- Fakt, że Rosja nie chce oddać wraku Tu-154M powoduje najróżniejsze domysły, które nie są dla Rosji korzystne - powiedział w piątek prezydent Andrzej Duda. Zdaniem szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego to przez błędy poprzedników wrak jeszcze nie wrócił do kraju.
- Jeżeli chodzi o wrak jesteśmy oczywiście zakładnikami. Ponosimy konsekwencję rozlicznych błędów, zaniechań i zaniedbań jakie zostały popełnione przez poprzedni rząd - powiedział szef MSZ Witold Waszczykowski w piątek podczas konferencji prasowej z prezydentem.
"Wrak jest naszą własnością"
- Ten wrak można było odzyskać, gdyby rząd po katastrofie, rząd premiera (Donalda) Tuska, podjął inne decyzje: rozpoczął aktywną współpracę z Rosją na temat śledztwa, podjął decyzje o prowadzeniu śledztwa w oparciu o inne instrumenty prawne, zwrócił się do instytucji międzynarodowych o pomoc - wymieniał Waszczykowski. Jak mówił, ponieważ nie podjęto takich decyzji, to dziś "po 6 latach jest niezwykle trudne, żeby rzeczywiście ten wrak odzyskać". Potwierdził, że wraz z prezydentem Andrzejem Dudą prowadzą działania w celu sprowadzenia wraku. Nie sprecyzował jednak jakie to działania. - Ten medal ma drugą stronę. Ja osobiście jestem muszę powiedzieć zdziwiony tym, że Rosja nie chce oddać tego wraku dlatego, że to powoduje najróżniejsze domysły, które nie są dla Rosji korzystne - stwierdził z kolei prezydent Andrzej Duda. - W normalnych warunkach ktoś kto nie ma nic do ukrycia, w takiej sytuacji własność innego państwa po prostu zwraca - dodał.
Jak dodał oczywistym jest, iż tupolew, który rozbił się pod Smoleńskiem w 2010 r., był produkcji rosyjskiej. Podkreślił jednak, że to Polska była jego właścicielem. - Polska ten samolot kupiła, w związku z tym wrak także jest naszą własnością - mówił prezydent. - W związku z tym w naszej przestrzeni polskiej i przestrzeni międzynarodowej pojawia się zasadnicze pytanie, dlaczego Rosja od 6 lat nie chce tej własności polskiej zwrócić - dodał.
"Jeszcze kilka dni"
W sierpniu szef MSZ zapowiedział, że na początku września ujawni dokumenty dotyczące organizacji wizyty polskich władz w Katyniu w 2010 roku. 7 kwietnia do Katynia udał się premier Donald Tusk, a 10 kwietnia delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim.
W piątek szef polskiej dyplomacji pytany w radiowej Trójce o sprawę przedstawienia dokumentów oświadczył, że potrzebuje "jeszcze kilka dni, dlatego że wymaga to jeszcze przepracowania". - Wszystko jest praktycznie przygotowane, zapięte na ostatni guzik. Jeszcze kilka dni - zapewnił.
- Chciałbym to (dokumenty) pokazać w sposób uporządkowany; z wyjaśnieniem, a nie tylko położyć te notatki na stole - mówił Waszczykowski. - Chciałbym przedstawić je w jakimś ciągu logicznym i przedstawić pewną narrację, jak one się układają - dodał minister.
Waszczykowski był też pytany, kiedy ostatnio polskie władze podnosiły kwestię zwrotu wraku Tu-154M, który rozbił się w Smoleńsku. Od momentu katastrofy w 2010 r. wrak znajduje się w rękach Rosjan. Szef dyplomacji przypomniał, że o tej sprawie - jeszcze gdy był posłem - starał się rozmawiać z Rosją oraz naszymi sojusznikami, m.in. ze Stanami Zjednoczonym.
Jak podkreślił, w ostatnim czasie nic nowego w tej sprawie się nie wydarzyło. - Przygotowujemy taką kampanię do kilku instytucji międzynarodowych - zaznaczył minister.
Miało nie być Lecha Kaczyńskiego w Katyniu?
Pod koniec sierpnia Waszczykowski w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że dokumenty dot. wizyty w Smoleńsku, które ma przedstawić, "są już odtajnione". - W tej chwili chcę tylko je ułożyć, chcę tylko je opisać, tak żeby państwu je przedstawić. Przekażę (je) oczywiście wcześniej do prokuratury i pokażę, że toczyła się gra przeciwko polskiemu prezydentowi - powiedział wówczas szef MSZ. - Tam są istotne kwestie, które jak wspominałem wielokrotnie, pokazują, iż od wielu miesięcy przed 10 kwietnia 2010 r. przygotowywano wizytę w Katyniu i w tej wizycie, zgodnie z przygotowaniami polsko-rosyjskimi, miał nie brać udziału Lech Kaczyński - dodał.
Zapewniał też, że większość z dokumentów MSZ, które przeglądał, nie było dotąd znanych prokuraturze. Wśród nich znajdują się - jak wskazał Waszczykowski - notatki z różnych rozmów polsko-rosyjskich, na różnym szczeblu - od rozmów ekspertów po najwyższy szczebel. - Jasno wynika, że przede wszystkim strona rosyjska parła do tego, aby w uroczystościach w Katyniu nie brał udziału świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński - mówił.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Kaczyński, jego małżonka, wielu wysokich urzędników państwowych i wszyscy najważniejsi dowódcy wojskowi.
Autor: jaz//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24