- Kopie akt ze sprawy ks. Wojciecha Gila przekazaliśmy stronie polskiej już kilka dni temu - potwierdza tvn24.pl rzecznik dominikańskiej Prokuratury Generalnej. Ale materiałów, bez których polskie śledztwo stoi w miejscu, w Warszawie nikt nie widział. Nasi prokuratorzy nie mają na ich temat żadnej informacji, a MSZ "nie może o nich mówić". Tymczasem, jak twierdzi dominikańska prokuratura, przesłane dokumenty są "mocne oraz jednoznaczne". I wylicza co się w nich znajduje.
W rozmowie z tvn24.pl Tessie Sánchez z Prokuratury Generalnej Dominikany, odpowiedzialna za kontakty z mediami, potwierdziła, że uwierzytelnione kopie akt śledztwa w sprawie podejrzenia seksualnego wykorzystywania nieletnich przez polskich duchownych, zostały przekazane polskiej stronie już kilka dni temu.
- Sędzia Gisela Cueto, dyrektor ds. ekstradycji i spraw międzynarodowych Prokuratury Generalnej na Dominikanie, rozpoczęła kilka dni temu proces wysyłania pocztą kurierską (Federal Express) pełnej dokumentacji znajdującej się w naszym posiadaniu, a związanej z oskarżeniami o pedofilę ks. Gila, byłego proboszcza parafii w Juncalito. Od tej chwili wszelkie pytania na temat tej przesyłki prosimy kierować do polskiej Prokuratury Generalnej, która jest uprawniona do przekazywania tych informacji - powiedział tvn24.pl Bolivar Sanchez z Prokuratury Generalnej Dominikany.
Przedstawiciele dominikańskiej prokuratury zapewniają, że wśród przesłanej do Polski części materiałów z postępowania znajduje się kilkadziesiąt kart z zeznaniami świadków, nie tylko osób, które twierdzą, że były ofiarami ks. Gila, ale także dominikańskich policjantów i innych duchownych. Śledczy z Dominikany mieli też wysłać szczegółowe protokoły z przeszukań mieszkania księdza, w tym zdjęcia znalezionych tam przedmiotów, ich opisy oraz wykazy plików i materiałów z twardego dysku jego komputera.
W kopiach akt nie ma natomiast tak szczegółowych materiałów dotyczących wątku arcybiskupa Józefa Wesołowskiego. Jego status w całej sprawie, zwłaszcza w kontekście obywatelstwa i immunitetu, cały czas nie jest do końca jasny.
- Prokuratura Generalna Dominikany może udzielać takiej pomocy innym krajom tylko w przypadkach, w których osoby podejrzane mogą podlegać tamtejszej jurysdykcji - dodaje Sanchez.
Z Dominikany, jak zapewniają w tamtejszej prokuraturze, wyjść miało także zapytanie o to, czy zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami w przyszłości możliwe byłoby ewentualne przekazanie stronie dominikańskiej ks. Wojciecha Gila. Jednak, jak usłyszeliśmy w biurze Prokuratora Generalnego, nie jest to formalny wniosek, ani nawet jego zarys, a jedynie "bardzo ogólne zapytanie o taką ewentualność". Dominikańscy urzędnicy przyznają zresztą, że nie spodziewają się odpowiedzi twierdzącej na ich zapytanie, ale - jak usłyszeliśmy - formalnie musieli się z nim zwrócić.
Gdzie jest przesyłka?
Bez materiałów z Dominikany w polskim śledztwie dzieje się niewiele, by nie powiedzieć, że stoi ono w miejscu. W nieoficjalnych rozmowach prokuratorzy przyznają, że wysyłanie kolejnych wniosków o pomoc prawną i inne "drobne czynności", które starają się podejmować, to tak naprawdę "markowanie działań". - Materiały z Dominikany będą miały kluczowe znaczenie dla dalszego kierunku śledztwa prowadzonego przez warszawską Prokuraturę Okręgową - mówił już kilka dni temu rzecznik Prokuratora Generalnego Mateusz Martyniuk.
Ale od tamtego czasu nikt nie jest w stanie powiedzieć, co dzieje się z przesyłką. Początkowo prokuratorzy spodziewali się, że do Warszawy trafi ona w poniedziałek pocztą kurierską. Do czwartku materiały jednak nie nadeszły. Gdzie się znajdują? Nie wiadomo.
Oficjalnie polska prokuratura nie jest nawet pewna, czy dokumenty rzeczywiście wyszły z biura Prokuratora Generalnego Dominikany. A to może już zastanawiać, bo - jak zapewnia prok. Martyniuk - Prokuratury Generalne Polski i Dominikany "pozostają ze sobą w stałym kontakcie". - Aktualnie nie posiadamy informacji o wysłaniu dokumentacji w ramach realizacji polskiego wniosku o pomoc prawną - przyznawał rzecznik, pytany o to przez nas w środę.
Na temat tego, czy dominikańskie materiały zostały przekazane stronie polskiej, nie chce mówić MSZ. Rzecznik resortu tłumaczy to tym, że rola ministerstwa "jest jedynie rolą listonosza". I odsyła do prokuratury: - Sprawa leży w jej gestii. MSZ nie jest upoważniony do udzielania informacji w tej sprawie.
- Z tego też powodu nie mogę powiedzieć, czy dokumenty trafiły do nas i co się z nimi dzieje - dodaje w rozmowie z tvn24.pl Piotr Wyziński, konsul ambasady RP w Bogocie, która wcześniej kontaktowała się w sprawie dominikańskiego śledztwa z tamtejszymi służbami.
Autor: ŁOs\mtom / Źródło: tvn24.pl