Czterech bezrobotnych łodzian znalazło sposób na zarabianie pieniędzy w kolejkach przed wydziałem komunikacji. Za 100 zł załatwiają przerejestrowanie auta. Biznes okazał się na tyle intratny, że zdecydowali się założyć firmę - pisze "Dziennik".
Kolejki przed wydziałami komunikacji to stały obrazek niemal w każdym większym mieście w Polsce. Prawdziwy dramat rozgrywa się na długo przed otwarciem urzędu. "Panie, ludzie tu już od piątej rano stoją. Wtedy jest największy kocioł i walka o miejsce w kolejce, bo przyjmuje się tylko 40 osób dziennie. O godz. 9, gdy otwierają urząd, nie ma już po co przychodzić" - opowiada ochroniarz w wydziale komunikacji na gdańskim Chełmie.
W Krakowie pełną parą pracują trzy oddziały urzędu, gdzie można rejestrować samochody. Mimo to na dokumenty trzeba czekać ponad godzinę. Urzędnicy przewidują, że po wakacjach, kolejki mogą być jeszcze dłuższe. Z kolei w Łodzi dantejskie sceny odbywały się właśnie latem. Kierowcy zawiązywali komitety kolejkowe, niektórzy przed urzędem ustawiali się już w środku nocy. Wtedy do akcji wkraczali tzw. stacze. Klientów było tylu, że postanowili założyć własną firmę. Legalnie działają od poniedziałku - czytamy w gazecie.
"Oferujemy pośrednictwo w rejestracji samochodów od kilku lat. Do tej pory pracowaliśmy na dziko" - mówią świeżo upieczeni biznesmeni. Udziałowcami w firmie są Tomek, Piotrek, Arek i Jarek. Przed urzędem pojawiają się najpóźniej o godz. 8 rano. Czasami od razu przychodzą z dokumentami, pełnomocnictwem i ustawiają się w ogonku. Innym razem czekają na klienta na miejscu. Świadczą szeroką gamę usług - od przerejestrowania auta do przykręcenia tablic rejestracyjnych. Cennik stały: 25 zł za montaż tablic, 100 zł za kompleksową usługę. Można negocjować.
Ile są w stanie zarobić przez miesiąc? Nie wiedzą, ale deklarują, że pieniędzmi podzielą się solidarnie. We wtorek do południa mieli tylko jednego klienta. Ale - zaznacza "Dziennik" - firma "staczy" ma już kilku stałych klientów. To m.in. jeden z autosalonów i kilka komisów z używanymi samochodami. "Współpracujemy od roku. Korzystam z nich, gdy klient mojego komisu chce, żebym za niego załatwił formalności w urzędzie. Oczywiście wie o dodatkowych kosztach" - tłumaczy szef Autokomisu Forum przy ulicy Brzezińskiej Sebastian Lasota.
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl