Nawet tysiąc rodzin może zapukać do drzwi raciborskiego magistratu i poprosić o zwrot kaucji mieszkaniowej. Gdyby wszyscy się zgłosili po należne pieniądze, miasto może stracić nawet kilka milionów złotych! - informuje "Dziennik Zachodni".
Urzędnicy sami są sobie winni, bo chociaż od dawna wiadomo, że przepisy zmuszające do rezygnacji z wpłaconych dawniej pieniędzy w zamian za bonifikatę przy wykupie mieszkań komunalnych są niezgodne z prawem, władze Raciborza długo zwlekały z usunięciem niesprawiedliwych zapisów.
Dopiero, gdy sprawą zainteresowała się jedna z gliwickich kancelarii adwokackich, radni zdecydowali się zmienić wadliwą uchwałę. – To są moje pieniądze i nie podaruję im ani złotówki – powiedział w rozmowie z "DZ" Tadeusz W., pierwszy raciborzanin, który zainteresował sprawą adwokatów. Mężczyzna walczy o ok. 4 tysiące złotych. Mieszkaniec Raciborza, tak jak większość lokatorów, chciał skorzystać z dawanego przez gminę dużego upustu (ponad 80 proc.) przy wykupie mieszkania komunalnego. Gdy nie chciał zrzec się pieniędzy, które wpłacił przed laty jako gwarancję należytego utrzymania lokalu, magistrat odmówił zawarcia z nim umowy notarialnej. – Pozostała mi tylko pomoc prawna. Spodziewałem się odzyskać ponad 4 tys. złotych – dodaje mieszkaniec Raciborza.
Wkrótce do urzędu miasta przyszło pismo od gliwickich adwokatów. Dotychczas opieszałe władze zaraz podjęły stosowne kroki. Niedawno radni poprawili uchwałę. – Już zimą poinformowałem prezydenta, że zapis wiążący bonifikatę z rezygnacją z kaucji jest niezgodny z prawem – mówi Artur Jarosz, wiceprzewodniczący rady miasta.
Źródło: "Dziennik Zachodni"