Trwa proces wytoczony miastu przez inicjatywę Kraków Przeciw Igrzyskom, która zarzuca urzędnikom manipulację. W charakterze świadków zeznawali marszałek województwa małopolskiego Marek Sowa i wiceprezydent miasta Magdalena Sroka. Wyrok ma zapaść we wtorek.
Proces dotyczy hasła "Bo igrzyska to metoda na smog", które pojawiło się na plakatach zachęcających do udziału w referendum, które ma zdecydować o tym, czy Kraków będzie się starał o organizację zimowych igrzysk olimpijskich.
Urzędnicy przekonują, że organizacja igrzysk to szansa na dodatkowe środki na ochronę środowiska. Kraków Przeciw Igrzyskom uważa, że takie postawienie sprawy to manipulacja.
"Igrzyska nie są czynnikiem"
Przeciwnicy ZIO twierdza, że igrzyska nie są czynnikiem decydującym o rozdysponowaniu środków z budżetu centralnego. – Środki te, oraz sposób ich rozdysponowania, są z góry ustalone. Organizacja igrzysk nie ma na to wpływu – twierdzi Arkadiusz Radwan, prawnik inicjatywy Kraków Przeciw Igrzyskom.
Powołuje się na Program Ochrony Powietrza, czyli dokument przyjęty przez samorząd województwa, diagnozujący poziom zanieczyszczenia w regionie i wskazujące konieczne działania naprawcze.
Jak informuje, wszystkie działania, które wymienione są pod hasłem „Bo igrzyska to metoda na smog”, dublują działania znajdujące się w programie, które mają być realizowane niezależnie od ewentualnej organizacji igrzysk.
Kontrowersyjna kampania
Obie strony są zgodne, że to poziom zanieczyszczenia miasta jest głównym czynnikiem decydującym o rozdysponowaniu środków. Według Magdaleny Sroki, sposób sformułowania haseł na billboardach miał zmusić mieszkańców do refleksji nad ideą igrzysk i zachęcić do udziału w konsultacjach społecznych.
Jednak, jak mówi Radwan, billboardy pojawiły się na ulicach Krakowa 2 maja, kiedy większość spotkań z mieszkańcami już się odbyła. Jego wątpliwość budzi również fakt, że umowy z portalami internetowymi, na których wyświetlane są banery, kończy się w dniu 23 maja, czyli wtedy, gdy rozpoczyna się cisza wyborcza. Jego zdaniem pokazuje to, że billboardy nie są elementem konsultacji społecznych, które trwają do końca maja, a kampanii referendalnej.
Zastrzeżenia przeciwników wzbudził również fakt, że referendum obejmować będzie cztery pytania, a kampania i billboardy dotyczą jedynie kwestii igrzysk.
Radwan zwrócił również uwagę na czcionki wykorzystane na billboardach. Jego zdaniem rozmiar czcionki jakim zapisano adresy stron, na których mieszkańcy mogliby uzyskać informację na temat haseł, jest za mały.
"Metoda" czy "sposób"?
Podczas czwartkowej rozprawy poruszenie wzbudził sposób, w jaki pełnomocniczka miasta tłumaczyła zasadność hasła „Bo igrzyska to metoda na smog”. Stwierdziła, że nie jest ono zdaniem, ponieważ nie zawiera orzeczenia ani kropki, więc nie można go rozpatrywać jako twierdzenia pozytywnego lub negatywnego.
Miasto przekonuje też, że hasło można rozumieć różnie, gdyż jedna z definicji słowa "metoda" to "sposób osiągnięcia czegoś". W związku z tym hasło mogłoby być zrozumiane również w absurdalny sposób: igrzyska spowodują smog. - Sama fraza może budzić zróżnicowany i niekoniecznie afirmacyjny wobec organizacji ZIO w Krakowie zestaw skojarzeń - czytamy w stanowisku miasta.
W celu rozwiania wątpliwości miasto wnioskowało o powołanie biegłego lingwisty. Sąd jednak wniosek oddalił.
Wyrok z uzasadnieniem w tej sprawie zapadnie we wtorek.
Autor: mmw/r/kwoj / Źródło: TVN24 Kaków
Źródło zdjęcia głównego: krakow2022.org