Matka spod Parzęczewa (łódzkie) musiała z dwuletnią córką przejechać ponad 50 km, zanim dziecku wyjęto kleszcza. Wcześniej pomocy odmówiły przychodnia i dwa szpitale. Portal tvn24.pl dowiedział się, że wszystkie te placówki ukarał właśnie Narodowy Fundusz Zdrowia. Łączna wysokość kar to ponad 49 tys. złotych.
Pani Agnieszka spod Parzęczewa, będąc w siódmym miesiącu ciąży, szukała pomocy, bo w uchu jej dwuletniej córeczki z alergią zagnieździł się kleszcz. Myślała, że dla specjalisty wyjęcie pajęczaka będzie formalnością. Okazało się, że nie. Pomocy jej dziecku odmówiły łącznie trzy placówki. Kleszcza wyjęto dopiero po tym, jak rodzina przejechała ponad 50 km i trafiła do szpitala w Łodzi.
Wcześniej pomocy dwulatce odmówił lekarz nocnej i świątecznej pomocy medycznej w Ozorkowie. Lekarz internista stwierdził, że "nie ma wystarczających warunków". Pani Agnieszka chciała potem szukać pomocy w szpitalu w Łęczycy, ale podczas rozmowy telefonicznej usłyszała, że nie ma chirurga, który mógłby się tym zająć. Fiaskiem zakończyła się też wizyta w szpitalu w Zgierzu, bo "stan dziecka nie zagrażał zdrowiu lub życiu".
- Trzy placówki w sposób nieuzasadniony odmówiły świadczenia usługi medycznej i dlatego nałożyliśmy na nie kary - mówi tvn24.pl Magdalena Góralczyk z Narodowego Funduszu Zdrowia w Łodzi.
Bez świadczeń i z błędami w dokumentacji
Kary nałożone na placówki to efekt kontroli, które przeprowadził NFZ po nagłośnieniu historii pani Agnieszki i jej córki. Łączna wysokość kar to niemal 49 tys. złotych.
Najwyższą karę - ponad 21 tys. złotych - dostał szpital w Zgierzu. Kara była dodatkowo zwiększona o 2 tys. złotych, bo kontrolerzy NFZ doszukali się błędów w sposobie prowadzenia dokumentacji medycznej (fundusz nie precyzuje, jakie to nieprawidłowości).
Tyle samo będzie musiała zapłacić Wojewódzka Stacja Ratownictwa Medycznego w Łodzi, która prowadzi przychodnię nocnej i świątecznej pomocy w Ozorkowie. W placówce również stwierdzono błędy w dokumentacji medycznej.
Najniższa kara, nieco ponad 7 tys. złotych, spadła na szpital w Łęczycy. Jest niższa, bo dwuletnia córeczka pani Agnieszki ostatecznie nie trafiła do tej placówki.
Pani Agnieszka w maju (już przy włączonych kamerach) po raz kolejny pytała, czy jej dziecko otrzyma pomoc:
- Podczas konsultacji telefonicznej wprowadzono pacjentkę w błąd i dlatego placówka również musi zostać ukarana - tłumaczy Magdalena Góralczyk z Narodowego Funduszu Zdrowia w Łodzi.
Przychodnia i szpital nie czują się winne
Kara nałożona przez NFZ została już zapłacona przez szpital w Łęczycy. - Placówka poinformowała nas pisemnie o tym, że wszystkie nieprawidłowości zostały już naprawione i się nie powtórzą - mówi tvn24.pl Magdalena Góralczyk z NFZ.
Od decyzji funduszu odwołały się szpitale w Zgierzu i Ozorkowie. Obie placówki wnioskowały o umorzenie kary, ale NFZ w Łodzi się nie zgodził.
Do środy ukarane placówki miały czas na odwołanie się do centrali Narodowego Funduszu Zdrowia na decyzję łódzkiego oddziału. Do dzisiaj żadne z pism jednak nie wpłynęły.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź