Trumna, sztuczna ręka, samurajski miecz i olbrzymia liczba parasoli - to zdobycze, których nie powstydziłby się teatralny magazyn z rekwizytami. Tymczasem wszystkie te przedmioty zostały... zgubione w londyńskich środkach transportu. Teraz biuro rzeczy znalezionych świętuje swoje 75-lecie i ujawnia, co można znaleźć w metrze i autobusach.
Skarby zgromadzono w piwnicy na Baker Street w Londynie. Tam przez 75 lat istnienia Biura Rzeczy Zagubionych i Znalezionych składowano rozmaite przedmioty, które roztargnieni pasażerowie zostawili w środkach miejskiego transportu.
Wśród nich jest między innymi wypchany lis, kosiarka, ławka parkowa, maski gazowe z II wojny światowej, a nawet trumna (jak można zgubić trumnę? widać można). Ta ostatnia napędziła pracownikom miejskiej komunikacji sporego stracha. Na szczęście okazało się, że jest pusta.
Trumna i silikonowe piersi
Z dziwnych rzeczy w tej samej "kategorii" wymienić trzeba też dwie urny z prochami zmarłych. Udało się je zwrócić właścicielom, podobnie jak setki innych przedmiotów. Biuro może odnotować całkiem niezły wynik, jeśli chodzi o oddawanie rzeczy. Bez problemu na przykład odszukano kobietę, która zgubiła silikonowe implanty piersi.
W końcu biuro mieści się na tej samej ulicy, co siedziba słynnego Sherlocka Holmesa. Baker Street do czegoś zobowiązuje.
Najpopularniejszymi przedmiotami w biurze pozostają bezkonkurencyjnie rękawiczki, książki, torby i parasole. Tych ostatnich znajduje się około 7 tysięcy rocznie. Łącznie co roku przybywa blisko 20 tysięcy przedmiotów.
W szczytnym celu
Ale znaleziska nawet, jeśli pozostają "bezpańskie", nie zalegają na półkach. Te najcenniejsze, jak warte ćwierć miliona funtów zegarki po trzech miesiącach od znalezienia biuro przekazuje na cele charytatywne. Ale jeśli na przedmiocie znajdują się dane właściciela, zguba będzie na niego czekała - nawet wiele lat. - Zgubienie czegoś w metrze nie oznacza straty na zawsze. Wystarczy do nas zadzwonić - przekonują pracownicy.
Źródło: Sky News
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu