Prawie 100 tysięcy dzieci wychowuje się w Polsce poza rodziną: w domach dziecka lub rodzinach zastępczych. To o blisko 10 proc. więcej niż w 2004 roku - donosi "Rzeczpospolita", powołując się na dane z Ministerstwa Pracy.
- Jak na taki kraj jak Polska to ogromna rzesza – powiedziała dziennikowi prof. Ewa Leś z Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego, specjalistka w sprawach polityki społecznej.
Zdaniem fachowców, nie jest za to odpowiedzialny wzrost demograficzny, a coraz bardziej błahe powody odebrania dzieci rodzicom. Warto w tym kontekście przypomnieć małą Różę, odebraną w lipcu rodzicom na mocy decyzji kuratora, który orzekł niewydolność wychowawczo-opiekuńczą matki.
– Sędzia, który dostaje ze szkoły sygnał, że uczeń przyszedł na lekcje głodny, zabiera go do domu dziecka, bo tam dostanie jeść. A czasem lepiej, żeby to dziecko trochę gorzej zjadło, ale miało miłość, która umożliwi rozwój – powiedział "Rzeczpospolitej" Tomasz Polkowski, prezes Towarzystwa Nasz Dom.
Na temat częstszego zabierania dzieci przez polski wymiar sprawiedliwości w Polsce głos zabrała Elżbieta Czyż z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Sędziowie boją się, że ktoś zarzuci im w mediach zaniedbanie obowiązków, jeśli dziecku coś się stanie. A przecież zabranie dziecka z rodziny biologicznej powinno być ostatecznością – oceniła Czyż.
Druga strona medalu
W Polsce jest problem ze zbyt łatwym zabieraniem dzieci rodzicom, ale nie można też zapominać o sytuacji wręcz przeciwnej - sądy rodzinne często nie pozbawiają władzy rodzicielskiej rodziców, którzy latami nie interesują się swoimi pociechami. Takie dziecko trafia do placówki opiekuńczej, gdzie często czeka na adopcję bardzo długo.
Z wyjątkiem 2008 roku, w Polsce z roku na rok rośnie liczba dzieci bez rodziny. Jednak zdaniem fachowców nie ma co liczyć na odwrócenie tego trendu, bo nie było żadnych zmian w prawie, które mogłyby się do tego przyczynić.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu