O nieudolnej interwencji "fachowców", którzy mieli usunąć dziki z poznańskiego osiedla Kosmonautów, pisze na Kontakt TVN24 internauta Zbiniek. Próbowali oni odciągnąć lochę ciągnąc ją za linę przywiązaną do nogi. Przerażony dzik poranił sobie nogę i przeraźliwie krzyczał. Służby zrezygnowały dopiero po protestach mieszkańców.
Locha z trzema młodymi dzikami szukała w piaskownicy schronienia przed upałem. Jak opisuje internauta, zwierzęta były zupełnie nieagresywne. Mimo to, mieszkańcy wezwali służby, które miały przenieść dziki w bezpieczne dla nich i dla mieszkańców miejsce.
- Panowie chwycili lochę linką za jedną z nóg. Wściekły dzik próbując się wyrwać bardzo poranił sobie nogę, wydawał przy tym przeraźliwe odgłosy, które nie tylko wrażliwemu człowiekowi rozdzierały serce - pisze rozgoryczony Zbiniek. Jak dodaje, cała scena rozgrywała się na oczach małych dzieci i wezwanych na miejsce strażników miejskich.
- Mieszkańcy okolicznego bloku, którym nie jest obojętny los maltretowanego zwierzęcia przeciwstawili się temu brutalnemu traktowaniu - opisuje internauta - "fachowcy" zrezygnowali i wypuścili zwierzę na wolność.
Wszystko trwało 15 minut, ale jak zauważa Zbiniek "przed właściwą interwencją panowie zastanawiali się chyba z półtorej godziny, co zrobić".
rs/fac
Źródło: Kontakt TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Zbiniek/Kontakt TVN24