Można krytykować demonstrację, ale samemu trzeba być jak żona cezara. PO w tym zakresie jest "niestety jak najgorsza cesarska ladacznica" - stwierdził w "Kawie na ławę" Zbigniew Girzyński z PiS, komentując wczorajszy marsz "Obudź się, Polsko".
Jako przykład Girzyński podał wystąpienie posła Stefana Niesiołowskiego. - Jego piękny język jest powszechnie znany - podkreślił.
Takie słowa to reakcja na wypowiedź posła PO i byłego ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego, który stwierdził: - Bardzo dobrze, że ludzie mają możliwość demonstrowania swoich poglądów. Jednak ja patrzyłem na ten wczorajszy dzień jako na pewną całość i nie ukrywam, że utkwiły mi słowa posła Szczerskiego z PiS, który mówił o tym, że lokator jednego pałacu jest w niemieckiej kieszeni, a drugiego w ruskiej budzie. Obrażanie prezydenta i premiera to nie jest dobry styl polityczny - powiedział Kwiatkowski.
Sukces demokracji
Z kolei według europosła Solidarnej Polski Jacka Kurskiego marsz to było "święto demokracji". - I sukces obozu patriotycznego. To jest zasługa "Solidarności" i Radia Maryja - zaznaczył poseł.
Skarżył się jednak na "kolegów z PiS". - My jako SP przeszliśmy chrzest bojowy, bo po raz pierwszy zrobiliśmy event na powietrzu, który się udał i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Liczyliśmy na gościnność kolegów z PiS, którzy trzymali mikrofon na placu Zamkowym, ale spotkały nas barierki i stu ochroniarzy. Przykre i małostkowe - ocenił Kurski.
Oszukani
Włodzimierz Czarzasty z SLD pogratulował PiS organizacji marszu. - To jest bardzo duża umiejętność organizacyjna - podkreślił. Zaraz jednak dodał: - Jeśli jednak większość tych osób przyjechała bronić Telewizji Trwam, to są to ludzie oszukani. Telewizja Trwam nie dostała koncesji nie dlatego, że były działania polityczne w tej sprawie, tylko dlatego, że nie była w stanie - co stwierdził sąd - przestawić wiarygodności finansowej - powiedział Czarzasty.
A Artur Dębski z Ruchu Palikota dodał, że według niego chwilami na ulicach Warszawy oglądaliśmy "sceny jak z filmu o wyprawach krzyżowych". Podkreślił, że jak na siłę Kościoła i zaangażowanie polityczne, na demonstracji" i tak było mało ludzi.
"Państwo polskie wyzbyło się suwerenności"
Politycy komentowali także sprawę pomyłek przy identyfikacji ciała Anny Walentynowicz. Zdaniem Jacka Kurskiego z Solidarnej Polski brak polskich biegłych podczas sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej to dowód, że "państwo polskie wyzbyło się atrybutów suwerenności". - Ja wierzę w jak najlepsze intencje Ewy Kopacz, że pojechała do Moskwy, ale nie była zwykłą lekarką tylko ministrem konstytucyjnym i nikt jej nie kazał zapewniać później całej polskiej opinii publicznej, że na metr był przesiewany grunt w miejscu katastrofy, że były badania genetyczne - stwierdził Kurski. Polityk dodał, że w sprawie identyfikacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej "wierzy rodzinom", które Andrzej Seremet powinien przeprosić, bo je "głęboko zranił".
Arogancja PO
Włodzimierz Czarzasty zarzucił rządzącej koalicji "arogancję". - A takie było podejście Platformy Obywatelskiej, zakładanie a priori, że wszystko będzie dobrze zrobione po stronie rosyjskiej - powiedział Czarzasty. Jak dodał jednak, nie podoba mu się to, że PiS robi ze sprawy zamiany ciał sprawę polityczną.
"Straciłem zaufanie do państwa"
Z kolei Zbigniew Girzyński z Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że "stracił zaufanie do państwa". - Zakładając, że Andrzej Seremet ma rację (prokurator generalny stwierdził, że zamiana ciał dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej jest wynikiem błędnej identyfikacji przez ich rodziny - red.), to wszystkich informowano, że poza identyfikacją przez członków rodzin były prowadzone badania DNA. I to one miały rozstrzygać. Teraz się okazuje, że byliśmy wówczas oszukiwani, że te badania albo były robione albo nikt nie zwracał na nie uwagi, tyle razy przedstawiciele władz mijali się z prawdą, że ja już przestałem mieć do nich zaufanie - mówił Zbigniew Girzyński.
Autor: mn/fac/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24