Gruzja poszła śladami Polski - zauważa "Trybuna". Po przegranej wojnie z Rosją szefem gruzińskiego MON został Wasyl Sicharulidze, z wykształcenia psychiatra. To nic, że nie ma żadnego doświadczenia wojskowego. Jest za to wiernym pretorianinem prezydenta Gruzji Michaiła Saakaszwilego.
Cóż się jednak dziwić Gruzinom. Wzięli najwyraźniej przykład ze swojego największego sojusznika w NATO – z Polski. Przecież u nas też ministrem obrony jest psychiatra, który nie odsłużył w wojsku ani jednego dnia - akcentuje gazeta.
To nasz minister potrafi przeprowadzić profesjonalizację armii bez pieniędzy, zrezygnować z poboru i uzawodowić służbę wojskową nawet jeśli brakuje mu 40 tys. rekrutów-ochotników. Profesjonalizując armię zrezygnował z budowy polskiego Pentagonu – bo po co nam taka instytucja, skoro Amerykanie piszą raporty, że psychiatra to żaden fachowiec.
Źródło: "Trybuna"