"Żyję tak, jakby każdy dzień był ostatni"


- Mam zasadę, że zawsze podpisuję czytelnikom książkę z datą. Kiedy się zdarzy, że ktoś odchodzi bez, wołam go: "Jeszcze data!". Bo nigdy nie wiadomo, kiedy umrę. Jeśli następnego dnia, będzie mógł opowiadać, że podpisałem mu ostatnią książkę przed śmiercią. Kiedy przekroczyłem pięćdziesiątkę, zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę niewiele życia zostało przede mną - mówi w rozmowie z Katarzyną Zdanowicz pisarz Mariusz Szczygieł.

Katarzyna Zdanowicz: Żyć świadomie, czyli jak?

Mariusz Szczygieł: Z pożytkiem dla planety i dla innych. (...) Po tym gdy dostałem Nagrodę Nike, mój telefon non stop dzwoni. Zobacz na te ikony: 1285 nieprzeczytanych maili, 485 esemesów. To są wiadomości od ludzi, których muszę znać, mają przecież mój numer. Dużo większa fala gratulacji płynie na fanpage. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ "świadome życie" znaczy dla mnie – być z ludźmi w pewnym związku. Dlatego od wielu lat mam zasadę – odpisuję na wszystkie wiadomości, które dostaję. Nie zawsze mogę zrobić to od razu. Czasami przekopiuję treść esemesa z podziękowaniami, ale każdej osobie indywidualnie. Jeśli nie odpiszę, znaczy, że wiadomość do mnie nie dotarła.

Dlaczego tak robisz?

Z szacunku dla człowieka, który przecież do mnie napisał, czyli wykonał jakiś przyjazny gest. Nie chcę nikogo lekceważyć. W Stanach Zjednoczonych istnieje tzw. bankructwo mailowe. Ogłasza się je wtedy, gdy liczba maili jest tak duża, że nie jesteśmy w stanie na nie odpowiedzieć. Zeruje się pocztę i zaczyna od nowa. Mnie to nie grozi.

Na te mniej przyjemne wiadomości też odpowiadasz?

Oczywiście. Czasami zdarza mi się przepraszać, to słowo, które nic nie kosztuje, a jest po nim lżej, oczyszcza atmosferę. Kiedy byłem młodym reporterem, unikałem autoryzacji wypowiedzi moich rozmówców. Miałem wrażenie, że zaraz mi coś popsują, coś istotnego wykreślą. Zdarzało mi się nawet kłamać, że tekst poszedł już do druku… Nie umiałem przyjąć, że ktoś ma inne zdanie. Od kilkunastu lat tego nie robię. Daję rozmówcy do przeczytania nie tylko jego wypowiedź, ale cały tekst. Nie chcę, żeby ktoś przechodził na mój widok na drugą stronę ulicy, unikał podania mi ręki. Reportaże są moim dziełem, ale to ludzie dają mi kawał swojego życia. Są współtwórcami.

Mariusz Szczygieł: nie umiałem przyjąć tego, że ktoś może mieć inne zdanie
Mariusz Szczygieł: nie umiałem przyjąć tego, że ktoś może mieć inne zdanie

Nanosisz ich poprawki?

Jeśli mają zastrzeżenia, poprawiam. Namawiam ich jedynie, żeby zostali przy swoim języku. Wtedy czuć emocje. Ludzie, kiedy spotykają się z reporterem, myślą, że muszą mówić odświętnie. Chcę, żeby byli sobą. Rozmawiali swoim dialektem, rymem. Pamiętam rozmówcę, który ciągle powtarzał słowo "formalnie". "Formalnie" ona nie była zdenerwowana, "formalnie" to, "formalnie" tamto itd. Namawiałem go, żeby nie kasował tego swojego „formalnie”. Reportaż jest zapisem rzeczywistości, tego, jak bohater widzi świat, jak opowiada. I najczęściej udaje mi się przekonać.

Co takiego się wydarzyło, że zmieniłeś podejście?

Dorosłem, dojrzałem. Postanowiłem, że w moim życiu nie będzie ściemy, kłamstwa, przedmiotowego traktowania ludzi. I pośpiechu.

I co zrobiłeś?

Zwolniłem. Wyznaczyłem sobie inny rytm dnia. Nie zaczynam pracy przed południem.

O której dziś pobudka?

Wyjątkowo o 8, ale tylko dlatego, że na 10 byłem umówiony w radiu. Zazwyczaj wstaję o 10. Bardzo długo się wybudzam, potrzebuję jakieś 45 minut. Następnie jem śniadanie, zabieram się do pracy.

Zawsze byłeś śpiochem?

Nie. W liceum postanowiłem, że kiedy tylko będzie taka życiowa możliwość, nie będę wcześnie wstawał. Mieszkałem w Złotoryi, dojeżdżałem do liceum w Legnicy, codziennie wstawałem o 6.05. To był koszmar. Dzisiaj jestem panem własnego czasu i dobrze mi z tym.

Od kiedy trwa ten stan?

Od 2012 roku, kiedy odszedłem z "Gazety Wyborczej". Jestem typową sową. Wielu znajomych dziwi się, kiedy wychodzę podczas spotkania i mówię: "jest 22, muszę jeszcze popracować". Wracam, parzę kawę i około 23 piszę najważniejsze rzeczy. Kładę się spać około 3 nad ranem. Kiedy wstaję, zawsze przy śniadaniu tworzę wpis na Instagramie. Z dzieciństwa utkwił mi w głowie obraz dżentelmenów, którzy rano przy śniadaniu czytali gazety, a zaraz potem odpisywali na listy. Aktywowali mózg do pracy.

Wielu czytelników pewnie ma teraz kwaśne miny. "Co on opowiada, muszę wstawać o świcie, żeby przeżyć, a ten śpi do południa…".

