- Ta sprawa jest pod nadzorem. Jeśli chodzi o czynności sądu, to tutaj przełożeni na razie nie znaleźli błędu - przekonuje Tomasz Adamski, rzecznik gdańskiego Sądu Okręgowego, do którego trafił wniosek o izolację Henryka Z. skazanego za wielokrotne gwałty i morderstwo. Mężczyzna wyszedł na wolność, mimo że władze więzienia ostrzegały, że skazaniec może znów gwałcić i zabijać. Teraz kolejnej zbrodni stara się zapobiec policja, która nadzoruje byłego więźnia.
Ponad pół roku minęło od momentu, gdy wniosek w sprawie izolacji seryjnego gwałciciela dzieci i mordercy 5-miesięcznego niemowlęcia trafił do gdańskiego sądu. Do tej pory nie zapadła w tej sprawie żadna decyzja. Wszystko przez to, że biegły przez pół roku nie przygotował opinii, na którą czeka sąd.
- W postępowaniu cywilnym te możliwości są dość ograniczone, sąd może nałożyć na biegłego karę pieniężną do tysiąca złotych. Jednak to jest też tak, że my współpracujemy z tymi biegłymi i monitorujemy, dzwonimy, prosimy - wyjaśnia Tomasz Adamski.
Rzecznik przekonuje, że to nie opieszałość sądu jest problemem, a właśnie współpraca z biegłym. - Wielokrotnie upominaliśmy biegłego, żeby tę opinię sporządził. Ta sprawa była kontrolowana, jest pod nadzorem. Jeśli chodzi o czynności sądu, to tutaj przełożeni na razie nie znaleźli błędu - zapewnia.
Inni biegli nie mieli wątpliwości
Sprawa utknęła, mimo że tej pory powstało wiele opinii biegłych psychiatrów i seksuologów na temat Henryka Z. Jedna z nich stwierdza bez wątpliwości, że skazaniec może znów popełnić zbrodnię: "Nie ma szans, aby jakakolwiek metoda lecznicza, wychowawcza mogła zmienić zboczony popęd lub na stale go stępić. Z diagnozy jednoznacznie wynika, że będzie wracał do tych sposobów zaspokajania popędu, dlatego winien być izolowany od społeczeństwa".
Seryjny gwałciciel
W 1975 roku Henryk Z. został skazany na pięć lat więzienia za zgwałcenie 10-letniej dziewczynki. Wolność odzyskał po zaledwie dwóch latach odsiadki. Miesiąc później skrzywdził 15-letniego chłopca. W 1980 roku ponownie wyszedł na wolność. Milicjanci zatrzymali go podczas dokonywania gwałtu na 10-latku. Po trzech latach z więzienia trafił do szpitala psychiatrycznego, skąd uciekł. Tym razem jego ofiarą padł 8-letni chłopczyk. Henryk Z., złapany, wrócił do szpitala, skąd również udało mu się uciec.
W 1987 roku brutalnie zgwałcił 5-miesięczne niemowlę - dziewczynkę, którą następnie zabił. Sąd orzekł karę 25 lat więzienia. Mężczyzna skończył ją odsiadywać 17 stycznia 2015 roku.
"Musieliśmy go wypuścić"
Rzecznik Okręgowej Służby Więziennej w Gdańsku przekonuje, że w przypadku każdego więźnia, który podlega nowej ustawie o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi dyrektor zakładu karnego ma określony czas na skierowanie wniosku w sprawie izolacji i tych terminów zawsze dotrzymuje.
- Pół roku przed końcem kary wniosek trafia do sądu. W tym konkretnym przypadku też tak było, przekazaliśmy również sądowi 260 stron dokumentacji, w której są opinie i całość informacji o przebytej karze - mówi mjr Robert Witkowski. - Jeśli sąd do tej pory nie rozparzył takiego wniosku, my nie możemy nic zrobić, musimy taką osobę wypuścić z więźnia na wolność w momencie, kiedy kończy odbywać karę, bo w przeciwnym razie złamalibyśmy prawo - dodaje.
Pod nadzorem policji?
Wiadomo, że komendant główny policji wydał instrukcję dotyczącą postępowania z "niebezpiecznymi", którzy znajdą się na wolności. - Według naszych informacji Henryk Z. jest pod nadzorem policji, to oznacza, że funkcjonariusze starają się wiedzieć gdzie mężczyzna przebywa i co robi. Policja teraz musi chronić innych przed tym przestępcą, ale też chroni jego przez osobami, które mogą się chcieć zemścić za te okropne zbrodnie które wcześniej popełniał - relacjonuje Adam Kasprzyk, reporter TVN24.
Na liście najgroźniejszych przestępców, którą stworzyli dyrektorzy zakładów karnych, są 43 nazwiska. Spośród nich sędziowie dotychczas rozpatrzyli zaledwie osiem wniosków o odizolowanie od społeczeństwa.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/kka / Źródło: TVN24 Pomorze, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu