Od wywózki na Sybir, poprzez oszałamiającą karierę w komunistycznej Polsce, aż po III RP - tak wyglądała polityczna i wojskowa droga Wojciecha Jaruzelskiego. Na ocenę Jaruzelskiego największy cień rzuca decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego. Do końca życia jej bronił. Argumentował, że ocaliła ona Polskę przed "wielowymiarową katastrofą".
Gdy wybuchła II wojna światowa, rodzina Jaruzelskich, jak setki tysięcy innych ludzi, ruszyła z centralnej części kraju na wschód. Przed hitlerowcami Jaruzelscy uszli, ale nie było im dane ustrzec się przed Sowietami. W końcu Jaruzelscy trafili na Litwę. Gdy po litewskie ziemie - w myśl paktu Ribbentrop-Mołotow - zgłosiła się Moskwa, Wojciech Jaruzelski pierwszy raz znalazł się w Związku Radzieckim.
W 1941 roku radziecka władza wsadziła Jaruzelskich do jednego z wielu transportów zmierzających na Syberię. Pociąg odjechał osiem dni przed niemiecką inwazją na ZSRR.
Tym sposobem Jaruzelski znalazł się w samym sercu stalinowskiego państwa. Tam wszedł na "drogę sojuszu i przyjaźni" z ZSRR, jak wspominał kilkadziesiąt lat później w rozmowie z Teresą Torańską.
Jak sam mówił, do formującej się w ZSRR armii Andersa, nie zdążył. Trafił do armii Berlinga, która, jak utrzymywał, była jedyną nadzieją na powrót do Polski. Młody Jaruzelski w szkole oficerskiej w Riazaniu politycznie się nie wychylał i w końcu został oficerem. Służbę w zwiadzie nagrodzono orderami, a gdy działania wojenne się skończyły, Jaruzelski był już porucznikiem Ludowego Wojska Polskiego.
TW "Wolski"?
Chociaż hitlerowskie Niemcy legły w gruzach, dla Jaruzelskiego rozpoczął się, jak mówił późniejszy generał, czas w którym "występowały elementy wojny domowej". To zarazem najbardziej tajemniczy fragment życiorysu Jaruzelskiego.
Chodzi przede wszystkim o zarzuty jego współpracy z owianą grozą Informacją Wojskową, czyli Głównym Zarządem Informacji Wojska Polskiego. Znaleziony w Instytucie Pamięci Narodowej dokument z maja 1949 r. wskazywał, że "ppłk Jaruzelski Wojciech s. Władysława, ur. w 1923 r. w m. Kurów [...] Jest naszym t/inf. 'Wolski'; - zawerbowanym 29.03.46 r. w 5 p.p. 3 D.P. na uczuciach patriotycznych. Charakteryzowany jako jednostka wartościowa; członek Partii. Dobry tajny współpracownik, nadający się na rezydenta".
W listopadzie 2005 r. zespół IPN odnalazł jeszcze zapis ewidencyjny, który podaje wcześniejszą o ponad miesiąc datę werbunku oraz dopisek, zapewne z połowy lat 60., "materiały u kierownictwa". W czerwcu 2006 r. znaleziono zaś zapis, że Jaruzelski został zwerbowany przez "Sekcję Informacji Wyższej Szkoły Piechoty w Rembertowie". W 2010 roku historyk IPN Wojciech Sawicki opublikował dokumenty z archiwum enerdowskiego STASI, z których wynikało, że "w roku 1952 tow. Jaruzelski został pozyskany przez kpt. [Czesława – red.] Kiszczaka jako 'nieoficjalny współpracownik', przez niego zaprzysiężony i wykorzystany do wykonania zadań kontrwywiadowczych. Współpraca została oceniona jako bardzo aktywna i wartościowa".
Zarówno Kiszczak, jak i Jaruzelski doniesienia te nazwali "bredniami", "bzdurami" i "prowokacją".
"Elementy wojny domowej" i zew partii
Jaruzelski sam twierdził, że po wojnie "kilka razy zabezpieczał pociągi" na trasie Piotrków Trybunalski – Częstochowa przed zbrojnym antykomunistycznym podziemiem, które, według słów generała, "wygarniało z nich członków partii, milicjantów, Żydów i albo rozstrzeliwało, albo rozbrajało i rozbierało". To miała być jedyna styczność Jaruzelskiego z partyzantką, która "popełniała zbrodnię" licząc na wybuch kolejnej wojny, tym razem Zachodu z ZSRR. I chociaż jednostka Jaruzelskiego w tym czasie, w 1947 roku, brała czynny udział w fałszowaniu wyborów do Sejmu, poprzez m.in. zastraszanie ludności, to on sam twierdził, że nie miał z tym nic wspólnego. Co więcej, według słów Jaruzelskiego jego koledzy pilnowali tylko, "żeby nikt nie napadł, nie zlikwidował, nie przejął urn".