Zapracowałem sobie na to. Żeby nie było tak różowo, że siedzę, piję kawę i czytam – jak każdy mam swoje obowiązki. Od lat zajmuję się starszymi rodzicami. Jestem ich opiekunem na cały etat. Robię zakupy, chodzę z nimi do lekarzy. Moja mama się upiera, że pójdzie tylko do jednego ortopedy z NFZ. Nie ma mowy o prywatnym. On przyjmuje raz w tygodniu od 9 do 11 i ma 120 pacjentów. Czekam przed przychodnią już o 6, otwierają drzwi o 7.30, zajmuję mamie kolejkę. To mój obowiązek.

Mariusz Szczygieł: nawet we śnie buzują emocje
Mariusz Szczygieł: nawet we śnie buzują emocje

Jak odreagowujesz stres?

Zacząłem chodzić na wf. Po czterdziestce zrozumiałem, że jednak nie jestem nieśmiertelny.

Gdybyś był trendy i fit, biegałbyś o 6 rano.

Nie biegam, ćwiczę od 13 przez godzinę z moim wuefistą. Normalnie dla innych jest trenerem, a ja nazywam go wuefistą. Ma na imię Stasiek, choć naprawdę Daniel. Ale woli Stasiek, bo jak twierdzi "teraz każdy ma na imię Daniel". Wie, czego potrzebuję. Kiedy się umęczę, spocę, czuję się fantastycznie. Czasami dzwonię do niego nadprogramowo, kiedy jestem w dołku i potrzebuję zastrzyku endorfin. Uzależniłem się od tego. Niczym narkoman, tylko przyjemność wyzwalam w sobie ruchem.

Do tego też musiałeś dojrzeć?

Dokładnie. Ćwiczę od dwóch i pół roku. Wcześniej chodziłem na siłownię, ale krępowałem się zaistnieć tam jako jednostka rozpoznawalna, mężczyzna. Byłem cieniem. Chowałem się za murem, ćwiczyłem na orbitreku jak chomik. Stasiek był nowym trenerem. Nie mógł na to patrzeć. Podszedł do mnie, poprosił o podpisanie książki na prezent dla znajomej, zagadał. Robił to umiejętnie, nienachalnie. W końcu dopiął swego. Pokazał kilka prostych ćwiczeń. Spodobało mi się. Dziś traktuję go jak brata. Ostatnio przypomniał mi, że kiedy z nim rozmawiałem, zaciskałem pięści. Powiedział: "Miałeś nieprzerobione problemy". Trafił w sedno. Wszystko, co przeżywamy, osobiście odzwierciedla się w naszym ciele. Po gali Nike Stasiek napisał do mnie: "Kiedy był finał, odłożyłem książkę o anatomii i oglądałem transmisję. Pokazywali pisarzy i prawie wszyscy siedzieliście jak pokurcze, skrzywieni, jakby krzesła były niewygodne. Tylko jeden miał dobrą postawę. Ty". Widocznie po ćwiczeniach Staśka w moim ciele zapisał się dobry nawyk.

Najpierw przyszła świadomości zadbania o siebie czy o Ziemię?

Obie świadomości pojawiły się równolegle. Od trzech lat widzę w sobie dużo zmian. Zauważam więcej rzeczy wokół siebie. Zdałem sobie sprawę, że nie palę papierosów, nie mam samochodu, po Warszawie chodzę pieszo, jeżdżę autobusami, dbam o kondycję fizyczną. Ale co z tego, skoro na końcu i tak wdycham brudne powietrze, zabija mnie smog. Wspólnie z grupą aktorów pozwaliśmy więc do sądu Polskę jako państwo. I wygraliśmy, choć państwo już się od wyroku odwołuje.

Mariusz Szczygieł: jak tylko mam dół, od razu dzwonię do mojego trenera
Mariusz Szczygieł: jak tylko mam dół, od razu dzwonię do mojego trenera

Dlaczego Polskę, a nie miasto Warszawę?

Smog jest w wielu miastach. Każdy z podpisanych pod pozwem pracuje gdzie indziej. Ja – w stolicy, Jerzy Stuhr – w Krakowie. Dużo podróżujemy. W ubiegłym roku odwiedziłem prawie wszystkie 33 miasta, które znalazły się na liście WHO 50 najbardziej zanieczyszczonych miast europejskich. Byłem m.in. w Bytomiu, Radomiu, Rybniku. Myślałem, że umrę. Czułem spaleniznę w gardle, swąd. Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że nasze państwo nie wykonuje zaleceń antysmogowych. Wprost odpowiada za jakość powietrza, ponosi odpowiedzialność. Jak wyliczył Polski Alarm Smogowy – do września rząd wykonał zaledwie 15 procent wymiany pieców kopciuchów. Dopiero w dniu ogłoszenia naszego wyroku rząd zapowiedział skierowanie na walkę ze smogiem większych pieniędzy. Cieszę się z tego, tylko dlaczego najpierw musieliśmy zrobić tyle szumu?

Jesteś dumny z wyroku?

Akcja została zauważona, ale ja chcę, żeby sukces odnieśli wszyscy oddychający polskim powietrzem. Uwielbiam spać przy otwartym oknie, wyziębić na noc mieszkanie. Przy takim powietrzu nie mogę tego robić, chyba że świadomie chcę się narazić na kaszel. Te zaniedbania są od wielu lat, a nawet dekad. Nie da się wyeliminować z Polski smogu na pstryknięcie palcem.

Tym bardziej nacisk na rządzących musi być olbrzymi. Inaczej nie zauważą problemu. Potrzeba rozwiązań systemowych, nie tylko dopłat do wymiany pieców. Jeżdżę po Polsce, rozmawiam z ludźmi i wiem, że wymiana niewiele zmieni, jeśli Kowalskiego nie stać na kupno dobrego paliwa, opału. Potrzebna jest edukacja. Jeśli wyrok się uprawomocni i dostaniemy zasądzone zadośćuczynienie, swoje 5 tysięcy złotych przekażę na Fundację Instytutu Reportażu, żeby zorganizowała działania oświatowe na rzecz walki ze smogiem.

