Burze i ulewy przybierają na sile - to fakt. Dlatego, zdaniem klimatologa Witolda Lenarta, powinniśmy natychmiast wziąć się do działania, żeby być lepiej przygotowanym na ekstremalne warunki pogodowe. - Musimy inaczej spojrzeć na organizację techniczną - mówił w TVN24.
Burze i ulewy nie są w polskim klimacie niczym niezwykłym - to ich częstotliwość i intensywność budzi obawy klimatologów. - Te procesy przybierają na sile. Chociaż dokładnie policzyć to będzie można dopiero za wiele lat - mówił w TVN24 klimatolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr Witold Lenert.
Według niego, obecnie zjawiska pogodowe są kilkakrotnie silniejsze niż kiedyś. - U nas burze to były zawsze fajerwerki, pojawiały się kilkanaście razy w roku. A teraz jest więcej wody, wieją silniejsze wiatry - ocenia Lenert.
I to jego zdaniem powoduje, że powinniśmy jak najszybciej zabrać się za organizację przestrzeni tak, żeby unikać katastrofalnych skutków. Chodzi o zabezpieczenie terenów przed powodziami i to głównie tymi lokalnymi.
- Są na świecie miejsca, gdzie ulewy są większe, a ludzie tam mieszkają i nie ma problemu - zauważa klimatolog. Według niego, z tego powodu powinniśmy inaczej spojrzeć na nasze przygotowanie techniczne.
Małopolska i Dolny Śląsk zalane
Gwałtowne burze i ulewy przetaczają się przez Polskę od niedzieli. Najgorsza sytuacja jest w Małopolsce i na Dolnym Śląsku. Tam wichury powaliły wiele drzew, a woda wdarła się do piwnic. Strażacy tylko w ciągu ostatniej nocy interweniowali w Małopolsce ponad 500 razy.
W poniedziałek opady deszczu towarzyszyć będą jeszcze mieszkańcom wschodniej i południowej części Polski. Możliwe są także burze. Na szczęście po południu ma się już rozpogadzać. Temperatura wyniesie od 23 do 26 stopni.
We wtorek wciąż jeszcze możliwe są przelotne opady i burze. Temperatura wyniesie od 24 do 27 stopni.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24