250 aut miało brać udział w wyścigach ulicami Kielc. Imprezę zakończyła policyjna kontrola

Policjanci skontrolowali zarówno pasjonatów zawrotnych prędkości, jak i samochody, którymi ci się poruszali.

- Niektóre auta były tak stunningowane, że w ogóle wykluczało je to z poruszania się po drogach. Miały nieprawidłowe wyposażenie, łyse opony albo szyby tak przyciemnione, że w ogóle nie mogły być dopuszczone do ruchu – wylicza Mariusz Bednarski z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji.

Jeden z kierowców był nietrzeźwy, stracił prawo jazdy. Inny kierowca w ogóle nie posiadał uprawnień, by prowadzić samochód.

- To było z ich strony bardzo nierozsądne. Organizatorzy z pewnością spodziewali się naszej kontroli – dziwi się Bednarski.

Mimo obecności policjantów nie wszyscy uczestnicy wyścigu zdecydowali się opuścić miejsce kontroli zgodnie z przepisami. Policjanci wyciągali konsekwencje wobec kierowców, którzy na pożegnanie postanowili zbyt mocno nacisnąć pedał gazu.

- Niektórzy z uczestników uznali, że już nic im nie zrobimy i po odjechaniu z miejsca kontroli przyspieszali. Nie podziewali się, że na drogach rozjazdowych też będą stali funkcjonariusze z fotoradarami. – tłumaczy Bednarski. Jak dodaje, w akcji uczestniczyło kilkanaście pojazdów policyjnych - oznakowanych i nieoznakowanych

Klub, który zorganizował nielegalny zlot powstał w 2010 roku. Zajmuje się głównie organizacją spotkań dla fanów dużych prędkości i ryzykownych manewrów. Jak czytamy na stronie klubu na jednym z portali społecznościowych, jego celem jest "zrzeszanie ludzi pasjonujących się motoryzacją bez względu na markę czy model auta". Jedną z głównych pasji członków klubu jest drift, czyli technika jazdy samochodem w kontrolowanym poślizgu.

Klub organizuje także w pełni legalne pokazy. Dotychczas było pięć takich akcji – w większości we współpracy z większymi imprezami motoryzacyjnymi i charytatywnymi. Na największą z nich przyszło około 15 tys. osób.

Autor: wini / Źródło: TVN 24 Kraków