Gimnazjalista leżący w ferie do góry brzuchem? To już nieaktualne. Teraz uczniowie wolą pracować albo uczyć się języków - pisze "Metro".
Uczniowie z Mazur i Lubelszczyzny właśnie wrócili z ferii zimowych, ale w większości województwa laba trwa w najlepsze. Ma to być czas wypoczynku i zebrania sił przed nowym semestrem. Jeszcze kilka lat temu kto żyw wysyłał dzieciaki na zimowiska.
Co w tym czasie robią mniej zasobni uczniowie? Wcale nie zbijają bąków przed telewizorem. Coraz częściej zakasują rękawy i... biorą się do roboty. „Jestem 16-letnią uczennicą technikum hodowli koni i chciałabym popracować przez 2 tygodnie ferii”, „Szukamy pracy na ferie, najchętniej jako hostessy” – od takich ogłoszeń zaroiło się na internetowych portalach. Uczniowie pukają też do Ochotniczych Hufców Pracy, które już podczas minionych wakacji zanotowały rekordową liczbę 100 tys. młodych pracowników. - 200 miejsc, które przygotowaliśmy dla młodzieży chcącej pracować w ferie, rozeszło się natychmiast - mówią przedstawiciele częstochowskiego Młodzieżowego Biura Pracy przy tamtejszym Hufcu.
Uczniowie przeważnie roznoszą ulotki, stoją na promocjach, wykładają towar w sklepach. Jeszcze inny pomysł na ferie to nauka. Szturm przeżywają dwutygodniowe kursy podczas których można szlifować języki (Language Masters z Krakowa uczy angielskiego dzieci z podstawówki) albo przygotowywać się do matury (intensywne kursy na większości uniwersytetów).
Psychologowie mają mieszane uczucia: - Praca w ferie? Jeśli jest wykonywana w zdrowych warunkach, dobrana do wieku ucznia i nadzorowana przez rodziców, którzy dopilnują, by młody człowiek nie został oszukany albo wykorzystany, może być świetną odmianą od codzienności. Ale nauka w ferie mi się nie podoba. Programy szkolne i tak są przeładowane, warto ferie poświęcić na coś innego – uważa Martyna Łabęcka, psycholog dziecięcy.
Źródło: Metro