Pół roku po wyborach Jaruzelski wstąpił do Polskiej Partii Robotniczej, chociaż teoretycznie przynależność do partii wojskowych była nielegalna. W praktyce, kto chciał zrobić karierę, musiał w partii być. "Ja w 1947 roku zostałem już do nowego ustroju przekonany” - mówił po latach.
Szybka kariera w stalinowską noc
W 10 lat z kapitana Jaruzelski przeistoczył się w generała. Najpierw w 1947 r. szybko ukończył z wyróżnieniem studia w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie, w którym później został wykładowcą. Rok później awansował na majora, w 1949 r. na podpułkownika z przeniesieniem do sztabu Wojsk Lądowych. Jeszcze w tym samym roku Jaruzelski został mianowany na szefa Wydziału Szkół Oficerskich i Podoficerskich Zawodowych i automatycznie został szefem Wydziału Szkół i Kursów Oficerów Zawodowych Głównego Zarządu Wyszkolenia Bojowego (GZWB).
W grudniu 1953 r. awansował na pułkownika, by dwa lata później zostać szefem Zarządu Akademii Wojskowych, Szkół i Kursów Oficerskich GZWB. Generalskie szlify 33-letni Jaruzelski odebrał w Belwederze kilka tygodni po masakrze poznańskich robotników w czerwcu 1956 roku, gdy, jak mówił generał potępiając po latach "decyzję użycia broni bez rzeczywistej konieczności", "w sposób gwałtowny został naruszony porządek wewnętrzny".
Gdy zaczęła się październikowa odwilż, nowa ekipa usunęła Jaruzelskiego z Warszawy. Generał musiał w 1957 roku przenieść się do Szczecina.
Generał wraca
Już po trzech latach, jako mężczyzna żonaty (z germanistką Barbarą Jaskólską), wrócił do Warszawy i został szefem Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego. Rok później został mianowany na stanowisko posła w fasadowym Sejmie PRL, co sam później wspominał jako "dość formalny obowiązek".
W 1962 roku Jaruzelski został wiceministrem obrony narodowej, zastępcą Mariana Spychalskiego, którego proces w czasach stalinowskich obserwował z galerii dla widzów. Dwa lata później został członkiem Komitetu Centralnego PZPR, cały czas zachowując posadę szefa GZP.
Na stanowisku szefa GZP Jaruzelski dbał o komunistyczny kręgosłup armii. A wzmacniała go m.in. walka z Kościołem - szykanowanie alumnów seminariów duchownych, uniemożliwianie praktyk religijnych.
Antykościelna polityka uderzyła też poniekąd Jaruzelskiego osobiście. Gdy w 1968 roku zmarła jego matka, generał nie odważył się przekroczyć progu kościoła, w którym odbywała się msza za zmarłą. Po latach tłumaczył ten fakt jako "tchórzostwo" ale i "odwagę". - To byłoby niemoralne w stosunku do podwładnych – mówił Torańskiej.
Po antysemickiej czystce do góry
Gdy umierała jego matka, Jaruzelski już od roku pełnił kolejną funkcję, Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a w 1968 roku został ministrem obrony narodowej. Jak sam tłumaczył, "uległ" namowom Władysława Gomułki, któremu "nie mógł odmówić". Jaruzelski nie twierdził jednak, że się na to stanowisko nie nadawał. Przyznawał, że "z natury rzeczy" nadawał się na nie "na pewno lepiej niż inni".
W Marcu 1968 roku, gdy z uczelni i urzędów usuwano Polaków żydowskiego pochodzenia, a z wojska wylatywali oficerowie, których lojalność wobec państwa nagle stała się wątpliwa, Jaruzelski nie zatrzymał w wojsku nawet bliskich sobie oficerów. Później jednak, w wolnej Polsce, Jaruzelski opowiadał, że za czystkami stali nienazwani "oni", a on mógł teraz tylko "żałować" i "ubolewać", że nie powiedział nie.
Czechosłowacja, Wybrzeże
Później była jeszcze inwazja na Czechosłowację. Choć po latach Jaruzelski oceniał swoją rolę w tej operacji jako "błąd", to w 1968 roku nie zrobił nic, by w niej udziału nie wziąć.
Nie powiedział też "nie" Gomułce, gdy dwa lata później podległe mu polskie wojsko strzelało do polskich robotników. W masakrze na Wybrzeżu zginęły co najmniej 44 osoby. Po latach Jaruzelski przepraszał za Grudzień 70, ale jednocześnie dodawał, że wszyscy działali na podstawie błędnych informacji.
Ekipa Gierka
Grudzień skruszył ostatnią redutę władzy Gomułki, a Jaruzelski poparł Edwarda Gierka.
