Jakub Jamróg podczas jazdy na torze żużlowym przeżył poważny wypadek. Uderzył w twardą drewnianą bandę i złamał kręgosłup. Teoretycznie to bardzo poważny uraz, który może się zakończyć kalectwem na całe życie. Młody zawodnik miał jednak szczęście. Przeszedł zabieg wstawienia czterech śrub w kręgosłup w tarnowskim szpitalu i dzięki unikalnej metodzie operacji, po czterech dniach wyszedł ze szpitala.
Do wypadku doszło tuż przed świętami Wielkanocy. Pierwsze badania wykazały, że Jamróg ma złamany kręgosłup, ale na szczęście nie doszło do przerwania rdzenia. Dzięki temu nie utracił władzy nad kończynami.
Sztuka medyczna
Młody sportowiec trafił do Szpitala Wojewódzkiego w Tarnowie, gdzie postawieniem go na nogi zajął się docent Andrzej Maciejczak. Lekarze postanowili ustabilizować złamany odcinek kręgosłupa, wkręcając w niego śruby.
Nie zrobiono tego jednak "tradycyjną", inwazyjną metodą, która wymaga rozcięcia pleców, aby dostać się do kości. Tarnowscy lekarze mają doświadczenie w radzeniu sobie inaczej. Śruby wkręcono bezpośrednio przez skórę, uprzednio dokładnie ustalając, w którym miejscu należy to zrobić. W ten sposób pacjent nie musiał cierpieć ogromnej rany na plecach.
Dzięki temu Jamróg już dzień po operacji stanął na nogach, a czwartego dnia opuścił szpital. Teraz już wrócił na tor żużlowy. Na razie tylko jako widz, ale zapewnia, że chce wrócić do sportu jako zawodnik. Teraz czeka go jednak rehabilitacja.
Podobne nowatorskie operacje wykonuje już kilka szpitali w Polsce.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN