- Zakład karny w Rzeszowie skierował dzisiaj do sądu wniosek o stwierdzenie, że Mariusz Trynkiewicz jest osobą stwarzającą zagrożenie - mówi portalowi tvn24.pl Marek Biernacki, minister sprawiedliwości. Sąd ma zająć się sprawą Trynkiewicza "niezwłocznie". Teraz na temat stanu jego zdrowia muszą wypowiedzieć się biegli.
- Dyrektor zakładu karnego w Rzeszowie, na bazie otrzymanych dokumentów, podjął decyzję o skierowaniu do sądu wniosku o uznanie Trynkiewicza za osobę stwarzającą zagrożenie dla społeczeństwa, po zwolnieniu z zakładu - powiedział TVN24 major Norbert Gaweł, rzecznik Zakładu Karnego w Rzeszowie.
Wyjaśnił, że Trynkiewicz otrzyma kopię wniosku do wglądu.
We wniosku kierownictwo zakładu uznaje Trynkiewicza za osobę, wobec której zachodzą przesłanki, że po odbyciu kary może stwarzać zagrożenie dla zdrowia i życia innych. Mają o tym świadczyć między innymi dołączone do dokumentu najnowsze opinie psychiatryczne i psychologiczne oraz materiały z przebiegu resocjalizacji.
Czas na sąd
Aby skazanego można było umieścić w utworzonym w Gostyninie Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym potrzebna jest zgoda sądu. Decyzja zostanie podjęta na podstawie opinii biegłych.
W ciągu siedmiu najbliższych dni sąd ma dopuść dowód z opinii psychiatrycznej dotyczącej Trynkiewicza, a w razie konieczności także opinii psychologicznej i seksuologicznej i wyznaczyć mu pełnomocnika. Rzeczniczka sądu w Rzeszowie Marzena Ossolińska-Plęs poinformowała jednak, że decyzje będą podejmowane "niezwłocznie". Następnie dokumentacja Trynkiewicza trafi do biegłych, by opracowali opinię.
Sędzia dodała, że jeżeli opinie będzie zawierała "konkretne wnioski" to wówczas sprawa Trynkiewicza trafi na wokandę. Wtedy dopiero sąd podejmie właściwą decyzję w sprawie skazanego. Będzie mógł zastosować wobec niego nadzór, umieścić go w ośrodku albo wydać postanowienie o braku zagrożenia ze strony danej osoby.
Sąd będzie orzekał w składzie trzech sędziów zawodowych przy obowiązkowym udziale prokuratora i pełnomocnika. Jeśli dana osoba zostanie uznana za stwarzającą zagrożenie, zostanie od niej pobrane DNA oraz odciski linii papilarnych a także wykonane zdjęcia, szkice i opisy jej wizerunku. Informacje te zostaną ujęte w odpowiednich policyjnych bazach danych. Stosowany wobec zwolnionego skazanego nadzór prewencyjny - za zgodą sądu - może być połączony z prowadzoną przez policję kontrolą operacyjną. Od orzeczenia sądu okręgowego przysługuje odwołanie do sądu apelacyjnego. Złożenie odwołania nie musi jednak skutkować opóźnieniem w umieszczeniu osoby niebezpiecznej w ośrodku.
Na nowych warunkach
Termin wysłania wniosku do sądu nie jest przypadkowy - od dzisiaj w Polsce obowiązuje ustawa o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie dla innych osób.
Nowe przepisy dotyczą tych osób, które odbywają karę więzienia wykonywaną w systemie terapeutycznym i podczas jej odbywania występowały u nich "zaburzenia psychiczne w postaci upośledzenia umysłowego, zaburzenia osobowości lub zaburzenia preferencji seksualnych", a ponadto stwierdzone zaburzenia mają taki charakter, że zachodzi "co najmniej wysokie prawdopodobieństwo" popełnienia przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności seksualnej, zagrożonego karą więzienia co najmniej 10 lat.
Ma plan na wolność
Mariusz Trynkiewicz, który we wrześniu 1989 roku został skazany przez sąd pierwszej instancji na karę śmierci, zamienioną później na 25 lat więzienia, skończy odbywanie kary 11 lutego.
Przez ostatnich kilka lat starannie przygotowywał się do tego, by po wyjściu na wolność nie rozpoznawano go jako "szatana z Piotrkowa", który latem 1988 roku w swoim mieszkaniu udusił jednego i zadał przynajmniej 18 ciosów nożem trzem innym chłopcom.
Swój plan na wolność kreślił już w rozmowie z dziennikarzem "Polityki" Piotrem Pytlakowskim sprzed 19 lat. Mówił o chęci zmiany środowiska, adresu i przede wszystkim nazwiska. Na to ostatnie nie zgodził się jednak sąd.
Autor: Maciej Duda, Łukasz Orłowski/ ola / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24