Przewrócili na podłogę, bili, kopali po całym ciele. - Słyszałam tylko dźwięk wyrywanych włosów - wspominała kobieta skatowana przez męża. Biznesmenowi i jego koledze grozi za to nawet dożywocie. Do sądu w piątek trafił akt oskarżenia w tej sprawie - poinformowała prokuratura okręgowa w Krakowie.
43-letni Paweł W. i 30-letni Mariusz K. są oskarżeni o pobicie żony jednego z nich z zamiarem ewentualnego pozbawienia życia kobiety.
- Zamierzonego skutku nie osiągnęli z uwagi na interwencję policji - informuje prokuratura.
Do tych dramatycznych wydarzeń doszło w marcu ubiegłego roku w miejscowości Stróża, małej miejscowości w Małopolsce pod Myślenicami.
W akcie oskarżenia zapisano, że sprawcy przewrócili kobietę na podłogę, bili ją pięściami i kopali po głowie i całym ciele.
"Zmasakrowali ją"
Tuż po zajściu, 32-letnia Marta opowiedziała o dramatycznych przeżyciach reporterce Faktów TVN.
- Przyjechał mnie zabić i byłam przekonana, że mu się uda - mówiła. Twierdzi, że nawet uprzedził ją o tym, dzwoniąc do niej wcześniej.
- Potem wpadł do domu, była trzecia w nocy. Wszedł mój mąż z jakimś oprychem, mieli obydwaj w rękach noże. Bili mnie, kopali po całym ciele. Słyszałam tylko dźwięk wyrywanych włosów. Zmieniali się, raz jeden na mnie siedział, raz drugi. Jak jeden siedział, to drugi mnie kopał w twarz, ręce, nogi - relacjonowała kobieta.
Prokuratura poinformowała, że mężczyźni spowodowali u kobiety liczne obrażenia, w tym złamanie kręgosłupa szyjnego i ucisk na rdzeń kręgowy, co spowodowało rozwijającą się ostrą niewydolność oddechową i realnie zagroziło jej życiu.
Tuż po pobiciu w rozmowie z TVN24 o obrażeniach pani Marty opowiadał jej ojciec. - Jest przybita, grozi jej paraliż. Ma zmiażdżony kręg szyjny, lekarze twierdzą, że jej stan jest ciężki. Przecięte ścięgna zostały zszyte, czekamy co będzie dalej - opowiadał.
- Zmasakrowali ją - mówił krótko brat kobiety lokalnym mediom.
Teraz stan kobiety się poprawia, jest w trakcie rehabilitacji.
Nie przyznają się do winy
Mąż pani Marty, Paweł W. oskarżony także został o podpalenie we wrześniu 2015 r. pojazdów i spowodowanie straty ponad 55 tys. zł oraz sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy, a także o grożenie policjantom i znieważanie ich podczas zatrzymania. Podobne zarzuty za działania w stosunku do policjantów usłyszał Mariusz K.
- Oskarżeni nie przyznali się do popełnienia zarzucanych czynów przedstawiając wersje przebiegu zdarzeń odmienne od ustalonej na podstawie całokształtu dowodów zgromadzonych w śledztwie – poinformował prok. Jacek Para.
Początek zajścia miał miejsce w Krakowie, gdzie w jednym z lokali Paweł W. prosił szwagra o załagodzenie konfliktu z żoną, a następnie napadł na niego z kolegą. Kiedy szwagier uciekł, Paweł K. postanowił pojechać do Stróży do żony. Kobieta, zawiadomiona przez brata, wezwała policję. Podczas zatrzymania przez policję napastnicy byli niezwykle agresywni.
"Czuł się bezkarny"
Gehenna kobiety miała rozpocząć się już wcześniej. Z relacji krewnych pokrzywdzonej wynikało, że w domu już wcześniej pojawiała się przemoc.
- Szwagier znęcał się na siostrą i czuł się bezkarny. Miał pieniądze, poważny biznes, ale nie pomagał jej w wychowaniu dzieci. Mieli się rozwieść, niedawno wyprowadził się do Krakowa, ale agresja narastała, aż doszło do tej tragedii - opowiadał dziennikarzom brat kobiety.
Według ojca 32-latki, jej mąż miał problem z alkoholem i środkami odurzającymi. - Mieli konflikt małżeński, jest prowadzona rozprawa rozwodowa, ale to nie rozwiązanie sprawy. To był po prostu napad w celu zabicia Marty - ocenia, dodając, że rzeczywiście w domu wcześniej dochodziło do przemocy.
Za usiłowanie zabójstwa grozi im kara pozbawienia wolności od 8 do 15 lat, kara 25 lat albo dożywotniego pozbawienia wolności.
Autor: mmw/i / Źródło: PAP / TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN