Na wrocławskim rynku, w deszczowy dzień - wystawa. Dokumentacja Polskiej Agencji Prasowej na przestrzeni dwudziestu lat, od lat 70tych do 90tych. Czarno-biała ilustracja sporej części PRL-owskiej historii, ale nie tylko, także tej bloku wschodniego.
11 listopada 1989. Check Point Charlie - otwarte przejście w Berlinie Zachodnim. Poważny amerykański oficer, a za nim w tle uśmiechnięte twarze. Wieje wiatr zmian, nie ma już dwóch państw RFN i NRD, jest jeden naród. Niemiecki naród, który tak długo pukał do Bramy.
Pamiętam opowieść mojego Taty, który jadąc pociągiem przejeżdżał przez Berlin Wschodni. Dojeżdżając do granicy - kobieta w jego przedziale, która całą drogę z Warszawy nerwowo ściskała torebkę - podzieliła się z pasażerami informacją, że przewozi (nielegalnie) 50 dolarów i poprosiła o pomoc. Za chwilę do przedziału wszedł konduktor z pogranicznikami. Na pytanie, czy ktoś przewozi walutę, odpowiedziała mu solidarna cisza. Nagle przerwał ją jednak siedzący naprzeciw kobiety mężczyzna, który wskazał ją palcem - "Ta Pani przewozi 50 dolarów". Pogranicznicy wyprowadzili kobietę. Pociąg stał długą godzinę. Kiedy zapłakana pasażerka wróciła, pociąg ruszył. Denuncjator wyjaśnił: "Proszę Pani. Ja musiałem to zrobić. Ja przewożę 400 dolarów. Pomogę Pani, oddam Pani te 50$, które Pani zabrano, proszę mi wybaczyć."
"Szwejku wybacz! Kmicic." - hasło rozpięte na szerokim transparencie powiewa na przejściu granicznym w Cieszynie. Jest rok 89, polska opozycja obchodzi rocznicę interwencji w Czechosłowacji. Uśmiechnięty człowiek trzyma w ręku polską flagę.
Inne zdjęcie. Polsko -czeska opozycja demokratyczna spotyka się w sierpniu 89 roku w Korbielowie. Na wspólnym zdjęciu Adam Michnik, Jan Lityński, Jacek Kuroń, Vaclav Havel, Zbigniew Romaszewski...
Uśmiechnięte twarze. Błysk w oczach. Walka i prawda. Solidarność. Kolejne zdjęcie i morze ludzi wita Papieża, wszędzie biało - czerwono od transparentów "Solidarności". Stocznia Gdańska i dzieci wpatrzone w swoich ojców, zdeterminowanych i spokojnych.
Wzrusza mnie ten czarno biały świat. Oglądam zapis czasów, których już nie ma i nie wstyd mi, że sentymentalnie łzawią mi oczy. Piekielnie trudne dni, jakże piękne dni... Nadzieja i wiara - moi rodzice żyli w epoce ideałów. Zazdroszczę im, mimo wszystkich mrożących krew w żyłach relacji. Mimo strachu, który czuli, mimo dramatycznych wyborów, których trzeba było dokonywać. Zazdroszczę im, bo my, ich dzieci jesteśmy pokoleniem cyników. Nie z wyboru - w takich czasach przyszło nam żyć. Tego nauczyło nas tych 18 lat demokracji. Z dystansem i grymasem słuchamy tych, którzy grają swoją grę, z dystansem i bez wiary pytamy, bo znamy reguły tej gry. Gry o władzę, ubraną w bardziej lub mniej eleganckie opakowanie. Ostatnio coraz mniej eleganckie. Czy na pewno o to właśnie chodziło?