- Zająłem stanowisko w kwestii zapowiedzi spektaklu, w której padały sformułowania bardzo bulwersujące - powiedział wicepremier i minister kultury Piotr Gliński w programie "Fakty po Faktach". Odniósł się do swojego listu w sprawie spektaklu "Śmierć i dziewczyna" w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Dodał, że nie zgadza się na przeznaczanie publicznych pieniędzy na "twardą pornografię".
Wicepremier w piśmie do marszałka województwa dolnośląskiego Cezarego Przybylskiego napisał, że oczekuje wstrzymania "premiery w zapowiadanej postaci, łamiącej powszechnie przyjęte zasady współżycia społecznego".
- Jest mi bardzo smutno, że tak to przebiega. Jest to, mówiąc delikatnie, nieporozumienie - skomentował kontrowersje wokół spektaklu "Śmierć i dziewczyna" wicepremier Gliński. Stwierdził, że zajął jedynie stanowisko w kwestii zapowiedzi spektaklu. Zacytował sformułowania z niej zawarte, według których spektakl miał zawierać treści pornograficzne. - Minister kultury miał obowiązek interweniować w obronie wydawania publicznych pieniędzy na twardą pornografię - dodał.
"Nie zastosowałem cenzury"
Minister kultury stwierdził, że nie zastosował cenzury. - Myśmy się ustosunkowali i to jest w tym piśmie do marszałka województwa, że proszę o wstrzymanie przygotowań do premiery w zapowiadanej postaci - dodał. Powiedział też, iż podejrzewał, że zapowiedź może być prowokacją. - Na szczęście premiera nie odbyła się w zapowiadanej postaci - stwierdził Gliński. Dodał, że albo jest to efektem jego listu do marszałka województwa, albo oznacza, że zapowiedzi spektaklu faktycznie były prowokacją. Takie działania uznał za wykraczające poza reklamę teatru publicznego. - Jeśli ktoś dzieli polskie społeczeństwo, to takimi właśnie prowokacjami - powiedział.
Gliński zgodził się, że aktorzy pornograficzni mogli być potrzebni w spektaklu w sensie symbolicznym, ale dodał, że w zapowiedzi nie było mowy o symbolu. - Nie jest prawdą, że jestem przeciwny scenom seksu czy nagości w teatrze bądź filmie. Jeżeli mają uzasadnienie artystyczne, są akceptowalne - powiedział. Stwierdził też, że jego zdaniem większość Polaków jest przeciw wydawaniu publicznych pieniędzy na pornografię.
Minister podkreślił, że zwróciło się do niego tysiące ludzi oburzonych zapowiedzią spektaklu.
"Takie rzeczy mogą się odbywać za prywatne pieniądze"
- To nie cios w autonomię teatru, tylko zakaz pornografii za publiczne pieniądze na publicznej scenie - powiedział. - Takie rzeczy mogą się odbywać w teatrach pornograficznych za prywatne pieniądze, jest wolna wola - dodał.
Minister apelował, żeby nie łączyć go z protestami pod teatrem w dzień jego premiery.
Spektakl "Śmierć i dziewczyna" został wystawiony w sobotę w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Przeciwko premierze protestowało kilkadziesiąt osób z katolickiej organizacji "Krucjata Różańcowa". Określili oni sztukę wyreżyserowaną przez Ewelinę Marciniak jako "pornograficzną".
Do sądu mają zostać skierowane pozwy przeciwko 12 osobom, które blokowały wejście.
"Telewizja publiczna pełni funkcję sztabu wyborczego władzy"
Gliński odniósł się także do wywiadu, którego udzielił telewizji publicznej i w którym stwierdził, że "stacja uprawia propagandę". - To jest ocena sytuacji przerażającej, że od 8 lat polska telewizja publiczna pełni funkcję sztabu wyborczego władzy. Jest nieobiektywna, tendencyjna, jest odrzucana przez większość społeczeństwa, które wybrało ludzi, którzy od lat byli w tej telewizji obrażani - powiedział minister.
Dodał, że krytykuje całą instytucję, nie pojedynczych dziennikarzy, ponieważ niektórych z nich ceni. - Chciałbym, żeby polskie media publiczne były obiektywne - podkreślił.
Autor: mart/ja / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24