Wasza walka przed sądem z polskim państwem wzbudziła też głosy krytyki. Jak się do nich odniesiesz?

Najczęściej słyszę, że zadośćuczynienie dostanę z pieniędzy wszystkich, czyli z podatków. Ale ja też płacę podatki! Państwo ściąga je z nas w sposób bezlitosny. Mamy prawo oczekiwać, że to samo państwo będzie wywiązywać się ze swoich obowiązków względem obywateli. Naszą linią obrony nie był uszczerbek na zdrowiu, trudno to udowodnić. Walczymy o prawo człowieka do życia w czystym powietrzu, bez smogu. W środowisku, które nie zagraża naszemu bezpieczeństwu. O tym mówi wprost Europejski Trybunał Praw Człowieka. Kancelaria, która nas reprezentowała, przygotowuje teraz pozew zbiorowy. Można się zgłaszać na stronie pozywamsmog.eu. Jest spore zainteresowanie.

Mariusz Szczygieł: nie było miejsca, gdzie mógłbym się ukryć przed spalenizną
Mariusz Szczygieł: nie było miejsca, gdzie mógłbym się ukryć przed spalenizną

Inne twoje akcje proekologiczne nie odniosły aż tak spektakularnego sukcesu, ale zostały zauważone w mediach. Opowiedz o nich.

Chciałem mieć płaski brzuch. Stasiek dostał zadanie, ale musiałem mu pomóc odpowiednią dietą. Ponieważ nie lubię gotować, zamówiłem tzw. dietę pudełkową. Cel prosty – zmienić nawyki żywieniowe, jeść często, tylko to, co powinno znajdować się na talerzu. Po trzech dniach dzwoni znajomy Lechosław Kwiatkowski i zaprasza mnie na kolację. Odmawiam, tłumaczę, że jestem na diecie pudełkowej i chcę wytrzymać w reżimie jedzeniowym przynajmniej miesiąc. Po czym słyszę w słuchawce: "Mam nadzieję, że zamówiłeś opakowania biodegradowalne?". Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie, jem z plastików. To był koniec rozmowy.

Lechosław się obraził?

Raczej go zawiodłem. Słusznie tak się poczuł. Zamówiłem najgorszy plastik, postanowiłem jednak jakoś przekuć moją klęskę w sukces. Nie rozmawialiśmy z Lechosławem przez miesiąc, a ja w tym czasie zbierałem wszystkie opakowania, dzień pod dniu. Kiedy przyszło ostatnie zamówione danie, nie przedłużyłem zlecenia. Zadzwoniłem do niego, pochwaliłem się, że schudłem sześć kilo. Zamiast pochwały, usłyszałem: "Tylko jakim kosztem dla Ziemi?". Ponieważ jest fotografem, poprosiłem go, żeby zrobił mi zdjęcie wśród sterty plastikowych pudełek. Zrozumiał, że odrobiłem lekcję z ekologii. Zacząłem prywatne śledztwo. Rozmawiałem z ekspertami, jaki plastik wykorzystywany jest do opakowań, co się z nim dzieje, jak bardzo jest szkodliwy. Tak powstał tekst "Mój krąg wstydu" do "Dużego Formatu", zilustrowany zdjęciem Lechosława. Akcja odbiła się szerokim echem. Wielu ludzi zobaczyło, ile pozornie zdrowa dieta przynosi szkody środowisku. Plastikowe śmieci trafiają do oceanu. Takie kraje, jak: Indonezja, Tajlandia, Kambodża, nie mają żadnych regulacji prawnych, dlatego tak łatwo pozbywamy się tam tych naszych pudełek.

Firma, która cię karmiła zdrowym jedzeniem w plastiku, jakoś zareagowała na tekst?

Tak, wprowadziła opakowania ze skrobi roślinnej. Klient musi do nich dopłacić 5 złotych. Nie podoba mi się, że kosztem obarczony jest klient, ale przynajmniej dają możliwość wyboru. Tak bardzo wciągnąłem się w tę akcję, że zaglądałem do sklepów i sprawdzałem, z jakiego plastiku wykonane są rzeczy. Pod lupę wziąłem znaną duńską markę, która produkuje plastikowe butelki do wody, zapewnia przy tym o wysokiej jakości. Okazało się, że nie wszystkie butelki miały oznaczenia, a niektóre były wykonane z plastiku nienadającego się do kontaktu z napojami. Napisałem do nich. Odpowiedzieli w korporacyjnym stylu, że firma dochowuje najwyższych standardów itp. Może kiedyś rzeczywiście do nich dorosną.

O sporym pechu może też mówić pewna sieciówka, która się szczyci, że karmi zdrową żywnością. Pech chciał, że Szczygieł, goszcząc w centrum handlowym, zaszedł do nich na sałatkę.

I mi ją podali w plastikowej misce, z plastikowymi sztućcami. Oni byli bardziej życzliwi, odpisali, że będą pracować nad zmianą naczyń.

Coś im ta praca długo idzie. Dzisiaj przed rozmową specjalnie tam zajrzałam, nie ma żadnej zmiany.

Skoro obiecali, może się wywiążą. Sprawdzę za dwa miesiące! Jak nie, to zrobię aferę, że hej. Moje akcje nic nie kosztują, odrobinę czasu. Warto uświadamiać, pytać, sprawdzać, to dla naszego wspólnego dobra. Nie zostawiam niczego na później. Kiedy przekroczyłem pięćdziesiątkę, zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę niewiele życia zostało przede mną.

Mariusz Szczygieł: sprawdziłem, co przez miesiąc diety pudełkowej zrobiłem Ziemi
Mariusz Szczygieł: sprawdziłem, co przez miesiąc diety pudełkowej zrobiłem Ziemi

Co ty mówisz.

