Tuż po zakończeniu szczytu UE premier Jarosław Kaczyński ujawnił "Dziennikowi" nieznane szczegóły negocjacji. Twierdzi, że pierwiastkowy system głosowania nie był do uzyskania, a to, co przywieźliśmy z Brukseli jest więcej warte.
Polsce nie udało się przekonać Europy do systemu pierwiastkowego, ale przez najbliższą dekadę będzie miała znaczny wpływ na decyzje wspólnoty. Nie spełniły się czarne prognozy o degradacji do drugiej europejskiej ligi i zepchnięciu na pozycję outsidera. Wielu europejskich analityków zwraca uwagę, że Warszawa nie stawiała żądań nie do spełnienia i negocjowała w sposób racjonalny. - Przez dziesięć lat będziemy mogli korzystać z rozwiązań nicejskich. Biorąc pod uwagę tempo zmian w Unii Europejskiej na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat, to naprawdę długo. A dodajmy do tego jeszcze to, co z trudem i powoli dociera do niektórych polityków polskich, a także do szerokiej opinii publicznej: kompromis z Joanniny z obniżonym progiem mówi "Dziennikowi" premier Kaczyński. - To jest de facto zapis, że Polska, wraz z jednym tylko dużym krajem, może stosować mechanizm blokowania. To jest bardzo mocna broń skłaniająca inne państwa Unii do tego, żeby nie działać przeciwko naszym interesom i interesom innych krajów korzystających z pomocy Unii - mówi premier. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, uzyskaliśmy naprawdę dużo. - A to, że będziemy krytykowani przez opozycję, było do przewidzenia. Także to, że zarzuci nam ona, iż nie przeprowadziliśmy pierwiastka. Przypomnę: pierwiastek nie uzyskał oparcia, nikt poza Czechami nie chciał słyszeć nawet o wprowadzeniu tego tematu do dyskusji - stwierdza premier z rozmowie z "Dziennikiem".
Źródło: "Dziennik"