Na marginesie faktu, że premier Donald Tusk nie poparł na niedzielnym szczycie UE węgierskiego planu, by na pomoc dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej przeznaczyć 160-190 mld euro, "Gazeta Wyborcza" publikuje rozmowę z prof. Palem Tamasem, socjologiem Węgierskiej Akademii Nauk w Budapeszcie.
Nie sądzi on by w efekcie takiego stanowiska polskiego rządu doszło do dramatycznego spięcia między naszymi krajami. - "Węgry nie są takie pamiętliwe, mówi. - Zresztą nie o Polskę w całej tej sprawie chodzi, tylko o Niemcy, bo to Angela Merkel odrzuciła nasz plan. Nie mieliśmy zresztą większych nadziei na to, że się powiedzie. Premier Ferenc Gyurcsany po prostu testował kraje Zachodu".
Ale na pytanie czy w przyszłości można sobie wyobrazić montowane przez Polskę sojusze europejskie, w których znajdą się Węgry, rozmówca "Gazety Wyborczej" odpowiada:
– "Nie sądzę, aby była zagrożona współpraca w przyszłości w strategicznych sprawach. Ale nie spodziewajcie się, że węgierska opinia publiczna albo klasa polityczna poprze jakąś antyrosyjską inicjatywę zgłaszaną w UE przez Polskę.(...) Nasz stosunek do Rosji jest dużo bardziej neutralny niż wasz. Nie postrzegamy Moskwy jako strategicznego wroga, niedźwiedzia czy wschodniego autokraty. Nie mamy w tym względzie polskiego kompleksu".