Prawdę. Ktoś dzwoni z propozycją: "Panie Mariuszu, zróbmy ciekawy projekt". Odpowiadam: "Tak krótko będę żył, że chcę robić już tylko rzeczy dla mnie ważne". Czas do pięćdziesiątki przeleciał błyskawicznie. Ile jeszcze mogę pożyć? 30 lat, czyli krócej niż do tej pory. Mam zasadę, że zawsze podpisuję czytelnikom książkę z datą. Kiedy się zdarzy, że ktoś odchodzi bez daty, wołam go: "Jeszcze data!".

Dlaczego?

Nigdy nie wiadomo, kiedy umrę. Jeśli następnego dnia, będzie mógł opowiadać, że podpisałem mu ostatnią książkę tuż przed śmiercią.

Kiedy poczułeś się śmiertelny?

Po przekroczeniu czterdziestki. Patrząc na rodziców, którymi się opiekuje, widzę, jak szybko człowiek wiotczeje. Kilka lat temu przeżyłem śmierć przyjaciela. Umarł młodo, za wcześnie. Nie zdążył żyć. Wiecznie w pracy, w pędzie. To dało mi do myślenia. Wyciągnąłem wnioski.

Boisz się śmierci?

Przez długi czas się bałem, ale można ją oswoić. Lęk był silny. Nie mogłem spać, A jeśli zasypiałem, to na półsiedząco. Bałem się zamknąć oczy. Sen kojarzył mi się z odejściem.

Jak sobie z tym poradziłeś?

Przerobiłem wiele tematów. To jak z sesją u terapeuty. Nie ma jasno ustalonej granicy, po której wizycie odmienisz swoje życie. Proces trwa. Dziś już się nie boję. Staram się żyć tak, jakby każdy dzień był ostatni. W zgodzie ze sobą, z ludźmi. Daję coś z siebie. Idę dobrą drogą do śmierci. Taką mam filozofię życiową. System etyczny ateisty.

Dlaczego nie wierzysz w Boga?

Mógłbym odwrócić pytanie: "A dlaczego mam wierzyć?". Nie twierdzę, że nie ma nieznanej siły. Fizyka kwantowa wciąż otwiera przed nami nowe spojrzenie, nowe przestrzenie. Nie będę się zapierał jak święty Piotr. Bliskie jest mi powiedzenie Vaclava Havla, który tę siłę nazywał "absolutny horyzont, zwany Bogiem". To, co dzieje się wokół mnie, nazywam "Jaśnie Pan Przypadek". Zakładam, że ktoś miał na to wpływ, nie była to zwykła okoliczność.

Twoi czytelnicy to tak naprawdę fani, masz statut celebryty i autorytetu zarówno dla młodych, jak i starszych. W jaki sposób do nich mówisz, że słuchają cię ludzie z taką rozpiętością wiekową?

Naturalnie. Nie używam czerstwego języka, więc docieram do młodych. Nie mówię też językiem młodzieżowym, dlatego czytają mnie i słuchają starsi. Wybrałem język ekspresyjny środka, to moja forma komunikacji.

Wbrew trendom, które mówią, że należy być wyrazistym, a pojęcie "środek", oznacza "do nikogo"?

"Środek" nie znaczy "budyń". Otwarcie mówię o swoich poglądach, ale ich nie narzucam. Jeśli kogoś przekonam, odniosłem sukces. Ludzie lubią, jak się z nimi rozmawia, tłumaczy, poświęca im czas. Widać to na przykładzie mediów społecznościowych. Nie skupiam się w nich tylko na robieniu zdjęć. Każdy wpis starannie dobieram. Myślę o nim. Chcę coś powiedzieć. I nawet jeśli kogoś nie interesuje sztuka, a wrzucam zdjęcie obrazu czy malarza, to liczę, że post będzie miał wyczytanie. Poświęcam swój czas i odbiorcy to doceniają.

Co byś powiedział młodym ludziom, którzy po raz kolejny masowo nie poszli do urn. A ci, którzy poszli, w dużej części zagłosowali na skrajna prawicę. Jak zachęcić młodych do głosowania?

Mój młody kuzyn jest w ONR i nie umiem z nim rozmawiać, bo żadne argumenty nie trafiają. Ale wiem, dlaczego tam trafił. Miał bardzo niewymagającego ojca i wymagającą matkę. Oboje rodzice, kiedy zaczęli się rozwodzić, a trwało to latami, kiedy on dojrzewał, dawali mu sprzeczne komunikaty. Ojciec zawsze kwestionował to, co mówiła chłopakowi matka, a ona to, co mówił ojciec. Z tej konfuzji trafił tam, gdzie przekaz jest jasny, pewny i prosty. Ale czy mogę stwierdzić, że masowe pojawienie się radykałów wśród młodych jest dowodem na słabość rodziny? Nie wiem, nie znam się i nie mam żadnej recepty. Na swoje usprawiedliwienie mam jedno: nie jestem rodzicem. Uważam, że tak ja bezżenni księża nie mają prawa wtrącać się na przykład do życia intymnego kobiet, tak ja, facet bezdzietny, nie powinien wtrącać się do wychowania dzieci. Wystarczy, że książki piszę.

Zawsze głosowałeś?

