział Kownacki.
Także zdaniem Bogdana Lisa przenoszenie uroczystości do Gdańska to zły pomysł, a argument o niemożności zapewnienia bezpieczeństwa gościom jest kompromitujący. - Wożenie po Polsce zaproszonych gości jest nieodpowiedzialne i szkodzi wizerunkowi Polski. Polska i Gdańsk to nie granice Pakistanu i Afganistanu, które okupują Talibowie, a Krzysztof Guzikiewicz nie przyjdzie, nie stanie za premierem i nie wysadzi się w powietrze - argumentował były opozycjonista.
Impreza nieprzygotowana?
Według niego, za inicjatywą Tuska może stać bardziej prozaiczny powód: kiepskie przygotowanie całej imprezy.
Wożenie po Polsce zaproszonych gości jest nieodpowiedzialne i szkodzi wizerunkowi Polski. Polska i Gdańsk to nie granice Pakistanu i Afganistanu, które okupują Talibowie, a Krzysztof Guzikiewicz nie przyjdzie, nie stanie za premierem i nie wysadzi się w powietrze Lis
- Zaczęto przygotowania dopiero kilka miesięcy temu. Późno. Zaproszenia do dziś nie dostali Frasyniuk, Mazowiecki, nie dostałem ja. A ja mam już plany, bo nie wiedziałem, czy ten 4 czerwca, to będzie „dla ludzi” czy tylko dla wybranych - argumentował.
"Stchórzył"
Do krytycznego chóru przyłączają się politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - Miarą siły państwa jest możliwość egzekwowania prawa. Można było nie zgodzić się na demonstrację. Można było negocjować ze stoczniowcami zmianę miejsca - uważa Ryszard Kalisz. I twardo dodaje mocny komentarz do decyzji premiera. - Stchórzył - ocenia Kalisz.
Związkowcy po początkowych ostrych reakcjach ("w Gdańsku będzie Polska, a na Wawelu będzie ZOMO") w piątek zaproponowali kompromis: premier zaprosi swoich do gdańskiego Dworu Artusa, a pokojowa demonstracja - bez palenia opon - odbędzie się pod pomnikiem. Szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak w rozmowie z tvn24.pl zdecydowanie odrzucił tą ofertę. - Decyzja już zapadła. A propozycja jest niepoważna - stwierdził.
Źródło: TVN24, Radio ZET, PAP