Rok 2002 r. Amerykańskie służby wywiadowcze stwierdzają, że rządzony przez Saddama Husajna Irak kontynuuje zakazany przez ONZ program prac nad stworzeniem broni nuklearnej, chemicznej i biologicznej. Ten raport oraz raporty wywiadu brytyjskiego stały się faktyczną podstawą do rozpoczęcia inwazji na Irak. Do dzisiaj nie udowodniono tezy, że Husajn był bliski uzyskania broni nuklearnej. Choć, jak głoszą zwolennicy ataku na Irak przed czterema laty, sama możliwość, że kompletnie nieobliczalny dyktator mógł wejść w posiadania broni masowej zagłady stanowiła wystarczający pretekst do rozpoczęcia irackiej kampanii.
Rok 2005 r. Służby wywiadowcze Stanów Zjednoczonych stwierdzają, że Iran jest zdeterminowany uzyskać broń nuklearną i w ten sposób zapewnić sobie strategiczną przewagę nad rywalami w Zatoce Perskiej oraz dorównać Izraelowi, który posiada już około 200 głowic atomowych. Konkluzje raportu stają się faktyczną podstawą do zaostrzenia dyplomatycznej kampanii Waszyngtonu na rzecz powstrzymania Iranu przed budową broni atomowej metodami– przynajmniej na razie – pokojowymi. Stany Zjednoczone budują międzynarodową koalicję, która pomaga zmusić Teheran do podporządkowania się restrykcjom ONZ. W tej koalicji obok Waszyngtonu są Izrael, dla którego atomowy, islamski Iran to problem z gatunku być albo nie być, a także Paryż i Londyn.
Rok 2007 r. National Intelligence Estimate (NIE), czyli połączone siły kilkunastu służb wywiadowczych Ameryki stwierdzają, że Iran już 4 lata temu wstrzymał program zbrojeń atomowych i przez ostatnie lata w zasadzie tylko straszył świat, że zbuduje bombę A. Jednak w raporcie wyraźnie podkreślono, że w przypadku szybkiego wznowienia prac badawczych, Teheran już za 3 do 8 lat będzie miał techniczne możliwości budowy bomby.
Przeciwnicy wojny Iranem z Partii Demokratycznej już nawołują do dyplomatycznego przełomu w rokowaniach z Teheranem i powstrzymania się od wojennych gróźb. W Europie wiele krajów, w tym Niemcy, z ulgą przyjmują raport NIE, ponieważ oddala to groźbę konfliktu zbrojnego w Zatoce Perskiej i tym samym zdejmuje z Berlina moralny dylemat, czy poprzeć Amerykę w wojnie z Iranem, czy też pójść drogą Schroedera i głośno przeciw takiej wojnie protestować. Chiny i Rosja już cieszą się, że Ameryka sama ośmieszyła swój twardy kurs wobec Iranu.
Jednak raport nie przesądza wcale, że Iran nie stanie się mocarstwem atomowym, w dodatku zainteresowanym zbrojnym eksportem rewolucyjnego szyickiego islamu do innych państw Zatoki Perskiej i Bliskiego Wschodu. Z raportu wynika, że bardzo szybko Iran może wrócić na drogę zbrojeń, a uniemożliwienie mu dostępu do broni masowej zagłady może okazać się wtedy niemożliwe. Prezydent George Bush ostrzega, że wszystkie warianty postępowania wobec Iranu są otwarte i „leżą na stole”. Popierają go stanowczo Londyn i Paryż. Zaś Izrael w ogóle ignoruje wnioski z raportu i zapowiada, że w żadnym wypadku nie dopuści do tego, aby Iran zdobył choćby jedną małą bombę A.
I kto tym razem ma rację ? Jastrzębie czy gołębie ?