Czy to możliwe, by komendant straży miejskiej w Łodzi własnoręcznie pisał donosy i skargi na radnych, policjantów, urzędników magistratu, a w pismach do prezydentów podszywał się pod mieszkańców Łodzi i wychwalał siebie oraz kierowaną przez siebie formację? Z informacji i dokumentów, do których dotarł "Express Ilustrowany", wynika, że tak właśnie było.
O pisaniu donosów przez komendanta Seligę otwarcie mówi jego były zastępca, współzałożyciel straży miejskiej w Łodzi - Jan Trzewikowski. - O tym, że Seliga pisze donosy, było wiadomo już od jakiegoś czasu, ale przecież to nie jedyne jego dziwne zachowanie - twierdzi.
Trzewikowski opowiada, że gdy komendant Seliga szedł do radia, gdzie miał wziąć udział w audycji, wręczał swoim podwładnym kartki z pytaniami. - Naszym zadaniem było dzwonić do studia, podawać się za mieszkańców i pytać Seligę o rzeczy, które sam wcześniej wymyślił i opracował. W ten sposób kreował swój nienaganny wizerunek - mówi.
Z relacji informatorów gazety wynika, że komendant pisał donosy odręcznie, a potem dawał je do przepisania na komputerze. Dziennik dotarł do kilku oryginalnych donosów i porównał je z oficjalnymi dokumentami pisanymi ręką komendanta. Według "EI" wszystkie donosy wyszły spod ręki tej samej osoby. Spostrzeżenia te potwierdził biegły grafolog.
O czym pisał i donosił komendant? W piśmie do ówczesnego wiceprezydenta Karola Chądzyńskiego przedstawiał się np. jako jeden z mieszkańców osiedla Janów. Informował prezydenta m.in., że z prawdziwą przyjemnością mieszkańcy obserwują pracę strażników miejskich z posterunku przy ul. Jagienki.
Źródło: Express Ilustrowany