- Nie jestem zwolennikiem tego, by każdego podawać do prokuratora. To jest głupi nawyk polskich polityków, że oni się ścigają w tym, kto więcej doniesie do prokuratury - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 prof. Leszek Balcerowicz. - To paranoiczne postępowanie i trzeba je krytykować - ocenił były wicepremier i minister finansów.
- Najgorsze jest to, że taka brutalizacja wielu przysłania poważniejszy problem - mówił Leszek Balcerowicz. Jest nim m.in. złe prawo. W ocenie Balcerowicza "niewiele się robi, aby zapobiec groźnemu dla Polski scenariuszowi", jakim jest ryzyko, że przestaniemy doganiać Zachód. Co - jak podkreślił - jest bardzo niebezpieczne z punktu widzenia obronności.
Mimo to, zdaniem Balcerowicza należy sprawdzić, jakie błędy techniczne popełniono w trakcie wyborów samorządowych, nie podważając jednocześnie wiarygodności głosowania.
"Głupi nawyk polskich polityków"
Balcerowicz skomentował także marsz zorganizowany 13 grudnia w 33. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Jego współorganizatorem było Prawo i Sprawiedliwość. PiS demonstrowało swój sprzeciw wobec rzekomym fałszerstwom wyborczym.
- 13 grudnia to data, która dla wielu osób oznaczała bardzo dramatyczny i niekorzystny zwrot i nie powinno być tak, że tylko jedna partia próbuje skupić na sobie uwagę pod takimi hasłami - zaznaczył w "Faktach po Faktach".
Były minister finansów argumentował, że Polska po 1989 roku podwoiła rozmiary swojej gospodarki, a ci, którzy "przez najrozmaitsze epitety fałszują obraz polskiej rzeczywistości i polskich osiągnięć" albo o tym nie wiedzą, albo pomijają te informacje. - Trzeba pytać tych ludzi, jak oni wytłumaczą te podstawowe fakty - wskazał.
Balcerowicz pytany, czy należy wyciągnąć konsekwencje wobec osób, które mówią o fałszerstwach wyborczych, odpowiedział: - Nie jestem zwolennikiem tego, by każdego podawać do prokuratora. To jest taki głupi nawyk polskich polityków, że oni się ścigają w tym, kto więcej doniesie do prokuratury. To ją zamula. To paranoiczne postępowanie i trzeba je krytykować.
Przyznał, że wynik głosowania nie był dla niego zaskoczeniem. Dodał, że PO odpychała ludzi, na których powinno jej zależeć. - Ja na miejscu przywódców PO potraktowałbym wyniki jako poważny sygnał ostrzegawczy - powiedział.
Dodał, że trzeba z dystansem podchodzić do nadspodziewanie dobrych wyników PSL.
Autor: db//plw/kwoj / Źródło: tvn24