Prezydent miał awansować nie trzech, ale czterech oficerów. Tak się jednak nie stało, bo zabrakło czasu - informuje poniedziałkowa "Rzeczpospolita".
Według dziennika, po podpisaniu awansów prezydent zorientował się, że kolejnej gwiazdki od niego nie dostanie żaden z oficerów liniowych. Wcześniej otoczenie głowy państwa zarzuciło szefowi MON, że na liście nominacji takich oficerów jest tylko dwóch - dowódca 25. Brygady Kawalarii Powietrznej płk Dariusz Wroński i dowódca 3. Flotylii Okętów kmdr Marek Kurzyk.
"Dlatego rzutem na taśmę miał być awansowany jeden z nich. Tak się jednak nie stało, bo zabrakło czasu" - czytamy w "Rz".
Źródło: "Rzeczpospolita"