- O 3.35 wystąpiło u nas mocne trzęsienie ziemi! Wszyscy sąsiedzi wyszli na ulice! - napisał do nas pan Mariusz na Kontakt TVN24. Nasz internauta mieszka 40 kilometrów od epicentrum, więc na strachu się skończyło.
- Obudził mnie pies, który zaczął szczekać i wyć. Była 3:35. Łóżko chodziło, cały budynek się trząsł. Sąsiedzi wybiegli na ulicę, część nawet spała w samochodach. Był szok – relacjonował pan Mariusz. On sam obserwował wraz żoną sytuację z balkonu swojego mieszkania na pierwszym piętrze. – Nie było tak źle. Mieszkam we Włoszech już 16 lat, to już moje trzecie trzęsienie ziemi. Kilka lat temu mieszkałem dalej od morza i na 11 piętrze. Jak tam trzęsło! Bujało, jak na karuzeli, nie do opisania. Przestawiały się meble, a lampy wręcz latały – opowiada.
Szkoły zamknięte
Pan Mariusz obecnie mieszka w Pescarze, 40 km od L'Aquili w stronę Rzymu. Tam większych zniszczeń nie ma, popękał tylko tynk na budynkach. Ale mieszkańcy najedli się strachu. Szkoły w całym regionie zostały zamknięte do 15 kwietnia. A wszyscy pracownicy firmy pana Mariusza oddali dziś krew dla potrzebujących.
Według ostatnich doniesień liczba śmiertelnych ofiar trzęsienia ziemi w Abruzzo we Włoszech przekroczyła 150. Rannych zostało ponad 1,5 tys. ludzi. Według władz nawet 100 tys. osób mogło zostać bez dachu nad głową.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA