- Wstrząsające zgłoszenie ludzkiego okrucieństwa i niezwykła historia o psiej mądrości – tak czwartkową interwencję opisują inspektorzy oświęcimskiego OTOZ Animals. Ratowali psa, który został zakopany żywcem. Znaleźć go pomogła suczka, która wyszła z panem na spacer. – Wciąż nie dociera do mnie to, co się stało – mówi jej właściciel.
Czwartek. Pan Krzysztof razem ze swoją suczką Lili wybrał się na spacer. W okolicy ścieżki biegnącej od skrzyżowania ulic Beskidzkiej i Radziwił, w kierunku rzeki Soły, Lili oddala się i zaczyna kopać w ziemi.
- Zbliżyłem się do niej i zobaczyłem, że pod ziemią jest zwierzę. Nie wiedziałem czy żywe, czy martwe – relacjonuje w rozmowie z portalem tvn24.pl pan Krzysztof.
Jak mówi, wyglądało to, jakby ktoś zaspał dół 10 kilogramami ziemi i pokrył liśćmi. - Przywiązałem swoją sunię do drzewa i sam zacząłem rękami wydobywać ziemię – tłumaczy.
Pod ziemią znalazł psa
Jego oczom ukazał się rudy seter irlandzki. Żywy. – Z nosa ciekła mu krew. Otrząsnął się i wstał – dodaje właściciel Lili. Zwierzak miał obrożę i smycz.
O swoim znalezisku pan Krzysztof poinformował kolegę, z którym rozmawiał przez telefon podczas całej akcji. Ten przyjechał na miejsce i razem zaalarmowali policję. – To nie tylko bestialstwo, ale wyczerpuje znamiona przestępstwa – komentuje Mariusz Ciarka z małopolskiej policji. Funkcjonariusze wszczęli już dochodzenie w tej sprawie.
Mundurowi na miejsce wezwali inspektorów oświęcimskiego OTOZ Animals.
- Fart, bo takie tymczasowe imię nadaliśmy psiakowi, natychmiast został odwieziony do lecznicy, gdzie został poddany szczegółowym oględzinom oraz badaniom RTG i USG. Już wiemy, że pies cierpi na nowotwór jąder oraz przewlekły, ropny stan zapalny w uszach. Ponadto psiak doznał mocnego urazu głowy – relacjonują inspektorzy. Jak dodają, pies ma już swoje lata.
"Nie rozumiem, jak ktoś mógł to zrobić"
- Do mnie wciąż nie dociera to, co się stało. Nie rozumiem, jak ktoś mógł zrobić coś takiego. Ten pies jeszcze przez dobre kilka lat może być czyimś towarzyszem życia – dziwi się pan Krzysztof.
Fart powoli dochodzi do siebie w domu tymczasowym. - Gdy tylko odzyska siły i zdrowie, będziemy szukać dla pieska nowego domu, gdzie mamy nadzieję, że odzyska wiarę w człowieka. Zrobimy co w naszej mocy, by pomóc mu przywrócić radość życia – zapewniają inspektorzy.
Lili dostała już nagrodę za swój bohaterski czyn. – Dostała wielką kość, wie, że jest bohaterką – mówi pan Krzysztof.
Apelują o pomoc
Inspektorzy apelują do osób, które rozpoznają psa lub mają informacje na temat tego zdarzenia. Proszą o kontakt z organizacją bądź policją. Dzwonić można na numery 691-485-682, 698-024-633 oraz 500-404-996. - W razie gdybyśmy nie mogli odebrać telefonu, to prosimy o sms z treścią "zakopany żywcem seter". Na pewno oddzwonimy – zaznaczają inspektorzy.
Farta można wspomóc także wpłacając pieniądze na konto fundacji.
Autor: mmw/sk / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: OTOZ Animals oddział Oświęcim