Dwumetrowa rakieta, która spadła na jedno z podwórek w Mrzezinie, postawiła na nogi wszystkie służby. Teraz prokuratura wyjaśnia, jak duże niebezpieczeństwo sprowadzili na mieszkańców dwaj mężczyźni, którzy ją wystrzelili. 42-latek został już przesłuchany i usłyszał zarzuty. Z kolei 39-latek jeszcze składa wyjaśnienia jako świadek zdarzenia. Obaj opuszczą policyjną izbę zatrzymań.
- Śledztwo prowadzimy z art. 164 KK, który mówi o sprowadzeniu niebezpieczeństwa na wiele osób. W tym przypadku chodzi o pożar. Jest to czyn zagrożony karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia - mówi tvn24.pl Sławomir Dzięcielski, szef puckiej prokuratury.
Do tej pory w sprawie zatrzymano dwóch mężczyzn, którzy mieli wystrzelić rakietę. To 42-latek z Gdyni oraz 39-latek z Rumi. Funkcjonariusze przeszukali ich mieszkania. Znaleźli w nich materiały, które mogły posłużyć do zbudowania rakiety.
Czekają na ekspertyzę, z czego ta rakieta
Jak dowiedział się tvn24.pl, śledczy poznali już opinię biegłego, który badał materiały zabezpieczone w mieszkaniach zatrzymanych. Jak stwierdził, mieszanka tych substancji to materiały pirotechniczne. W związku z tym przesłuchano 42-latka. Mężczyzna złożył obszerne wyjaśnienia, a śledczy przedstawili mu zarzuty.
- Dotyczą one posiadania substancji wybuchowych, za co grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Mówi o tym art. 171 KK. 42-latek przyznał się do posiadania takich materiałów, ale twierdzi, że nie stanowią one zagrożenia i są tylko elementem paliwa rakiety. Będziemy to weryfikować - mówi Sławomir Dzięcielski, szef puckiej prokuratury.
Drugi mężczyzna również składa wyjaśnienia, ale w charakterze świadka. Jak powiedział prokurator, nie usłyszy on zarzutów.
42-latek i 39-latek zostaną zwolnieni po zakończeniu wszystkich czynności.
Już wiadomo, że śledczy chcą również uzyskać opinię biegłego dotyczącą zagrożenia, jakim mogła być wystrzelona rakieta. Na te wyniki trzeba będzie jeszcze poczekać. - To na pewno potrwa. Nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy je otrzymamy - dodaje Dzięcielski.
"Strach był ogromny"
Rakietę w środę wieczorem znalazła dziewczynka z Mrzezina. O tajemniczej tubie, która wylądowała w ogródku, powiedziała swojemu tacie. Ten od razu poinformował policję. - Strach był ogromny, nie wiedziałem, co to jest. Baliśmy się z rodziną, że to wybuchnie - mówi Wojciech Baran, mieszkaniec Mrzezina.
Na miejscu pojawili się straż pożarna, policja, oraz funkcjonariusze z przeszkoleniem sapersko-minerskim. Ze względów bezpieczeństwa ewakuowano kilkuosobową rodzinę. Na prawie dwie godziny zamknięto również pobliską linię kolejową.
W czwartek rano policjanci z Pucka zatrzymali dwóch mężczyzn podejrzewanych o wystrzelenie dwumetrowej rakiety. Zatrzymani to 42-latek z Gdyni oraz 39-latek z Rumi.
Rakieta należy do gdyńskiej firmy
Do skonstruowania rakiety przyznała się firma gdyńska Space Forest, która działa w branży kosmicznej. - To my wypuściliśmy tę rakietę, akcja nie przebiegła jednak zgodnie z planem i rakieta spadła. Będziemy sprawdzać, dlaczego tak się stało, kiedy tylko dostaniemy dane pokładowe - mówił Adam Matusiewicz, szef działu rakiet w Space Forest.
Rakiety gdyńskich inżynierów w kosmos jeszcze nie latają - na razie docierają na wysokość 1,2 km. W ubiegłym roku konstruktorzy zapowiadali jednak, że zamierzają zbudować rakietę, która będzie mieć 30 cm średnicy i kilka metrów wysokości. Do tego skonstruują silnik o sile ciągu jednej tony w ciągu 10 sekund. Wysokość lotu szacowana jest wtedy na około 10 km.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/i / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Pomorze