Dzisiejsze przeniesienie stojącego przed Pałacem Prezydenckim krzyża - mimo wynegocjowanego kompromisu - wciąż budzi ogromne emocje. Także internautów. "Żyjemy w kraju, w którym garstka pieniaczy mówi, kto jest prawdziwym Polakiem" - denerwuje się internauta Daniel. "Dlaczego pamięć ludzi jest taka krótka? Dzięki krzyżowi jeszcze istniejemy" - twierdzi z kolei internautka Elisabetta.
Temperatura przed Pałacem Prezydenckim będzie dziś sięgać zenitu. Według różnych szacunków, nawet kilka tysięcy osób może pojawić się podczas uroczystości przeniesienia krzyża do kościoła świętej Anny. Krzyż na Krakowskim Przedmieściu ustawili 15 kwietnia - tuż po katastrofie w Smoleńsku - harcerze. Potem pojawiły się postulaty jego przeniesienia. Zawrzało i wrze praktycznie do dziś.
Chodzi o "zamknięcie sprawy Smoleńska"?
Internauta Roman w swoim mailu do redakcji Kontaktu TVN24 twierdzi, że przeciwnikom krzyża wcale nie chodzi o jego obecność przed Pałacem Prezydenckim, lecz o "zacieranie pamięci o tej tragedii". Internauta uważa też, ta cała awantura ma na celu "zamknięcie w trybie pilnym sprawy Smoleńska bez właściwego wyjaśnienia sprawy".
"To już nie walka o krzyż jako symbol katastrofy smoleńskiej. To jest walka o krzyż w ogóle..." – uważa natomiast Kinga.
Internauta: Ludzie po katastrofie zatracili przytomność umysłu
"Moim zdaniem krzyż przed pałacem dawno nie jest symbolem żadnej wiary czy pamięci, a tylko symbolem walki politycznej. Dziwię się że Kościół nie odetnie się od tak jawnego wykorzystywania krzyża do celów politycznych” – twierdzi z kolei Małgorzata. Wtóruje jej Daniel: "Polityczna walka pod krzyżem robi znowu Polskę krajem zaściankowym. Brak tolerancji dla innego zdania. Ludzie po katastrofie zatracili przytomność umysłu. W katastrofie nie zginął tylko prezydent i jego żona, ale również inni ludzie. Czemu nikt nie stawia krzyża przed ich domami?".
"Dlaczego pamięć jest tak krótka?"
Elisabetta jest zupełnie innego zdania. "Dzięki kościołowi, religii i krzyżowi jeszcze istniejemy. Dlaczego pamięć jest tak krótka?" – zastawia się internautka. "Dziwi mnie, że jest to jedna z pierwszych i - wydaje się - istotnych decyzji kancelarii nowego prezydenta. Jeżeli tłumaczy nam się, że pałac jest budynkiem administracyjnym, a państwo mamy laickie, to ja się pytam: co robią krzyże w klasach?" – pyta z kolei internauta podpisujący się nickiem "PW".
"Ludzie! Czy w tym kraju nie ma większych problemów? Za plecami Niemcy podpisują kontrakty z Rosjanami, a my? Krzyż. Jakieś średniowiecze u nas panuje!" - pisze internauta podpisujący się nickiem "Niepraktykujący". A Kaśka z Olsztyna ma radę zarówno dla przeciwników, jak i zwolenników obecności krzyża przed Pałacem: "Zamiast stać pod krzyżem, ruszyliby się stąd do centrum krwiodawstwa i oddali krew, a z tego pożytek był by na pewno!".
Internautka Joanna całą sprawę podsumowuje tak: "Nie jestem idealną katoliczką, mam wiele wątpliwości, ale symbol krzyża jest mi bliski, jednak uważam że cały ten szum i awantura niczemu nie służy. Pamięć o tych co odeszli powinna być w nas i tak długo będziemy pamiętać, jak sami będziemy chcieli. Czy krzyż postawiony spontanicznie na okres żałoby będzie przed pałacem, czy w kościele. nie jest ważne. Ważne jest to, co jest w nas".
Kompromis
Krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego – upamiętniający ofiary smoleńskiej katastrofy - zostanie usunięty na mocy porozumienia między Kancelarią Prezydenta, harcerzami, którzy go postawili a warszawską kurią. Duży drewniany krzyż ma być przeniesiony do kościoła św. Anny, a portret prezydenckiej pary i inne zgromadzone elementy (medaliki, święte obrazki, itp.) zostaną zdeponowane w archiwum Kancelarii Prezydenta. Znicze i kwiaty - będą wyrzucone. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: Kontakt TVN24