- Zachodzi bardzo poważne domniemanie, że wdowa po oficerze BOR-u niekoniecznie chroni w tym swoim grobie akurat swojego męża. Bardzo możliwe, że chroni mojego. A do tego nie ma prawa - mówiła w RMF FM Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie. Jak dodała, sama wnioskowała o ekshumację ciała męża.
Merta poinformowała, że ekshumacja jej męża odbędzie się jeszcze w tym roku, jako jedna z pierwszych. - Sama składałam przed laty, jak tylko przyszły do Polski dokumenty rosyjskie, wniosek o to, żeby potwierdzić tożsamość mojego męża. Wówczas nie było ku temu właściwego klimatu politycznego. Dzisiaj mam szansę dowiedzieć, kogo tak naprawdę pochowałam i godnie pochować mojego męża - powiedziała w rozmowie w RMF FM.
"Tomek ma wrócić do naszego rodzinnego grobu i tyle"
- Przez długie lata mieliśmy poczucie, że oni mają tylko nas. Że tylko my - rodziny - upominamy się o prawdę, o ich godność. I nie można było tej misji nie wypełnić, nie było łatwo. Ale dziś, mam wrażenie, jesteśmy bliżej tego, o co walczyliśmy, niż bywało to wcześniej - stwierdziła Meta.
Odniosła się też do wypowiedzi wdowy po oficerze BOR, Krystyny Łuczak-Surówki, która jest przeciwna ekshumacji. Jak zaznaczyła Merta, na dziewięć przeprowadzonych dotychczas ekshumacji przypadło sześć pomyłek co do tożsamości ofiar. - Zachodzi bardzo poważne domniemanie, że wdowa po oficerze BOR-u niekoniecznie chroni w tym swoim grobie akurat swojego męża. Bardzo możliwe, że chroni mojego. A do tego nie ma prawa. Jeżeli Tomek spoczywa w cudzym grobie, to ja nie uszanuję żadnego oporu przed otwieraniem grobu. Tomek ma wrócić do naszego rodzinnego grobu i tyle - powiedziała.
"W dokumentach przesłanych przez Rosjan właściwie nic się nie zgadza"
- Myślę, że to jest tak, że pewna część rodzin zamknęła ten rozdział pod tytułem Smoleńsk już w 2010 roku. Odzyskali spokój, odeszli od tej tragedii. Dla nas te blisko siedem ostatnich lat to była nieustanna gehenna, nieustanne pytania, wątpliwości, niepewność. Oni mieli przez te sześć lat spokój i teraz ten spokój im ktoś zakłóca. My różnimy się o tyle, że myśmy tego spokoju nie mieli. Myśmy mieli ten koszmar, wątpliwości. I dziś dopiero mamy szansę na odzyskanie spokoju - stwierdziła Merta.
Wyjaśniła, że przez "my" rozumie rodziny, które m.in. uważnie śledziły i czytały dokumenty rosyjskie. Jej zdaniem "w dokumentach przesłanych przez Rosjan właściwie nic się nie zgadza". - Zgadza się płeć. Nie ma ani jednej pomyłki co do zakwalifikowania mężczyzny jako kobiety, bądź odwrotnie. Ale wszystko inne, w tym grupy krwi, w tym szczegóły anatomiczne i wszelkie inne się już nie zgadzają - podkreśliła.
Ekshumacje 83 ofiar
Prokuratura Krajowa zapowiedziała ekshumację 83 ofiar katastrofy samolotu Tu-154M. W tym roku ma być w sumie 10 ekshumacji. Skończą się one być może jesienią-zimą 2017 r. (chodzi o ciała ofiar, których sekcji nie przeprowadzono w Polsce, ani których nie spopielono). PK poinformowała, że po ekshumacji i badaniach szczątki ofiar katastrofy będą niezwłocznie złożone do grobu. Biegli będą mieli cztery miesiące na wydanie opinii. Prokuratura nie będzie informować o terminach poszczególnych ekshumacji. Każda rodzina ma być poproszona na spotkanie w sprawie szczegółów ekshumacji ich bliskich.
Zobacz całą rozmowę z wdową po oficerze BOR, Krystyną Łuczak-Surówką w "Faktach po Faktach":
Autor: mart/ja / Źródło: RMF FM