Oczywiście, że zawsze chodzę na wybory. Zaraz, nie zawsze. Pierwsze, w których brałem udział, to te w 1989 roku. Wcześniej nie było warto. Zaraz po maturze zacząłem pracę w tygodniku "Na Przełaj", wśród starszych ode mnie o 10, 15 lat dziennikarzy i to była oczywistość, że idziemy. Wcześniej jako pełnoletni załapałem się na jedne wybory, ale to była komuna i w życiu bym nie poszedł. Jako 18-latka zatrzymała mnie Służba Bezpieczeństwa w Legnicy, bo kilka tygodni wcześniej wziąłem udział w zjeździe młodych poetów w Karkonoszach i tam dwóch poetów, którzy byli internowani w stanie wojennym, czytało nam, licealistom swoje wiersze i pamiętniki z tego okresu. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Ta literatura. Zatrzymanie z jej powodu – też. Choć nie zdradziłem, komu z uczestników najbardziej się podobały, ani kto brał kontakty do poetów. Wiedziałem, że nie będę popierał PRL-u w wyborach. Ale nową Polskę – jak najbardziej.

Miałeś starszych kolegów, którzy dali ci przykład. Warto rozmawiać z młodymi. Umiejętność rozmowy wyniosłeś z domu?

Mama jest zamkniętą osobą. Zawsze uważała, że należy żyć dla siebie. Może dlatego, że nigdy nie byliśmy zamożną rodziną? Brakowało pieniędzy. Pamiętam, jak stawała przed wyborem, czy kupić mi buty czy kolejną książkę, o która błagałem. Jest mało prospołeczna. Przeciwieństwo ojca, człowieka bardzo otwartego, łatwo nawiązującego kontakty. 18 lat temu moi rodzice przeprowadzili się do Warszawy. Trudno było im się odnaleźć. Ojciec znalazł na to sposób. Próbował oswoić sobie stolicę. Na przystanku autobusowym częstował ludźmi cukierkami. Patrzyli na niego różnie. Jedni się śmiali, inni byli przestraszeni. On powtarzał, żeby się nie bali. Starzy ludzie są jak dzieci, a te lubią cukierki. Tak zagadywał. Mam to po nim. Nie muszę zaczepiać starszej pani, która idzie z parasolką, jednak coś mnie pcha, żeby powiedzieć jej: "Dzień dobry, mam dla pani wiadomość". Ona zdziwiona pyta: "A jaką?". Odpowiadam: "Przestało padać". I widzę uśmiech na jej twarzy.

Mariusz Szczygieł: w Polakach jest pewna nerwowość
Mariusz Szczygieł: w Polakach jest pewna nerwowość

Pochodzisz ze Złotoryi, małego miasta na Dolnym Śląsku. Wstydzisz się tego, czy może – jak Dawid Podsiadło, który uczynił atut z małomiasteczkowości – jesteś dumny?

Kiedyś Złotoryja była moją kulą u nogi. Dziś dorosłem. Uważam, że to mój posag. Lubię swoją bezpośredniość, a przecież tam się jej nauczyłem. W małym mieście wszyscy się znają. Często bohaterowie moich reportaży, kiedy do nich przychodziłem, mówili: "Panie Mariuszu, z panem to się nie rozmawia jak z redaktorem, tylko jak z kuzynem". Wychodzi Złotoryja, rozmowa bez budowania sztucznego dystansu.

A Czechy, które są twoim drugim domem? Tam też odnajdujesz siebie z dzieciństwa?

Raczej widzę u nich coś, czego zacząłem poszukiwać już po czterdziestce – Czesi cenią sobie równowagę, a my dopiero do niej dorastamy. Są inni od nas. Potrafią przyjść do korporacji w garniturze i przy komputerze zmienić buty na kapcie. Chcą czuć się komfortowo. Z naszej perspektywy wygląda to śmiesznie. Życie jest dla nich, a nie oni dla życia. A życie powinno być wygodne i pogodne. Jeśli spytasz, co robią w weekend, to nie spotkają się z tobą w mieście. Uciekają do przyrody. Zapraszają na chatę, czyli do wiejskich domów. Tam grają na gitarach, czytają książki, piją piwo, grillują. To czas odpoczynku. Mam taką teorię, że od poniedziałku do piątku do godziny 13 prowadzą życie tymczasowe. Są w przedpokoju życia, czekając na życie właściwe, czyli weekend. My też powoli dochodzimy do wniosku, że magiczny wzrost gospodarczy nie jest najważniejszy. Warto czasami odciąć się od pracy, zresetować.

Mógłbyś na stałe zamieszkać w Pradze?

Jestem tutaj, opiekuję się rodzicami i na razie nie planuję przeprowadzki. To mit, że większość roku spędzam w Czechach. Jeżdżę tam często, ale najdłużej byłem trzy tygodnie. Lubię tam wracać. Czesi są o krok przed nami pod względem ekologii. Popularna kawiarnia, która jest i u nas, od dawna zachęca przechodniów, by przychodzili po kawę z własnym kubkiem. Nie są też krajem religijnym. Nie zaglądają nikomu do sypialni, nie pouczają, jak żyć. U nas uwielbiamy urządzać komuś świat. Powtarzać: "Żyjesz nie tak, jak sobie życzę". A przecież nikt nie jest panem nikogo. Nie godzę się na narzucanie wiary, poglądów. To tak, jakby ktoś chciał mi odebrać moje wartości. Chciał mnie z ich okraść. To zaburza poczucie bezpieczeństwa.

Czym jest "poczucie bezpieczeństwa" dla Mariusza Szczygła?

Moim domem. Nie mam na myśli czterech ścian. Często podróżuję, w każdym miejscu da się zrobić namiastkę domowego ciepła. Wystarczy, że wezmę ze sobą ulubioną książkę, fotografię, jakiś przedmiot i położę go na biurku. Coś, co przypomina mi ludzi, dla których warto żyć. Ostatnio też kakao. Zacząłem je pić, kiedy pisałem "Nie ma". Miałem problemy ze snem. Zamiast kawy kupiłem kakao. Poczułem smak dzieciństwa, dawno zapomniany. Kakao przywróciło równowagę, widać dzieciństwo kojarzy mi się z bezpieczeństwem.

