Na platformę Kontakt TVN24 otrzymujemy informacje o projekcjach filmu "Solidarni 2010" organizowanych przez Prawo i Sprawiedliwość. Projekcje filmu Jana Pospieszalskiego odbywają się w ostatnich dniach przed wyborami, lecz sztab wyborczy Jarosława Kaczyńskiego zaprzecza, by miały związek z kampanią. - To klub parlamentarny jest organizatorem seansu - mówi tvn24.pl rzecznik sztabu Paweł Poncyljusz.
Zdjęcie plakatu zapraszającego na projekcję "Solidarnych 2010" otrzymaliśmy od pana Dariusza ze Stalowej Woli. Na plakacie Klubu Parlamentarnego PiS widnieje informacja o bezpłatnej projekcji filmu, która odbędzie się w lokalnym kinie w najbliższy czwartek (17 czerwca).
Jak informowała przed paroma dniami "Gazeta Wyborcza", film wyświetlany miał być też w Krakowie. Na swojej stronie informował o tym senator wybrany z list PiS Zbigniew Cichoń, który był organizatorem pokazu. Informacja ta zniknęła jednak z jego strony.
Podobny pokaz odbył się natomiast w maju w Kwidzyniu. Tam na projekcji w Kwidzyńskim Centrum Kultury na zaproszenie Powiatowego Komitetu PiS pojawił się autor filmu Jan Pospieszalski.
Sztab się odcina
Rzecznik sztabu Jarosława Kaczyńskiego Paweł Poncyljusz kategorycznie zaprzeczył, aby projekcje "Solidarnych 2010" miały coś wspólnego z kampanią wyborczą. - Mamy 150 posłów i następnych kilkudziesięciu senatorów, oni różne rzeczy robią - powiedział tvn24.pl. - Ja ani nikt ze sztabu nie organizuje takich projekcji - dodał.
Partia nie chce filmów
W poniedziałek politycy PiS dostali smsy z prośbą, by filmu nie rozpowszechniać - informuje "Gazeta". Chodziło o to, by uniknąć zarzutów, że partia wykorzystuje tragedię smoleńską w kampanii prezydenckiej. Pod prośbą z centrali miał podpisać się szef Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński. Ten jednak nie chciał potwierdzić tej informacji.
Nie potwierdził jej także rzecznik sztabu Kaczyńskiego. - Ja nic o tym nie wiem - mówił Poncyljusz w rozmowie z tvn24.pl.
"Rozsądek spycha na manowce"
Dokument "Solidarni 2010" wyemitowała w poniedziałek 26 kwietnia TVP1. Półtoragodzinny obraz składa się z rozmów z napotkanymi na ulicach kraju osobami, które opowiadają o żałobie i ofiarach katastrofy w Smoleńsku. Prezentują własne wersje i teorie dotyczące tragedii, m.in. sugerując, że stoją za nią konkretne osoby z Polski i Rosji.
Materiał wzbudził duże kontrowersje m.in. wśród polityków lewicy, którzy zarzucali mu manipulację i "burzenie poczucia żałobnej jedności Polaków". "Promowanie podziału, granie na emocjach wprowadza chaos myśli, rozsądek spycha na manowce" - oceniali Jerzy Wenderlich i Tomasz Kalita.
Pospieszalski a REM
W sprawie głos zabrała także Rada Etyki Mediów, do której napłynęło sporo skarg na sposób składania relacji przez Pospieszalskiego. "W relacjach tych pojawiały się oskarżenia pod adresem przeciwników prezydenta Lecha Kaczyńskiego, stwierdzenia, że Polska nie jest krajem demokratycznym, sugestie spiskowe dotyczące katastrofy pod Smoleńskiem" - przyznała REM.
Rada zauważyła przy tym, że "redaktor Pospieszalski reagował na takie wypowiedzi aprobująco, powtarzając niektóre, oddając głos dwukrotnie tym samym interlokutorom, co miało znamiona manipulacji". "W opinii REM naruszył zapisane w Karcie Etycznej Mediów zasady obiektywizmu, a także szacunku i tolerancji, co jest szczególnie naganne w sytuacji dramatycznych i bolesnych przeżyć całego społeczeństwa" - podkreśliła REM
Źródło: Kontakt TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Dariusz Przytuła