Kto nie chciałby pożyczki od ręki, z niskim oprocentowaniem, bez poręczycieli i dodatkowych ubezpieczeń? Co prawda, oferta taka wzbudza podejrzenia, ale skutki kryzysu gospodarczego utrudniają nie tylko uzyskanie kredytu, ale często też racjonalne myślenie. Ponad stu mieszkańców Podkarpacia uwierzyło w możliwość zdobycia łatwych pieniędzy i niestety, zamiast je dostać - stracili.
Tomasz Kukułka starał się o kwotę 75 tys. złotych na remont domu. Kredytu nie chciał udzielić mu zwykły bank, więc poszedł do placówki "Dobra pożyczka". Agent firmy obiecał mu tani i łatwy kredyt bez poręczycieli. Jedynym warunkiem, jaki miał spełnić, było wpłacenie tzw. opłaty przygotowawczej. W przypadku pana Tomasza zaliczka wyniosła 3 750 zł.
"To jest mój błąd i już"
Przekonywali mnie tam. Szybko musiałem umowę podpisywać. Ja nawet nie zdążyłem przeczytać najważniejszych punktów. I podpisałem, to jest mój błąd i już.
Po dwóch tygodniach Kukułka dowiedział się, że kredyt dostanie dopiero po udokumentowaniu dodatkowych zabezpieczeń. Nie mógł ich spełnić, więc pieniędzy nie dostał. - Przekonywali mnie tam. Szybko musiałem umowę podpisywać. Ja nawet nie zdążyłem przeczytać najważniejszych punktów. I podpisałem, to jest mój błąd i już - opowiada Kukułka.
Mężczyzna ma jednak nadzieję, że uda mu się pieniądze odzyskać. Jest to jednak bardzo wątpliwe, ponieważ w umowie istnieje zapis, według którego opłata przygotowawcza nie podlega zwrotowi.
Oszukanych jest więcej
W tej chwili Tomasz Kukułka pluje sobie w brodę i mówi o swojej naiwności. Ale ludzi, którzy czują się przez tę samą firmę oszukani, jest więcej - tylko na Podkarpaciu na policję zgłosiło się ponad 140 osób. - Ludzie płacili więcej niż ja. Dawali tysiące, domy pod zastaw. I też nic z tego nie wyszło - stracili wszystko - opowiada pan Tomasz.
- Kwota strat, jakie te osoby poniosły z tytułu nie zwrócenia im opłat przygotowawczych przy kredycie, może sięgać nawet 100 tysięcy złotych. W najbliższym czasie skierujemy do prokuratury wniosek o wszczęcie w tej sprawie śledztwa - powiedział Mariusz Skiba, rzecznik policji w Rzeszowie.
Firma nie poczuwa się do winy
Pracownicy rzeszowskiego oddziału "Dobrej Pożyczki" nie mają wyrzutów sumienia. - To, że są osoby, jakby to nazwać - niekompetentne, które podpisują umowy nie czytając ich, albo myślą, że na wygląd dostaną kwotę 500 tysięcy złotych - to już niestety nie jest moja wina. My jesteśmy tutaj od tego, żeby przedstawiać umowę, pokazać jej warunki. Klient musi się z nimi zapoznać - stwierdził jeden z pracowników "Dobrej Pożyczki".
Szanse są, choć małe
"Dobra pożyczka" co prawda działa legalnie, ale czy jednocześnie moralnie? Wykorzystuje lukę w ustawie o kredycie konsumenckim, który pozwala pobrać opłatę przygotowawczą przed przyznaniem kredytu. Stąd można przypuszczać, że śledztwo, którą prowadzi prokuratura, najprawdopodobniej skończy się umorzeniem sprawy. Klientom, którzy czują się oszukani, pozostanie droga sądowa.
Umowy niezgodne z prawem
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta zna sprawę firmy od 10 lat. Zabezpieczenia stosowane w umowach, które są niemożliwe do spełnienia przez klienta, urząd zaskarżył do sadu konsumenckiego. - Oferowanie konsumentom tych umów, z takimi zapisami, narusza prawo konsumenckie. Badając dalej tę umowę doszliśmy do wniosku, że pomimo wyroku sądowego, firma nie dostosowała się do niego. W umowach nadal stosowane są niektóre zapisy, które mogą naruszać prawa konsumentów - powiedział Roman Jarząbek, dyrektor delegatury UOKiK w Gdańsku.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24