Autor: Katarzyna Zdanowicz

Pozostałe wiadomości

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział w piątek Fox News, że chce, aby prezydent USA Donald Trump był bardziej po stronie Ukrainy. Wyraził też nadzieję, że jego relacje z Trumpem "można uratować". Wywiadu dla amerykańskiej stacji telewizyjnej udzielił po burzliwym spotkaniu z amerykańskim przywódcą w Białym Domu

Zełenski o relacjach z Trumpem. "Można je uratować"

Zełenski o relacjach z Trumpem. "Można je uratować"

Źródło:
Reuters, PAP

Rozmowy z Wołodymyrem Zełenskim nie poszły świetnie. Chcemy pokoju, nie dziesięcioletniej wojny - powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, opuszczając Waszyngton po nieudanych rozmowach z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

Trump wraca na Florydę. "Rozmowy z Zełenskim nie poszły świetnie"

Trump wraca na Florydę. "Rozmowy z Zełenskim nie poszły świetnie"

Źródło:
Reuters, TVN24

Premier Włoch Giorgia Meloni zaapelowała o natychmiastowe zwołanie szczytu z udziałem Stanów Zjednoczonych, państw europejskich i innych sojuszników, aby przedyskutować kwestię, jak "stawić czoła dzisiejszym wyzwaniom, począwszy od Ukrainy" - podkreśliła w wydanym w piątek oświadczeniu.

Meloni apeluje o pilny szczyt

Meloni apeluje o pilny szczyt

Źródło:
PAP

Nie wiem, czy możemy nadal robić interesy z prezydentem Ukrainy - powiedział przed Białym Domem Lindsey Graham. Republikański senator, który do tej pory słynął z mocnego wsparcia dla Ukrainy, stwierdził, że Wołodymyr Zełenski powinien albo "podać się do dymisji, albo przysłać kogoś, z kim można się dogadać".

Rano radził Zełenskiemu, by "nie dał się podpuścić". Teraz mówi o "kompletnej katastrofie"

Rano radził Zełenskiemu, by "nie dał się podpuścić". Teraz mówi o "kompletnej katastrofie"

Źródło:
PAP

Po tym, jak Donald Trump i Wołodymyr Zełenski wdali się w kłótnię w Białym Domu, amerykański prezydent zwołał zebranie swoich głównych doradców - donosi CNN, opisując kulisy fiaska rozmów obu prezydentów w sprawie umowy o zasobach mineralnych Ukrainy. Opisuje także moment, w którym amerykański prezydent podjął decyzję o zerwaniu rozmów z Zełenskim.

To wtedy Trump ostatecznie zdecydował. Kulisy zerwania rozmów

To wtedy Trump ostatecznie zdecydował. Kulisy zerwania rozmów

Źródło:
PAP

W tej straszliwej wojnie nigdy nie wolno nam mylić agresora z ofiarą - napisał w mediach społecznościowych Friedrich Merz, przyszły kanclerz Niemiec. To jeden z wielu głosów wsparcia dla Ukrainy i Wołodymyra Zełenskiego, który płynie ze strony europejskich przywódców po fiasku rozmów Zełenskiego z Donaldem Trumpem w Waszyngtonie. W innym tonie sprawę skomentował premier Węgier Viktor Orban. "Silni ludzie tworzą pokój, słabi ludzie tworzą wojnę" - napisał.

Europa wspiera Zełenskiego. Orban podziękował Trumpowi

Europa wspiera Zełenskiego. Orban podziękował Trumpowi

Źródło:
PAP/tvn24.pl

Spotkanie prezydentów USA i Ukrainy, Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego, zakończyło się ostrą, kilkuminutową kłótnią. Słowne starcie zaczęło się od pytania dziennikarza o "zbyt dużą sympatię do Władimira Putina".

Zaczęło się od pytania o "sympatię do Władimira Putina"

Zaczęło się od pytania o "sympatię do Władimira Putina"

Źródło:
PAP, Ukrinform

Mieliśmy dwóch na jednego i taka awantura w Białym Domu nie zdarzyła się w najnowszej historii Stanów Zjednoczonych, jeżeli w ogóle kiedykolwiek - powiedział Wojciech Lorenz, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w programie #BezKitu, komentując burzliwy przebieg rozmów prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego z prezydentem USA Donaldem Trumpem w Białym Domu. - Celem prezydenta Zełenskiego miała być realizacja ukraińskiego interesu, czyli maksymalna normalizacja relacji ze Stanów Zjednoczonych, a zakończyło się katastrofą - przekonywał w magazynie "Polska i Świat" Adam Eberhardt, wicedyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.

Ekspert o trzech scenariuszach po spotkaniu Trumpa z Zełenskim 

Ekspert o trzech scenariuszach po spotkaniu Trumpa z Zełenskim 

Źródło:
TVN24

Donald Trump i J.D. Vance zadeklarowali, że są po stronie Rosji w wojnie rosyjsko-ukraińskiej. To katastrofalny błąd dla bezpieczeństwa narodowego Ameryki - oświadczył były doradca Trumpa do spraw bezpieczeństwa narodowego USA John Bolton. Skomentował w ten sposób fiasko rozmów Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim w sprawie ukraińskich zasobów mineralnych.

Były doradca Trumpa o "katastrofalnym błędzie dla bezpieczeństwa narodowego Ameryki"

Były doradca Trumpa o "katastrofalnym błędzie dla bezpieczeństwa narodowego Ameryki"

Źródło:
PAP

"Dziękuję Ameryko, dziękuję za twoje wsparcie, dziękuję za tę wizytę. Dziękuję prezydentowi Stanów Zjednoczonych, Kongresowi i narodowi amerykańskiemu. Ukraina potrzebuje sprawiedliwego i trwałego pokoju. I właśnie nad tym pracujemy" - napisał prezydent Wołodymyr Zełenski na platformie X po nieudanym spotkaniu w Białym Domu.

