W centrum Tarnowa do akcji weszli pirotechnicy po tym, jak mężczyzna zaalarmował policję, że do podwozia jego samochodu może być przyczepiona bomba. Ewakuowane zostały dzieci z pobliskiej szkoły i policjanci, pracujący w komendzie. Okazało się, że tajemniczym ładunkiem było urządzenie rejestrujące.
Mężczyzna podjechał przed komisariat na ul. Narutowicza. Twierdził, że do podwozia jego samochodu przyczepione jest coś, co może być bombą.
- Na miejsce wezwani zostali pirotechnicy. Tym udało się odłączyć obiekt od samochodu - mówi Olga Lesińska-Żabińska, rzecznik tarnowskiej policji.
Znaleziony i zabezpieczony obiekt został przewieziony do Krakowa. - Pirotechnicy go zneutralizowali. Wykluczyli jakoby miał to być ładunek wybuchowy - mówi rzeczniczka. - Najprawdopodobniej było to jakieś urządzenie rejestrujące - dodaje.
Na czas akcji centrum Tarnowa zostało zablokowane. Policjanci zadecydowali o wyłączeniu z ruchu ulicy, przy której znajduje się komisariat oraz prostopadłej do niej ul. Bandrowskiego.
Ruch na obydwu ulicach odbywa się normalnie, policjanci wrócili do pracy na komisariacie, a dzieci do szkoły.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Samochód stał w centrum Tarnowa:
Autor: mmw/ ps / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Komenda Małopolskiej Policji