Amerykański Park Narodowy Yellowstone stracił jednego ze swoich najsłynniejszych mieszkańców. 11-letnia jednooka wilczyca pod koniec grudnia zginęła w starciu z wrogą watahą.
Wilczyca znana naukowcom jako 907F była nazywana "królową wilków" ze względu na swoją dominującą rolę w watasze. Ponad dwukrotnie przekroczyła przeciętną długość życia wilków w Parku Narodowym Yellowstone, która wynosi cztery-pięć lat.
W trakcie swojego 11-letniego życia samica wydała na świat rekordową liczbę dziesięciu miotów szczeniąt. Ostatni raz urodziła w maju zeszłego roku, czym zaskoczyła badaczy swoją witalnością w tak zaawansowanym wieku.
Brutalna potyczka
Według naukowców obserwujących wilki żyjące w tym amerykańskim parku narodowym słynna wilczyca i jej młode 22 grudnia żerowały na martwym bizonie na północnym brzegu rzeki Yellowstone. Drapieżniki z wrogiej watahy, zwykle poruszające się w rejonie południowego brzegu, niespodziewanie przekroczyły rzekę, po czym przypuściły atak.
Obrażenia, które odniosła 907F okazały się śmiertelne. Obroża z nadajnikiem, dzięki której biolodzy śledzili ruchy wilczycy, zasygnalizowała brak ruchu 26 grudnia. Ich zdaniem to sugeruje, że samica zmarła dzień wcześniej.
- To smutne, ale zawsze wolelibyśmy zobaczyć wilka umierającego naturalnie, a nie z rąk człowieka - powiedziała Taylor Rabe z Yellowstone Wolf Project.
Straciła oko, przeżyła świerzb
Według amerykańskiego magazynu popularnonaukowego "Smithsonian Magazine" wilk 907F był jednym z sześciu zarejestrowanych wilków, które dożyły 11 lat, od kiedy w 1995 roku ponownie wprowadzono te zwierzęta do Parku Narodowego Yellowstone.
Naukowcy podejrzewają, że wilczyca straciła lewe oko, gdy miała około czterech lat. Nie wiadomo jednak, dlaczego tak się stało. "Królowa wilków" przeżyła również świerzb, zaraźliwą chorobę skóry, często prowadzącą do śmierci.
Źródło: LiveScience
Źródło zdjęcia głównego: National Park Service