Ten docenił nowych towarzyszy i jeszcze tego samego dnia, gdy został Pierwszym, Jaruzelski został zastępcą członka Biura Politycznego. Gdy rok później został już pełnoprawnym członkiem Biura, znalazł się rzeczywiście tuż za plecami sternika – w ręku miał wojsko, a teraz jeszcze i wpływ na Partię. Lata 70. spędził na umacnianiu swojej pozycji w kraju, ale i w oczach radzieckich towarzyszy. "Można na nim polegać" - mówił już później w 1980 roku potężny Andriej Gromyko, wieloletni szef radzieckiej dyplomacji.
Pełnia władzy
Gdy Gromyko wygłaszał swoją pochwałę pod adresem Jaruzelskiego, w Polsce Gierek podminowany Sierpniem był już przeszłością, a po przejściowym okresie rządów Stanisława Kani, który nie mógł się do końca zdecydować jaki wariant wobec "Solidarności" rozegrać, Jaruzelski znalazł się u szczytu.
Trzy dni po wyborze na Pierwszego Sekretarza, którą to funkcję Jaruzelski dorzucił do sprawowanej od lutego funkcji premiera, do generała zadzwonił Breżniew i wezwał Polaka, by "nie tracąc czasu, przejść do zasugerowanych wam zdecydowanych działań przeciwko kontrrewolucji". - Walcząc o zdrowe siły narodu, które błądzą i zaangażowały się w "Solidarność", przeciągając je na naszą stronę, będziemy zarazem bić przeciwnika i oczywiście bić w taki sposób, żeby przyniosło to skutek - odpowiedział Jaruzelski, cytowany przez rosyjskiego historyka Rudolfa Pichoję.
Przygotowywany od ponad roku pod jego nadzorem plan rozprawy z opozycją czekał tylko na ostateczną decyzję generała. 13 grudnia rozpoczął się stan wojenny - plan utrzymania się ekipy Jaruzelskiego u władzy (choć generał przekonywał, także po latach, że chronił Polskę przed anarchią i radziecką interwencją).
"Solidarność" została zepchnięta do podziemia, a wojsko przejęło całkowitą władzę w kraju. Do tej pory nie wiadomo, ilu Polaków zginęło pod rządami ekipy Jaruzelskiego – szacunki mówią o co najmniej kilkudziesięciu osobach, być może ponad stu.
Jednak w połowie lat 80. w gruzy zaczął walić się gwarant władzy ludowej nad Wisłą. Padający pod ciężarem własnego bezwładu Związek Radziecki pod rządami Michaiła Gorbaczowa ciągnął za sobą wszystkich satelitów, ekipy Jaruzelskiego z Warszawy nie wykluczając. Ten, który Sowiety chciał tylko modernizować, okazał się ich grabarzem.
Na ratunek systemu
W sytuacji, gdy Moskwa nie mogła już pomagać, Jaruzelski musiał zdać się już tylko na siebie. Postawiony w obliczu całkowitej beznadziei gospodarczej i społecznej postanowił z systemu uratować, co się da. Tak powstała koncepcja rozmów z opozycją, które doprowadziły do Okrągłego Stołu. To, co miało być "kontraktem" między władzą a jej przeciwnikami, okazało się jednak gwoździem do trumny Partii i samego Jaruzelskiego, który do końca życia szczycił się tym, że był współtwórcą pokojowego przejścia do demokracji.
Procesy zawieszone
W III RP Jaruzelski, choć wielu postulowało pociągnięcie generała do odpowiedzialności i za stan wojenny, i za Grudzień 70, generał nie został skazany.
W lutym 1992 r. Sejm uznał stan wojenny za nielegalny. Powołano też specjalną komisję do zbadania jego przebiegu i skutków. Gdy jesienią 1993 r. parlament został rozwiązany przez prezydenta Lecha Wałęsę, nowy Sejm, w którym rządziła koalicja SLD-PSL, nie kontynuował prac tej komisji.
Cztery lata później, głosami ówczesnej koalicji SLD-PSL, posłowie nie zgodzili się jednak, by Jaruzelski, Czesław Kiszczak i inni autorzy stanu wojennego odpowiadali przed Trybunałem Stanu. W 2011 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że dekrety o stanie wojennym przyjęto niezgodnie nawet z prawem PRL.
Teraz Sąd Okręgowy w Warszawie umorzy dwa jego procesy - za masakrę robotników Wybrzeża w grudniu 1970 roku oraz za wprowadzenie stanu wojennego w grudniu 1981 roku. Oba były zawieszone od lata 2011 roku z powodu złego stanu zdrowia Jaruzelskiego.
Wojciech Jaruzelski zmarł 25 maja 2014 roku.
Autor: Maciej Tomaszewski/ ola / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Narodowe Archiwum Cyfrowe