Prokuratura nie wszczęła jeszcze śledztwa w związku z wtorkowymi fałszywymi alarmami bombowymi i ewakuacjami, do których po nich doszło. Śledczy nie otrzymali bowiem jeszcze od policji materiałów w sprawie dwóch zatrzymanych w związku z nieprawdziwymi mailami o podłożonych bombach.
- Policja prowadzi dochodzenie w niezbędnym zakresie. Prokurator będzie mógł wszcząć postępowanie dopiero, gdy policja przekaże wszystkie zebrane materiały. Jesteśmy gotowi i czekamy na policyjne materiały - mówił tvn24.pl Mateusz Martyniuk, rzecznik prokuratora generalnego.
48-godzinna granica
W tym trybie policja ma 48 godzin od momentu zatrzymania pierwszego mężczyzny na zebranie dowodów przeciwko niemu i przekazanie prokuratorowi, by ten mógł zacząć prowadzić śledztwo.
24-letniego mieszkańca Chrzanowa wiązanego ze sprawą maili o nieistniejących bombach zatrzymano we wtorek po południu. 48-godzinny termin dla drugiego z zatrzymanych minie w czwartek wieczorem.
Śledztwo najprawdopodobniej będzie prowadzić Prokuratura Okręgowa w Katowicach.
We wtorek po fałszywych alarmach bombowych w kraju sprawdzono 22 obiekty użyteczności publicznej - szpitale, prokuratury, sądy, komendy policji, centra handlowe i teren przyległy do siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Ewakuowano ponad 2,7 tys. osób. W akcję zaangażowanych było ponad 400 policjantów.
Autor: Maciej Duda, nsz/iga / Źródło: tvn24.pl