"Dziękuję ci, Ameryko, dziękuję za twoje wsparcie"

"Dziękuję ci, Ameryko, dziękuję za twoje wsparcie"

Źródło:
tvn24.pl / PAP

Drogi prezydencie Zełenski, drodzy ukraińscy przyjaciele, nie jesteście sami - napisał premier Donald Tusk na platformie X, po wizycie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Białym Domu. O wsparciu i szacunku dla Ukrainy zapewnił także marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski przekonywał, że Polska będzie wspierać Ukrainę, aż do osiągnięcia "sprawiedliwego pokoju". Atmosfera rozmów w Białym Domu była nerwowa. Prezydent USA stwierdził, że Zełenski "nie jest gotowy na pokój", zarzucił mu brak szacunku dla Stanów Zjednoczonych.

"Drodzy ukraińscy przyjaciele". Krótki komunikat Tuska do Zełenskiego

"Drodzy ukraińscy przyjaciele". Krótki komunikat Tuska do Zełenskiego

Źródło:
tvn24.pl / PAP

Papież Franciszek miał kryzys oddechowy, który spowodował wymioty - poinformowały w piątek wieczorem służby prasowe Watykanu.

"Kryzys oddechowy" papieża. Komunikat Watykanu

"Kryzys oddechowy" papieża. Komunikat Watykanu

Źródło:
Reuters, PAP

Koniec Skype'a. Microsoft, do którego należy komunikator, poinformował w piątek, że aplikacja przestanie działać 5 maja.

Koniec znanego komunikatora. Gigant podał termin

Koniec znanego komunikatora. Gigant podał termin

Źródło:
PAP

W piątek przyznano Złote Maliny 2025 - nagrody dla najgorszych produkcji i twórców ubiegłego roku. "Madame Web" został wybrany najgorszym filmem roku, a Francis Ford Coppola otrzymał Złotą Malinę jako najgorszy reżyser za ubiegłoroczne "Megapolis". Reżyser przekonywał w mediach społecznościowych, że z "ekscytacją" przyjmuje nagrodę.

"Madame Web" najgorszym filmem roku. Przyznano Złote Maliny 2025

"Madame Web" najgorszym filmem roku. Przyznano Złote Maliny 2025

Źródło:
PAP

W Ukrainie znajdują się złoża cennych metali ziem rzadkich i minerałów. Na liście tej są między innymi tytan, lit, uran, grafit, beryl i mangan. Chodzi także o złoża węgla, ropy i gazu. Rezerwy te są warte miliardy dolarów. Znaczna część złóż Ukrainy znajduje się na terenach okupowanych przez Rosję. Poniżej prezentujemy mapę ukraińskich zasobów naturalnych. 

To skrywa ukraińska ziemia. Mapa 

To skrywa ukraińska ziemia. Mapa 

Źródło:
BBC, Radio Swoboda

W aucie na jednym z parkingów w Poznaniu znaleziono ciało kobiety. Wygląd pojazdu wskazuje na to, że mogła w nim mieszkać - przekazuje policja, która wyjaśnia okoliczności tego tragicznego zdarzenia

Ciało kobiety w aucie na osiedlowym parkingu

Ciało kobiety w aucie na osiedlowym parkingu

Źródło:
tvn24.pl

Rada Polityki Pieniężnej podczas styczniowego posiedzenia ponownie odrzuciła wniosek o podwyżkę stóp procentowych o 200 punktów bazowych, który poparła jedynie Joanna Tyrowicz. Pozostali obecni na posiedzeniu byli przeciw - podał NBP. Innych wniosków nie składano.

Padła propozycja dużej podwyżki stóp procentowych. Są wyniki głosowania

Padła propozycja dużej podwyżki stóp procentowych. Są wyniki głosowania

Źródło:
PAP

Starszy mieszkaniec Łomży (Podlaskie) wygrał około miliona złotych na loterii i wszystko stracił w wyniku oszustw, wyłudzeń i kradzieży. W tej sprawie zatrzymano pięć osób, szósta jest poszukiwana. Część to jego znajomi z czasów przed wygraną, pozostałych poznał już po niej.

Wygrał milion na loterii i wszystko stracił w wyniku oszustw, wyłudzeń i kradzieży

Wygrał milion na loterii i wszystko stracił w wyniku oszustw, wyłudzeń i kradzieży

Źródło:
PAP

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił w piątek postanowienie prezydenta Andrzeja Dudy z września 2022 roku. Chodzi o wyznaczeniu sędziego Sądu Najwyższego Pawła Grzegorczyka do orzekania w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego, powołanej w czasach rządów PiS. Grzegorczyk dwa lata temu wniósł do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie skargę na postanowienie prezydenta.

Sąd uchylił postanowienie prezydenta

Sąd uchylił postanowienie prezydenta

Źródło:
PAP

Właściciel sieci sklepów Lidl wystąpił o decyzję o warunkach zabudowy dla bloku mieszkalnego obok jednego ze swoich marketów na Bielanach. W Niemczech, skąd pochodzi sieć, tego typu inwestycje już są realizowane.

Znana niemiecka sieć handlowa chce postawić blok w Warszawie

Znana niemiecka sieć handlowa chce postawić blok w Warszawie

Źródło:
"Gazeta Stołeczna", tvnwarszawa.pl

Dziennik "SME" napisał w piątek, że ewentualne nałożenie ceł przez USA na europejskie samochody w największym stopniu dotknie słowacki przemysł motoryzacyjny. Według gazety najbardziej zagrożona jest produkcja Volkswagena, z której co czwarte auto trafia do USA. Podczas czwartkowych "Faktów po Faktach" w TVN24 premier Donald Tusk zwracał uwagę, że Polska może dostać rykoszetem, jeśli chodzi o amerykańskie cła, ale "najbardziej pokarają one Węgry i Słowację".

