W niedzielę w Żaganiu odbył się festyn myśliwski. Zwieńczeniem imprezy był pokot - uroczysta prezentacja trofeów. W publicznym parku, na widok dorosłych i dzieci rozłożono martwe dziki, sarny, lisy i cietrzewie. - To było okropne i niedopuszczalne - komentuje obrończyni praw zwierząt. - To jeden z elementów polowania. Chcieliśmy pokazać to, co najpiękniejsze w łowiectwie - odpowiadają myśliwi.
"Wielkie Łowy w Puszczy Żagańskiej" - pod taką nazwą odbył się 17 i 18 października festyn zorganizowany przez nadleśnictwo, związek łowiecki oraz miasto. Park w sąsiedztwie pięknego pałacu książęcego opanowany został przez sokolników, sygnalistów, no i oczywiście myśliwych. Na straganach sprzedawano ceramikę, obrazy, biżuterię, swojskie jedzenie, czy akcesoria łowieckie. Najmłodsi cieszyli się na widok psów myśliwskich. Mogli też udać się na przejażdżkę konną.
Były pokazy wabienia jeleni, była wystawa fotografii o tematyce myśliwskiej. W końcu, zgodnie z tradycją, dopełnieniem "Łowów" był pokot, czyli prezentacja upolowanej zwierzyny, podczas której ogłasza się króla polowania.
"To skandal"
Myśliwi ułożyli w parku martwe i wypatroszone dziki, lisy, sarny, bażanty i inne zwierzęta łowne. Wszystko, zgodnie z obrządkiem, rozłożone równo, według gradacji - od dużych zwierząt, do małego ptactwa.
- To skandal, nie można godzić się na takie rzeczy. Okropne, że stali tam rodzice. Matki z dziećmi. Był tam dziadek, który przyszedł pokazać wnuczce jelenia. Nie była zachwycona widząc zmarłe zwierzę. Tam były też inne dzieci. Jeżeli dziecko narażone jest na taki widok, widzi, że myśliwi nawet się tym chwalą, to ma poczucie, że tak można, że to zupełnie normalne - oburza się Jolanta Jureczko ze Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt "Aport".
- Nie może być tak, że zamordowane zwierzęta wystawiane są na widok publiczny. W swoim własnym otoczeniu niech robią co chcą, chociaż generalnie się na to nie zgadzam. Mam też żal do burmistrza miasta, bo impreza odbyła się pod jego patronatem - dodaje Jureczko.
"To część tradycji Żagania"
Daniel Marchewka, burmistrz Żagania był we wtorek na zwolnieniu lekarskim i nie mógł się wypowiedzieć w tej sprawie. Zrobiła to rzeczniczka urzędu miasta, Agnieszka Zychla, która broni myśliwych.
- Co do pokotu, burmistrz wyraził zdanie na ten temat. Prosił, aby tego elementu nie przeprowadzać, ale zarówno myśliwi, jak i nadleśnictwo, wzięli odpowiedzialność za to wydarzenie. Chcieli pokazać i wyjaśnić społeczeństwu cały ceremoniał związany z pokotem. Impreza cieszyła się ogromnym zainteresowaniem mieszkańców, sam pokot był pięknie przeprowadzony - mówi Zychla. - Myślistwo jest mocno związane z Żaganiem, to część tutejszej tradycji - dodaje.
"Myśliwi się tego nie wyrzekną"
Sami myśliwi też bronią swoich zwyczajów. Przytaczają reakcje mieszkańców, którym, według nich, w znacznej większości pokot się podobał.
- Ideą było przekazanie tradycji łowieckiej i tego, co kultywowane jest przez myśliwych na przestrzeni wieków. To jest jeden z elementów polowania. Chcieliśmy pokazać wszystko to, co najpiękniejsze. Pokot związany jest z szacunkiem do ubitego zwierzęcia - tłumaczą myśliwi Zdzisław Rudkiewicz i Jerzy Przybecki, którzy organizowali festyn.
- Wystawa spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem. Głosy były takie, że dobrze, iż pokazaliśmy to w taki sposób. Kiedyś na tych błoniach odbywały się pokoty. My kultywujemy tę tradycję i w przyszłości zapewne nadal będą się one odbywać. Myśliwi nie wyrzekną się tej formy szacunku dla zwierza i kniei - kończą Rudkiewicz i Przybecki.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt "Aport"