To byłby cios w sąsiada Polski. "Radość ze zwycięstwa Trumpa może mieć gorzki koniec"

To byłby cios w sąsiada Polski. "Radość ze zwycięstwa Trumpa może mieć gorzki koniec"

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Władze hrabstwa Santa Fe w stanie Nowy Meksyk opublikowały wstępny raport z sekcji zwłok aktora Gene'a Hackmana i jego żony Betsy Arakawy. Wynika z niego, że u pary nie wykryto żadnych zewnętrznych urazów. Ujawniono też nagranie, w którym pracownicy zajmujący się naprawami informują dyspozytora o znalezieniu "ciał dwóch osób".

Policja ujawnia wstępne wyniki sekcji zwłok Gene'a Hackmana i jego żony

Policja ujawnia wstępne wyniki sekcji zwłok Gene'a Hackmana i jego żony

Źródło:
The Independent, CNN, tvn24.pl
"Akcja likwidacja". Małe szkoły będą znikać

"Akcja likwidacja". Małe szkoły będą znikać

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Pięć złotych za metr kwadratowy - tyle za wynajem lokalu komunalnego w gminie Jędrzejów płaci wicemarszałek województwa świętokrzyskiego Marek Bogusławski. Choć mieszkanie powinno służyć najbardziej potrzebującym, od lat mieszka w nim polityk, którego miesięczne zarobki wynoszą około 38 tysięcy złotych. - Wicemarszałek wykorzystał lukę prawną - mówi nam prezes Krajowej Izby Gospodarki Nieruchomościami Marek Urban.

Zarabia prawie 40 tysięcy miesięcznie, za dom od miasta płaci grosze. Wicemarszałek "wykorzystał lukę prawną"

Zarabia prawie 40 tysięcy miesięcznie, za dom od miasta płaci grosze. Wicemarszałek "wykorzystał lukę prawną"

Źródło:
tvn24.pl
Następca Franciszka? "Możemy być mocno zaskoczeni"

Następca Franciszka? "Możemy być mocno zaskoczeni"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Kawiarnie w Kanadzie sprzeciwiają się polityce Donalda Trumpa. W ramach protestu przestają serwować kawę americano i zmieniają nazwę na "canadiano". - Nie można nami pomiatać ani nas gnębić - mówi właściciel lokalu w Toronto, który przyłączył się do akcji. 

Efekt Trumpa. Kawa americano zmienia nazwę

Efekt Trumpa. Kawa americano zmienia nazwę

Źródło:
Washington Post, tvn24.pl

Przepełnione hotele w Hollywood, komplet rezerwacji u najlepszych makijażystek i fryzjerów oraz wzmożona ochrona przed słynnym Dolby Theatre. Przed fanami kina najbardziej ekscytująca noc w roku. Tym razem emocje są jeszcze większe niż zazwyczaj, bo w wyścigu o najcenniejsze trofeum filmowego świata nie ma wyraźnego faworyta. Przed niedzielną galą w Los Angeles o oscarowych szansach i przewidywaniach pisze Ewelina Witenberg.

Oscary 2025. Kto może wygrać, a kto powinien?

Oscary 2025. Kto może wygrać, a kto powinien?

Źródło:
tvn24.pl

Miliarder Jeff Bezos, właściciel "The Washington Post", postanowił zaingerować w linię redakcyjną dziennika i ograniczyć publikacje w dziale opinii, bo jego zdaniem media nie muszą się starać o "obejmowanie wszystkich poglądów". - Ta historia pokazuje, że pomiędzy właścicielem a redakcją musi istnieć chiński mur - skomentowała działania właściciela Amazona zastępczyni redaktora naczelnego TVN24, redaktorka do spraw standardów i dobrych praktyk dziennikarskich Brygida Grysiak.

Pomiędzy właścicielem a redakcją "musi istnieć chiński mur"

Pomiędzy właścicielem a redakcją "musi istnieć chiński mur"

Źródło:
tvn24.pl

To smutny dzień dla wolności słowa w amerykańskim dziennikarstwie, które i tak jest w tej chwili w dużych opałach - mówił w TVN24 BiS Howell Raines, były redaktor naczelny dziennika "The New York Times" i laureat Nagrody Pulitzera. Odniósł się w ten sposób do ingerencji Jeffa Bezosa, właściciela "The Washington Post", w linię redakcyjną tej gazety.

Decyzja Bezosa i "ogromna strata dla amerykańskiego dziennikarstwa i wolności słowa"

Decyzja Bezosa i "ogromna strata dla amerykańskiego dziennikarstwa i wolności słowa"

Źródło:
TVN24 BiS

Kandydat Konfederacji na prezydenta Sławomir Mentzen, walcząc o wyborcze głosy, uderza w Ukrainę i Ukraińców. Kremlowska propaganda szybko zrobiła z tego użytek. Eksperci tłumaczą, dlaczego to także może uderzyć w Polskę.

Antyukraińskie wypowiedzi Mentzena paliwem dla propagandy Kremla

Antyukraińskie wypowiedzi Mentzena paliwem dla propagandy Kremla

Źródło:
Konkret24
"Nowatorskie" mleko dla niemowląt i lata bezsilności państwa

"Nowatorskie" mleko dla niemowląt i lata bezsilności państwa

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Magda Łucyan, dziennikarka Faktów "TVN" i TVN24, została laureatką Nagrody Radia ZET imienia Andrzeja Woyciechowskiego w kategorii "Dziennikarz dla planety". Łucyan jest autorką programu "Rozmowy o końcu świata" w TVN24. - Mam marzenie, by przestać prowadzić ten program, by nie był on już potrzebny, bym mogła powiedzieć, że końca nie będzie - mówiła laureatka.

Dziennikarka "Faktów" TVN i TVN24 Magda Łucyan z nagrodą "Dziennikarz dla planety"

Dziennikarka "Faktów" TVN i TVN24 Magda Łucyan z nagrodą "Dziennikarz dla planety"

Źródło:
TVN24